Rozdział dedykuje
Cherry ,która pomodliła się do swej mamy ,bu ta pomogła mi znaleźć ,dla mnie cenę rzecz!
Silena
Cherry ,która pomodliła się do swej mamy ,bu ta pomogła mi znaleźć ,dla mnie cenę rzecz!
Silena
Nim przeszliśmy przez portal usłyszeliśmy rozpacz innych Herosów za pewne przez tą jedną godzinę sprawdzili gdzie się udajemy .
-Peterze wyszalej się tam .-usłyszeliśmy głos Pana .D
Po chwili byliśmy już po ciemnej stronie stronie pięknej krainy . Gdzie ptaki nie miały prawa śpiewać ,a dzieci się bawić . Stałam tam jak ten kołek gdy pewnym momencie Percy pchnął mnie zboże już miałam na niego nakrzyczeć gdy zobaczyłam nadjeżdżający powóz. Na szczęście nikt nas nie zauważył . To dobrze ,bo nasza misja od początku była by spisana na porażkę .
-Dzięki .-powiedziałam -To wiesz w ,którą stronę mamy iść .
-Zaskoczę cie wiem .-powiedział wyciągając jakoś mapę . -Widzisz tutaj jesteśmy ,a mamy udać się tutaj ,więc chyba najlepiej będzie jak pójdziemy przez las.
Trudno się z nim nie zgodzić przy drogach grasują zbójnicy ,a do losów nikt się nie zapuszcza ,bo są tak straszne . Mieszkańcy wiosek z tego co wiem omijają je szerokim łukiem . Zebraliśmy swoje rzeczy ,których było naprawdę mało i zapuściliśmy się w las . On naprawdę był straszny . Drzewa nie miały liści był taki mroczny i straszny . Mój klimat można by powiedzieć . Szliśmy kilka godzin tak przynajmniej mi się wydawało ,ale nie czułam zmęczenia ,nie czułam bólu chociaż powinnam . Percy nie narzekał chociaż widzę, że jest mu ciężko . Powoli całą dolinę okrył mrok ,a my zauważyliśmy,że nieopodal nas świeci światło co było dziwne ,bo byliśmy w samym sercu lasu ,a tu nikt się nie zapuszczał od kilku dobrych lat . Powoli bezszelestnie wstaliśmy i zaczęliśmy się skradać. Jak się okazało w obcym obozie nie było nikogo . Zbyt późno się zorientowałam ,że ktoś się do nas skrada od tyłu . Dwóch rzuciło się na Percy ,a jeden wprost na mnie , walnęłam go wkroczę w czasie gdy Percy zdążył powalić już jednego ,ale za to jego twarzyczka ucierpiała .
-Odejdźcie z tond!-powiedziałam używając mojej czar mowy -Idźcie w innym kierunku niż my . I nie krzywdźcie innych .
Powiedziawszy to zgraja napastników zaczęła się zbierać na wschód . Percy tylko spojrzał na mnie pytająco no co ja nic nie odpowiedziałam .
-Przenieśmy się tu .-powiedział . Z czego przyznam szczerze się ucieszyłam . My mieliśmy tylko broń i kilka kromek ,a oni wszystko .
Grzejąc się przy ognisku Percy dziwnie mi się przyglądał . Panowała niezręczna cisza wolałabym żeby zamiast niego była tu Ann ,Clarisse ,a najlepiej Charlie .
-Nie rozumiem jednej rzeczy.-powiedział-Skoro czar mowę uzyskuje się przez złamanie komuś serca . To czemu ty ją masz ? Przecież kochałaś tylko Charlie'ego i nigdy go nie skrzywdziłaś .
Zastanawiam się czy udzielić mu na to pytanie odpowiedzi czy nie ,ale jest moim przyjacielem zrozumie mnie .Ryzykuje dla mnie życie .
-Złamałam mu serce walcząc po stronie Luka .-powiedziała-Ale ja naprawdę nie chciałam . Mam wrażenie ,że obwinia mnie za swoją śmierć , za wszystkie złe rzeczy
-Zaskoczę cie wiem .-powiedział wyciągając jakoś mapę . -Widzisz tutaj jesteśmy ,a mamy udać się tutaj ,więc chyba najlepiej będzie jak pójdziemy przez las.
Trudno się z nim nie zgodzić przy drogach grasują zbójnicy ,a do losów nikt się nie zapuszcza ,bo są tak straszne . Mieszkańcy wiosek z tego co wiem omijają je szerokim łukiem . Zebraliśmy swoje rzeczy ,których było naprawdę mało i zapuściliśmy się w las . On naprawdę był straszny . Drzewa nie miały liści był taki mroczny i straszny . Mój klimat można by powiedzieć . Szliśmy kilka godzin tak przynajmniej mi się wydawało ,ale nie czułam zmęczenia ,nie czułam bólu chociaż powinnam . Percy nie narzekał chociaż widzę, że jest mu ciężko . Powoli całą dolinę okrył mrok ,a my zauważyliśmy,że nieopodal nas świeci światło co było dziwne ,bo byliśmy w samym sercu lasu ,a tu nikt się nie zapuszczał od kilku dobrych lat . Powoli bezszelestnie wstaliśmy i zaczęliśmy się skradać. Jak się okazało w obcym obozie nie było nikogo . Zbyt późno się zorientowałam ,że ktoś się do nas skrada od tyłu . Dwóch rzuciło się na Percy ,a jeden wprost na mnie , walnęłam go wkroczę w czasie gdy Percy zdążył powalić już jednego ,ale za to jego twarzyczka ucierpiała .
-Odejdźcie z tond!-powiedziałam używając mojej czar mowy -Idźcie w innym kierunku niż my . I nie krzywdźcie innych .
Powiedziawszy to zgraja napastników zaczęła się zbierać na wschód . Percy tylko spojrzał na mnie pytająco no co ja nic nie odpowiedziałam .
-Przenieśmy się tu .-powiedział . Z czego przyznam szczerze się ucieszyłam . My mieliśmy tylko broń i kilka kromek ,a oni wszystko .
Grzejąc się przy ognisku Percy dziwnie mi się przyglądał . Panowała niezręczna cisza wolałabym żeby zamiast niego była tu Ann ,Clarisse ,a najlepiej Charlie .
-Nie rozumiem jednej rzeczy.-powiedział-Skoro czar mowę uzyskuje się przez złamanie komuś serca . To czemu ty ją masz ? Przecież kochałaś tylko Charlie'ego i nigdy go nie skrzywdziłaś .
Zastanawiam się czy udzielić mu na to pytanie odpowiedzi czy nie ,ale jest moim przyjacielem zrozumie mnie .Ryzykuje dla mnie życie .
-Złamałam mu serce walcząc po stronie Luka .-powiedziała-Ale ja naprawdę nie chciałam . Mam wrażenie ,że obwinia mnie za swoją śmierć , za wszystkie złe rzeczy
Percy
Charlie ją kocha ,więc nie rozumiem czemu ją tak niszczy, odpycha od siebie . Czasem jest za późno na miłość ,a zwłaszcza w życiu Herosa . Czasem nie doceniamy tego co mamy . Później może być dla nich za późno . Nie wiedziałem jej jak mam ją pocieszyć .
-Idź spać ja przytrzymam wartę .powiedziałem ,bo wiedziałem ,ze jest zmęczona . Ona udaję teraz tylko silną nie chce żeby inni już ją krzywdzili jak zrobił to Luke . Boże Ann gdybyś tu była wiedziałabyś jak jej pomóc. Znowu będę musiał iść spać nie widząc twoich pięknych oczów .
Silena nawet dość szybko usnęła ja natomiast nie zmrużyłem oka . Non stop myślałem jak im pomóc . Charlie musi zrobić pierwszy krok ,bo ona coraz bardziej zamyka się w sobie.
Następnego dnia zjedliśmy coś na szybko i ruszyliśmy w dalszą podróż . Dzięki mapie się nie gubiliśmy . Nie natrafiliśmy na nikogo ,bo to już chyba była strefa ludobójstwa . Powoli zbliżaliśmy się do tej całej twierdzy .W pewnym momencie zauważyliśmy wieśniaka z pobliskiej wioski wykrwawiał się na śmierć . Silena chciała mu ulżyć ,ale dla niego nie było już ratunku . Gdy zapadł zmrok dotarliśmy do zamku ,który otaczała woda . Na murze było kilki wartowników ,oraz w wieżach kilku łuczników .
-No i klapa .-powiedziała Silena upadając - Cała droga przebyta na mornę.
-Nie bierz to co będzie nam tam potrzebne -powiedziałem - I wszedłem do wody. No choć .
Silena po chwili zastanowienie wrzuciła plecak w krzaki tak jak i weszła do wody . Utworzyłem jej bańkę wodną i gdy byliśmy przy murze podsadziłem ją do okna . Ja nie miałem z tym problemu ,bo byłem wysoki i wodą sobie pomogłem . Wylądowaliśmy w korytarzu ,który biegł w prawą i w lewa .
-Wiesz gdzie mamy się udać ?-spytałem na co ona tylko kiwnęła głowa- To na razie .
-Nauczyłeś jej się już na pamięć ?-spytała .
Kiwnąłem głową ,że taj i pobiegłem w lewo ona w prawo . Już na pierwszy zakręcie natrafiłem na strażników .
-Wiesz gdzie mamy się udać ?-spytałem na co ona tylko kiwnęła głowa- To na razie .
-Nauczyłeś jej się już na pamięć ?-spytała .
Kiwnąłem głową ,że taj i pobiegłem w lewo ona w prawo . Już na pierwszy zakręcie natrafiłem na strażników .
Silena
Biedny Persiu przegra z dziewczyną . Nie mogę do czekać się jego miny gdy wejdzie do komnaty ,a ja już tam będę ! Biegłam z godnie z mapą gdy prze de mną pojawiły się duże drewniane drzwi . Z początku wydawały się solidne ,ale gdy na nie naparłam rozwarły się z hukiem i ukazały komnatę ,ale pierw trzeba było zejść do niej po schodach .
-Hej ty stój !-usłyszałam z dołu . Stali tam dwaj mężczyźni . Bez wahania cofnęłam się do tyłu i z biegu zeskoczyłam z barierki wprost na nic jednego ugodziła w miejsce blisko serca . Upadł bezwładnie drugi już trzymał mi ostrze przy gardle .
-Nie zabijesz mnie!-powiedziałam pewna swego .
-A to niby dlaczego ?-spytał nie pewnie .
-Bo ty się wahasz i masz w sobie litość.- powiedziałam-Ja nie mam tych cech !
Odepchnęłam moim mieczem jego i podcięłam mu nogi szybko wyciągając z buta sztylet . Wbiłam mu go w brzuch kilka razy by umierał długo i w męczarniach . W tedy usłyszałam czyjeś kroki szybko schowałam sztylet do buta i napięłam łuk . Powolutku wstałam za mną stała mała dziewczynka .
-Jesteś piękna .-powiedziała gdy celowałam w nią łukiem- Fajną nasz zabawkę .
Chyba nie zobaczyła za mną ciał ,ale patrząc jej w oczy wycelowałam strzałe w jej serce . Misiek wyleciał jej z rączki . Powoli podeszła do ciała mojej . Była ładna ,ale jej oczy już nigdy nie ujrzą blasku słońca . Nie wiem czemu ,ale wzięłam jej misia ze sobą . Pognałam do komnaty gdzie miał być diadem Nemezis . W środku był już Percy . Trochę poraniony opierał się o ścianę .
-Nareszcie myślałem ,że się już tu zarosnę .-powiedział-Bierz szybko diadem i zbieramy się z tond .
Szybko podeszła do gabloty i wzięłam ją bez wahania .
-Nie tak szybko ?-usłyszałam za sobą .
*********************************************************************************Jest i rozdział 4 . Dlaczego tak szybko . Pewno osoba mnie prosiła żebym go napisała . Kolejny za tydzień zrobiłam z Sil Psychopate i jestem z tego dumna .
Radosna
-Nareszcie myślałem ,że się już tu zarosnę .-powiedział-Bierz szybko diadem i zbieramy się z tond .
Szybko podeszła do gabloty i wzięłam ją bez wahania .
-Nie tak szybko ?-usłyszałam za sobą .
*********************************************************************************Jest i rozdział 4 . Dlaczego tak szybko . Pewno osoba mnie prosiła żebym go napisała . Kolejny za tydzień zrobiłam z Sil Psychopate i jestem z tego dumna .
Radosna