niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział 21 ,, On nie jest Percy'm ''



Silena
Nie minęło  kilka minut od zderzenia z Annabweth ,a Chejron poprosił mnie bym ją znalazła i przyprowadziła do Wielkiego Domu . Wciąż nie mogę uwierzyć ,że Percy nie żyje był jedyną osobą ,która mnie nie oceniła tylko chciała pomóc bez niczego w zamian . Może jednak blondyn miał rację . Można to robić do czasu później przychodzi taki moment kiedy już odczuwam wyrzuty sumienia . Jest tylko jeden plus moja tajemnica jest bezpieczna . A najgorsze jest to ,że ja już nigdy się nie uwolnię . Od kont miałam 10 lat widziałam demony Hadesa w momencie kiedy mnie ludzie krzywdzili i nie odchodziły o de mnie dopóki nie były pewne ,że jestem gotowa się zabić ,ale ja je zawsze niestety zawodziłam . Twardo stąpając po ziemi . Może jedynym wyjściem ,żeby zapomnieć choć wiem ,że nigdy do końca to się nie stanie jest zniszczenie dawnej mnie .
Był dość ciepły dzień . Coś nam dobra pogoda w tym roku się trzyma . Nagle w obozie zapanowała cisza jeszcze większa niż przed walką z Gają. Jakby każdy już wiedział ,a ja nie sądzę by Annabeth byłaby co kol wiek w tym stanie powiedzieć, zatrzymać się. Jak ją znałam poszła do miejsca ,które pokazała mi w dniu ,w którym zaatakowałam Percy’ego .
Nie myliłam się idąc już między drzewami  natrafiłam na skrawek jej obozowej bluzki . Siedziała na Skorowu skały ,wpatrując się w obóz . Płakała tak cichutko ,że nawet jej nie słyszałam .
-Czemu to zawsze musi być on?- spytała ocierając łzy ,ale wciąż się do mnie nie odwróciła.
-Nie wiem .-kłamię jak z nut . Dobrze wiem dlaczego podło na niego i na Thalię innymi tylko zastawiałam swój ból ich cierpienie ściągało z moich barek to co czuje każdej nocy gdy kładę się śmiać. Można mnie już chyba zaliczyć do psychopatów .
-Jak tam jest ?-spytała nagle .
Co mam jej odpowiedzieć ,że byłam w Elizjum niechciana i nie wiem jak naprawdę tam jest . Na to pytanie lepiej odpowie jej Charlie . Ja w Elizjum czułam się jak intruz . Nie umiałam sobie znaleźć miejsca . Wciąż wracałam do przeszłości .
-Nie ważne co będziesz robić jak planować Annabeth –powiedziałam z determinacją w głosie – Nigdy nie będziesz wiedziała co cię czeka . Kto jest zdrajcą  . Tego nie da się  przewidzieć . Nawet w przepowiedniach .
Po tych słowach zapadła cisza . Nie odeszłam od córki Ateny wręcz przeciwnie usiadłam obok niej . Zabrałam jej najcelniejszą dla niej osobą.
-Chejron prosił byś do niego poszła .-powiedziałam gdy już wiedziałam ,że ma dość  mojej obecności –Chce ci coś ważnego powiedzieć . Wstałam ona uczyniła to samo i bez słowa wróciłyśmy do obozu . Ona weszła ostrożnie do Wielkiego Domy przez chwile czułam ,że się we mnie wpatruje . Może miała nadzieję ,że wejdę z nią ,lecz ja tego nie miałam w planach .
Percy
Naprawdę się ucieszyłem jak się okazało ,że nie tylko ja siedzę na Olimpie . Jest ze mną Nico i Jason . Po prostu szkoda ,że nie pomyśleli o tym wcześniej . W tedy Thalia by była z nami ,a nie jej  ciało spalone ,a dusza w Hadesie . Bogowi wchodzili do Sali tronowej i wychodzili ,a my siedzieliśmy w tych kulach przy tronach naszych ojców . To są po prostu jakieś kpiny ,a naszą niańką jest uwaga : ARES . Iść i się powiesić .
-Czy jest coś czego w życiu nie zniesiesz ?-spytał mnie  niespodziewanie Nico .
Bardzo ciężkie pytanie . Ból fizyczny to nic w porównaniu z bólem psychicznym . Znam kilka takich osób , którzy potrafili znieść każdy ból ,a przegrali  nie pozwoliła im na to fizyka . Może nawet tak jest teraz z Sileną . Piper kiedyś opowiadała ,że zrobiła sobie krzywdę sztyletem i w ogóle tego nie czuła ,ale co mnie mogło zniszczyć ? Nie raz widziałem jak przyjaciele umierali , jak obóz płonął ,jak Olimp upadał ,przeżyłem Tartar .Każda utrata przyjaciela odbierała mi cząstkę siebie ,ale zginął był gdyby coś się stało Annabeth .
-Nikt Nico nie jest niezniszczalny .-powiedziałem by nie czekał dłużej na odpowiedź –Rozejrzyj się . Nawet Jason teraz wygląda  jakby był z mgły .
Teraz nawet Ares mnie słuchał ,który do tej pory  czyścił miecze z krwi .
Narrator
Co w naszym życiu tak naprawdę jest ważne ? I dlaczego dobrzy ludzie schodzą z dobrej  ścieżki . Wydaje się ,że tak już jest . Niektórzy są zbyt rozpuszczeni i gdy nie dostaję tego co chcą niszczą ludzie . Lecz ludzie stają się źle przez wygórowane ambicje innych osób . Dążą  po trupach do cele . Nie patrzą czy tą są dzieci czy dorośli . Wtedy działają w amoku .
W domku Afrodyty w obozie herosów słychać było brzęk nożyczek . Dziewczyna ze łzami w oczach,w których czaił się strach przed samą sobą. Stała przed lustrem  obcinając długie do pasa włosy ,które co chwilę zmieniały kolor ,a oczy miału różne  kolory nie zmieniały się co chwile . Prawa tęczówka była czerwona natomiast lewa czarna . Coś w tej dziewczynie dzisiaj pękło . Na razie miota się nie miedzy dobrem ,a złem ,lecz między życiem ,a śmiercią . Ma wybór może uratować obóz i przyjaciół lub siebie .
Silena
Zrobiłam coś do czego nigdy bym się nie posunęła . Pewnie jak wyjdę z domku Chejron od razu zawoła  mnie do siebie ,bo wie ,że włosy były dla mnie całym światem . DZIWNIE TO BRZMI .
Szybko wymknęłam się z domku tak by nikt nie mógł mnie zauważyć i poszłam nad wodospad . Myślałam ,że będę tam sama ,lecz się myliłam był przy nim on . Sługus Uranosa ,który dobrze wiedział ,że tak się stanie . Czy dla mnie i jego naprawdę jest już za późno ?
-Nie powinieneś być na Olimpie ?-spytałam podchodząc bliżej niego .
-Miałem rację prawda .-powiedział przyglądając się ścianie wody –Powiedziałbym ,że posunęłaś się za daleko ,ale ja bym nie pozwolił by Percy tego przeżył . Może trochę zbyt szybko do tego doszło. Teraz ja muszę zrobić . To co powinienem był zrobić dawno temu .
W jego tonie głosu nie mogłam nic wyczuć ,lecz gdy spojrzałam mu w oczy … Nie mogłam na nie patrzeć były przepełnione bólem .
-Fajna fryzura ,-powiedział spoglądając na mnie –ale jeśli myślisz ,że Uranos pozwoli ci być sobą. To się gruba mylisz . Póki nie obali bogów nie masz do tego prawa . On nas kontroluje .
                                -Nie prawda mamy własną wolę .-powiedziałam ,wręcz krzyczałam .              
-To nie jest Kronos czy Gaja .-powiedział – On kontroluje twój umysł jesteś pionkiem , marionetką w jego grze . Nie wiesz co robisz póki nie odzyskasz świadomości .
Przez jego oczy przeleciał czerwony cień . Źrenicę się powiększyły ,a tęczówki zmalały .
**********************************************************************************
I jest rozdział 21 . Miałam go dodać wczoraj ,ale rozdział się usunął i musiałam go dziś pisać od nowa . Głupi Komp  . Mam nadzieję ,że rozdział się podoba .Za radą Cherry teraz co w kolejnym rozdziale ,ale nie w zdaniach tylko punktach :
-Percy podejmuję bardzo ważną decyzję.
-Na Olimpie pojawią się Annabeth i ktoś jeszcze .
-Dowiecie się kto jest sługą Uranosa ( a może już wiecie )
- Poznacie trochę przeszłości Sileny
Radosna

sobota, 22 listopada 2014

Rozdział 20 ,, Zamknęci jak chomiki ''



Silena
Chejron  wraz z dzieciakami od Apolla wziął syna Posejdona do  Wielkiego Domu ,a nam kazał zająć się Annabeth . Nie doceniłam go  . Mogła pomyśleć upewnić się ,że nie udzielą mu pomocy teraz jestem spalona . Ugh chociaż jest jeszcze dla mnie nadzieja .
Zabrałam córkę Ateny wraz z Clarisse i Piper do pawilonu jadalnego . Wszyscy inni wrócili spać . Podążał za nami jak cień chłopak mojej siostry .
-Wszystko będzie dobrze .-pocieszały ją dziewczyny ,a ja stałam przy jej boku wpatrując się w księżyc . Już nic nie będzie nigdy dobre . Są blizny i rany ,które nigdy się nie zabliźnią . Nie wiem czy zdała jeszcze kogoś pokochać .Po moim policzku popłynęły łzy czy to możliwe ,że ciężar jeszcze przed przybyciem do obozu wyrządza  tyle zła .  W tym momencie do pawilonu wszedł Charlie . Szybko go wyminęłam . Nie chciałam by widział mnie płaczącą . Nogi powiodły mnie do Wielkiego Domu . W pomieszczeniu ,w którym znajdował się Percy .  Nie świeciło się światło . Okno niestety było zamknięte ,ale co to dla mnie  podważyłam zawiasy mieczem i delikatnie je otworzyłam . Po czym weszłam do środka . Widziałam dokładnie wszystko . Wyciągnęłam sztylet i stanęłam nad nim . Może on miał rację . Nie było już odwrotu . W momencie kiedy się zamachnęłam spojrzał w moje oczy. Jego nie były smutne tylko zmęczone ,rozczarowane ,zawiedzione .
- Nie powiem im . –powiedział wykończonym głosem .
-Czemu ???Czemu ? Nie chcesz zaprzestać moich poczynań ?-spytałam zmieszana tą sytuacją.
- Bo to nie twoja winna . –powiedział resztkami sił – Udowodnij im ,że twoje serce jest silne . Jeśli teraz im powiem kim jesteś. Zatracisz się w mroku na zawsze . Walcz ,bo ja nie taką Silene znam . Oni cię wykorzystują . W ten sposób nigdy nie będziesz wolna . W ten sposób zawsze będziesz uwieziona ,bo zabiłaś ,bo oni wykorzystają osoby ,które kochasz .
Nie ukrywałam już łez . Nie wiem teraz już nic . Chciałam wolności mam kolejne więzienie .  Schowałam sztylet . Muszę to przemyśleć . Muszę uciec z obozy na jakiś czas . Wyszłam szybko z pomieszczenia nawet nie patrząc co z nim .
Narrator
Miłość nie zawsze zwycięża . Powinna uleć ,lecz w wielu przypadkach jest na odwrót . Odcinamy się od niej . Żyjąc na odległość rani drugą osobę ,lecz najbardziej ranimy siebie . Jedno jest pewne najtrwalsza miłość powstaje w najgorętszym ogniu . W bólu i rozpaczy ,ale przynajmniej jesteśmy pewni swojego uczucia . Więc gdy ta osoba znika w mroku ,a przed nami jest tylko miasto w mgle . I serce staje gdy wracasz do miejsca ,a  drugiej połówki  nie ma .
Annabeth
Nie spałam dzisiejszej nocy . Chciałam jak najszybciej znaleźć się przy Percy’m ,ale Chejron jak i Pan D nie chcieli mnie wpuścić. Z rana szybko się odświeżyłam . Nie jedząc śniadania . Pognałam co sił w nogach do Wielkiego domu . Chmury były ciemne jakby to również przeżywały .Weszłam do ogromnego domu z impetem . W przejściu stał Chejron . Minę miął smutną i zbolałą . Weszłam do pomieszczenia gdzie powinien leżeć ,ale nie było ani jednej żywej duszy . A jego Orkan leżał na stoliku. Przecież to nie może być prawda . Obiecał mi coś. Przysiegnął na Styks . Łzy napłynęły mi do oczu  . Szybko wybiegłam z domu by się  ukryć przed całym światem . Na nieszczęście wpadłam na Silenę . Nie musiałam jej nic mówić tylko spojrzała w moje oczy ze smutkiem . Po jej minie wiedziałam ,że nie może w to uwierzyć .
-Przepraszam !!!-krzyknęła za mną ,choć nie wiedziałam za co mnie  przeprasza .
Percy
Mógłbym powiedzieć ,że to wszystko top jeden wielki sen ,ale to była rzeczywistość . Do końca nie jestem pewny swoje decyzji ,ale wierze w nią ,A tak ma ,marginesie to ja mam poronione i zboczone sny ,więc bym się cieszył jakby i tym razem tak było ,ale nie .
Obudziłem się w szklanej kuli ,która stała przy tronie mojego ojca na Olimpie . Podobne kule stały przy tronach Hadesa i Zeusa . Byłem do połowy zanurzony w wodzie . Świat widziany z tej perspektywy był naprawdę dziwny . Dźwięki wydawały się głośniejsze , rzeczy większe ( choć tego nie jestem pewien . Nagle kula się uniosła i patrzałem na wielkie oczy mojego taty . Serio on traktuje mnie jak swoje zwierzątko . Siadł na swoim tonie nie spuszczając mnie z oka . Za chwilę usłyszę pogawędkę ojca z synem w boskim wydaniu .
-Kto cię zaatakował ?-wowow mógłby się chociaż przywitać ,żebym mógł wymyślić wykręt .
-A może byś się przywitał ze swoim nie doszłym  zmarłym synem .-powiedziałem lekko podenerwowany .
-Dobra . Część .-powiedział zmęczonym głosem –Żyjesz tylko dzięki Hadesowi . Miecz ,który cię zranił , nie był zwykłym mieczem .
Zadrżałem przypominając sobie jego energię , jago ostrość i zimną . To był miecz nie wykuty ani z rzymskiego złota ani niebieskiego spiżmu ani z zwykłego metalu .  Z czegoś potężniejszego .
-Ponawiam pytanie ,kto cię zaatakował .-powiedział przyglądając mi się badawczo .
-A bo ja wie . –kłamałem jak z nut .
-Percy nie kłam . Kto cię zaatakował ?-widać było  ,że jest podenerwowany ,ale co mogłem na to poradzić . Obiecałem coś Silenie choć nie wiem czy ona to odniosła jako przysięgę . Bogowie! Co z Ann oby nie zrobiła niczego nie mądrego .
-Nie traktuj mnie jak chomika .-powiedziałem wkurzony na tą bańkę i no to ,że nie było ze mną Annabeth .
-Percy nie bądź nie mądry .-powiedział Posejdon z uśmiechem na twarzy –Mogę cię tylko traktować jako moja osobistą rybkę jak już coś .
Bardzo śmieszne . Nie wypuści mnie z tond ,ale teraz Percy myśl , przecież wyczuje jak go okłamie . Nie jest głupi . Silena , miecz , kolor nieba dwa dni temu , róża . Uranos !
- To kto cię zaatakował ?-drążył temat na ,który miałem odpowiedź .
-Sługa sklepienie niebieskiego . –powiedziałem nie wymawiając jego imienia ,a w Sali tronowej pociemniało . Widziałem jak wyraz twarzy mojego taty się zmienia . Podejrzewał .
-Wypuścisz mnie ?-spytałem .
-Zapomnij .-warto było i tak spróbować .
**********************************************************************************
I jest  rozdział 20 ,a to oznacza  połowę  serii . I co sadzicie ? A teraz wam się pochwale mam na wszystkie blogi  zaczęty rozdział ,ale żaden z tych co pozostało nie skończony . Kolejny postaram się za tydzień
Radosna

sobota, 15 listopada 2014

Rozdział 19 ,, Łomot serca''



Annabeth
Nie mogę spać . Non stop przewracam się z boku na bok coś nie daje mi spokoju . Tylko jeszcze nie wiem co . Mam złe przeczucia . Szybko się wygrzebałam z pod pościeli zmieniłam piżamę na niebieskie jeans i jakoś koszule w kratę . Nie wiem gdzie posiałam moją obozową bluzę . Założyłam trampki pobiegłam w stronę domku nr 3 . Zapukałam ,ale nikt nie  odpowiadał . Pewnie znowu śpi jak zabity . Nacisnęłam klamkę i zaświeciłam światło . Natychmiast  uderzył we mnie zapach morskiej bryzy. Bardzo się zdziwiłam ,bo łóżko wyglądałam tak samo jak rano po podścielaniu po nocnych koszmarach syna Posejdona .  Do moich oczów napłynęły łzy . Pomyślałam o najgorszym rozwiązaniu z możliwych . Wybiegłam szybko z domku Posejdona i pognałam w stronę Wielkiego Domu . raczej na nikogo nie wpadnę ,bo jest późno i wszyscy śpią .
-Chejronie !!!-wrzeszczę w drzwiach –Chejronie .
Mój opiekun zapewne śpi . Zaczynam biegać po starych skrzypiących schodach by jak najszybciej znaleźć jego pokój .
-Chejronie !-wciąż krzyczę zaglądając do pokoi . Gdzie on się schował ? Albo ja jestem ułomna ,albo on jest niewidzialny . Przezroczysty .
-Co się tu dzieje Annabeth ?-pyta dobrze znajomy głos z dołu – Ból twojego serca było czuć na Olimpie musiałem wrócić
-Percy’ego nie ma w domku .-powiedziałam roztrzęsiona siadając na schodach by zebrać myśli . Były zakurzone ,zniszczone od lat ,a jednak przetrwały  nie jedną bitwę .
-Nie panikuj może gdzie poszedł .-powiedział Chejron  podszedł do mnie . Podając mi rękę bym wstała .
-Zostawił swoje wszystkie rzeczy .-powiedziałam wrogim tonem nawet nie wiem dlaczego – Nawet Orkon .
Pokazałam mu ukryty długopis w mojej ręce . Długopis migotał jasnym światłem ,które z minuty na minutę gasło . Niczym bijące serce . W oczach naszego koordynatora widziałam nagle pojawiający się strach ,którego nie potrafił stłumić sobie .
Wybiegł szybko z Wielkiego Domu ,a po chwili zabrzmiał dźwięk konchy. Powoli w Domka zaczęły świecić się światła . Obozowicze nie wiedzieli co się dzieje . Nie słyszeli krzyków potworów .
Skoro Chejron był na Olimpie oznacza to ,że Pan D też tam jest teraz . Nie wrócił jeszcze do obozu .
-Annabeth  choć na arenę-powiedziałcentaur gdy wrócił się do Wielkiego domu bo kołczan i strzały .
No nic wybiegłam za nim . Nie rozumiem czemu nie mogę od razu zacząć szukać Percy’ego . Jestem zbyt roztrzęsiona . Każdy by był na moim miejscu .
Clarisse
Obudziła mnie koncha ,ale było zbyt ciemno na śniadanie . Po chwili jednak Chejron stanął w progu domku Aresa i powiedział ,że mamy jak najszybciej wyjść z lampionami na arenę . My się najszybciej z całego obozu wyrobiliśmy . Może z wyjątkiem Annabth ,która już się tam znajdowała .Miała oczy wypuchnięte od łez . Bogowie kto tym razem zginął ? Aż starch pomyśleć kto tym razem . Arena powoli wypełniła się obozowiczami z lampionami . Wyglądało to tak jakbyśmy kogoś naprawdę żegnali . Ciarki po prostu miałam na plecach i złe przeczucie .
-Dziękuję wszystkim za szybkie przybycie .-powiedział Chejron z kamienną twarzą –Nie będę owijał w bawałene   Perseusz Jackson zaginął ,ale jest szansa ,że go jeszcze uratujemy .
Zapanowała głucha cisza słychać było tylko uderzający  wiatr ,a po chwili łkanie córek Afrodyty . Wszyscy spuścili głowy jakby  go już spisali na straty . Zapomnieli ,że wyszedł z piekła . Gadali tylko ,że się dziwnie zachowuje .
-Będziemy stać tu jak te bałwany ?-spytałam wkurzona na nich na maksa , Annabeth rozumiałam ,ale ich .
-Dzielimy się na kilka grup i szukamy każdy skrawek tego obozu .-powiedział Chejron tak by wszyscy to usłyszeli .
Silena
Bingo ! Trafiłam w ich słaby punkt . Ciekawe jak na tą wieść zareaguje Posejdon . Traci teraz najukochańszego syna zrodzonego ze śmiertelniczką .
-Sileno idziemy .-powiedziała Piper ciągnąc mnie za rękę . Przed nami szedł z lampą blond włosy syn Jupitera . Widocznie nie podobała mu się zaistniała sytuacja wolał by teraz spać w wygodnym łóżku . U boku swojej dziewczyny .
-To jak szukanie igły w stogu siana .-powiedział gdy chodziliśmy tak godzinę – Sprawdźmy może teraz las .
-To nie jest taki zły pomysł . –powiedziałam z udawaną nadzieją w głosie . Na pewno zaboli ich widok zakrwawionego syna Posejdona . Może ich nawet na kieruję . Pozwolę się pożegnać ,powiedzieć porę słów to nie byłby taki zły pomysł .
Szliśmy między krzewami ,drzewami o  wymarłych sercach . Teraz nasz piękny las wyglądał gorzej niż cmentarz jesienią w nocy . Niby nie umyślnie poprowadziłam ich do ciała . Jeszcze parę metrów . Nagle usłyszeliśmy wycie wilków . Moja siostra pisnęła ze strachu i kurczowa trzymała się ręki swojego chłopaka .
-One chcą nam coś powiedzieć.-powiedział Jason idąc tam gdzie zostawiłam Percy’ego . Ponad półtorej godziny temu .Piper udała się za nim . Nie musiałam długo czekać  na jej przerażony krzyk ,który na pewno poniósł się ,aż do obozu .
Podeszłam za nich . Żeby nie było podejrzeń . Spojrzałam na kałuże krwi , w której leżał ciemnowłosy chłopak. Jego klatką unosiła się powoli do góry i jeszcze wolniej opadała . Jego oddech był płytki jakby nie obecny .
Usłyszałam nadchodzące kroki za nami . Spowodowane zapewne krzykiem Piper . Stanęli przy mnie synowie Aresa . Wzrok miałam wbity w horyzont .
-Lećcie po Chejrona .-powiedział syn Jupitera wyjmując sztylety z jego ręki . Tak naprawdę nigdzie nie musieli iść stał tuż za nami . Widziałam burzą blond włosy starających się przecisnąć przez już utworzony tłum gapiów .
-Percy .-powiedziała upadając przy nim na kolanach . W tym czasie Chejron już oglądał jego rany ,ale jego milczenie nie wróżyło nic dobrego . 
**********************************************************************************
Rozdział 19 się kłania . Ostatnio kompletnie na nic nie mam ochoty ,więc wybaczcie jego jakoś . Kolejny dodam jeśli mi się uda w przyszłym  tygodniu . 
Radosna

piątek, 7 listopada 2014

Rozdział 18 ,, Nowe nadzieję ''



Silena
Uranos w końcu dał o sobie znać . Nareszcie się to skończy nie będę musiałam już nigdy patrzeć na ich twarze . Ich smutny wyraz  twarzy spowodowany przeze mnie . Może czas zabić i ducha walki . Tak by nie pozbierali się do ostatecznego starcia . Zastanowię się na razie muszę patrzeć na Piper i Jasona jak się obściskują .
Wyszykowała się jak na ślub bogów . Miała na sobie sukienkę koloru chmur  . Włosy spięte w warkocz, a na powiekach miała lekki makijaż. Włożyła moje ukochane granatowe obcasy ,które sama je pożyczyłam .
-Silno –powiedziała Annabeth podchodząc do mnie była żywym dowodem jak działa na ludzi moje działania- Idziesz się przejść .
Już miałam spytać czy nie może iść z Percy ‘m ,ale przyszedł mi do głowy genialny pomysł . Bogowie sama siebie zaczynam się obawiać .
-Oczywiście .-powiedziałam z troską w głosie i uśmiechem na twarzy – To gdzie idziemy ?
Córka Ateny była ubrana jak zwykle w obozową koszulkę i  czarną spódniczkę oraz klapki .No może nie jak zwykle ,bo rzadko kiedy wkłada sukienki , spódniczki .
-Do lasu .-powiedziała wychodząc z pawilonu ,a ja za nią  ,spostrzegłam tylko ,że Chejron patrzał na mnie pytająco .
Słońce wciąż nam dopisywało jak na ostatni tydzień wakacji . Annabeth prowadziła mnie przez las ,który tak dobrze znałam ,a jednak nie miałam pojęcia gdzie jestem. Im dalej szłyśmy tym bujniejszy gąszcz był . Wiele razy w ciągu tej wędrówki się potykałam , kilka razy zdarzyło mi przewrócić to oznacza tylko jedno . Nie jestem jeszcze w pełni gotowa.
Dopiero gdy doszłyśmy do  ciemny jaka sadza drzew bez liści Annabeth przeszła między nimi stanęła przy pewnym źródle. To miejsce jest cudowne . Skały porośnięte mchem , na których rosną dzikie róże . Przez polane przepływał strumyczek .Nikt nas nie mógł tu zobaczyć ,ani znaleźć ,ponieważ drzewa odstraszały.
-Tu jest cudownie.-powiedziałam tak to miejsce zapierało dech w piersiach .
-Wiem .-powiedziała córka Ateny ściągając buty zaczęła biegać w strumyku nie mogłam do niej nie dołączyć .
-Jak je znalazłaś ?-spytałam gdy położyłyśmy się na trawie i zaczęłyśmy wpatrywać  w niebo .
-Percy mnie tu zabrał pewnego razu .-powiedziała ,a ja na jej twarzy pierwszy raz od dłuższego czasu ujrzałam uśmiech – Było cudownie .
Leżałyśmy tak i leżałyśmy mówiąc co przypomina nam dane chmura ,aż ona się  poderwała i poszłam między drzewa . Udałam się za nią . Wyszłyśmy na wzniesienie ,z którego było widać cały obóz jakby z góry.
-Cudownie .-prawda zaczęła zachwycać się blond włosa .
-Racja .-powiedziałam starając wyjąc się bezszelestnie sztylet  . Stałam już za nią z uniesioną bronią . Zamachnęłam się by z nią skończyć ,lecz coś mnie tchnęło . Schowałam sztylet do pochwy . Nie mogłam jej zabić nie patrząc jej w oczy ,ale czuję ,że gdybym teraz to zrobiła patrząc w jej szare tęczówki . Ten  ciężar spadł by z nowy tylko na mnie.
-Wracajmy .-powiedziałam nie dając nic po sobie poznać .
Przez resztę dnia nie zbliżałam się do niej . Za to pojawił się idiota . Dziś był ubrany jak zwykły nastolatek  . Miał na sobie obozową bluzkę i spodnie z materiały . Z jego twarzy nie schodził uśmiech .
-Na sentymenty ci się zbiera.-powiedział patrząc mi w oczy –Miałem rację i się z tym pogódź . Miałaś ją zabić.
-Nie potrafię.-powidziałam z gniewem w głosie –To jak ty nie potrafisz zabić jej ,ale spokojnie zrobię coś o wiele gorszego .  Teraz zjeżdżaj ,bo się w końcu ktoś w tym wszystkim połapie .
Po tym co zrobię każdy mnie znienawidzi . Nawet sam diabeł nie da mi rozgrzeszenia ,ale takie życie . Po kolacji udałam się zanim . Szedł spaloną częścią lasu ,która mroziła krew w żyłach . Duchy drzew ,które w nich żyły ginęły przez kilka tygodni w stanie agonii . Księżyc ,ani gwiazdy dziś nie świciły jakby się spodziewały co ma nadejść . Dobrze zbudowany chłopak stanął dopiero na wzgórzu ,które rzucało widok nie tylko na obóz ,ale na całą okolice . Jak on te miejsca znajduję. Przecież  tu nikt go nie znajdzie .
Stałam teraz zanim . Nie ma przy sobie broni jest taki bezbronny ,bezradny . Szkoda go ładną ma buźkę ,którą na wieki zapamiętają inni ,a którą zniszczy ziemia . Jak zwykle byłam ubrana w zbroją mą twarz przysłaniała maską na którą opadały włosy . Zamachnęłam się sztyletem ,lecz on się odwrócił i zamarła w ruchu .
-Chciało ci się za mną iść Sileno ?-spytał ,a ja pierwszy raz w życiu nie wiedziałam co zrobić, co powiedzieć . Syn Posejdona zna moją tajemnice teraz na 100% musi zginąć .
-Kto by przypuszczał .-postanowiłam wywalczyć  sobie ,schowałam sztylet do pochwy –Syn Posejdona ,który ma glony zamiast mózgu mnie rozszyfrował .
Bez ogródek ściągnęłam maskę . Na twarzy dziecko mórz widniało niedowierzenie choć się mnie spodziewał . Zimy wiatr otulił nasze twarze .
-Nie pytam czemu i dlaczego ,bo na te pytania musisz odpowiedzieć sobie sama przed sobą.-powiedział miłym dla uszu tonem –Jeśli masz jeszcze jakieś morale .
Zabolało i to bardzo . Wyciągnęłam sztylet nawet nie wiem kiedy . Wokół nas zebrały się wilki .
- Sileno ,albo zaprzestaniesz ,albo nasz świat stanie się gorszym od Tartaru  .-powiedział łagodnym tonem –Nie chcę ci prawić kazań ,bo  nie na tym rzecz polega .
Odwrócił się do mnie tyłem jakby w pełni mi ufali chwycił za włosy .  Jakby zastanawiał się co ze mną dalej zrobić ,a nich mnie do pod sąd boski tak będzie  lepiej .
-Już jest .-powiedziałam ,żeby jakoś to ciszę przerwać .
-Wiem znam twoją historię .-powiedziała ,a ja spojrzałam na niego z pod łba –Beckendorf mi powiedział . Martwi się o ciebie .
Jasne ,bo uwierzy słowom ,które nic nie znaczą . Niech wszyscy znikną . Zamkną się w końcu .
-Sileno wojna nie toczy się nigdzie  na razie tylko w tobie .-powiedziała ,a ja zamachnęłam się sztyletem . Nie zrobił uniku , nie cofnął się wręcz przybliżył bym go lepiej trafiła . I tak o to moje dziecko przebiło jego brzuch .
-Masz rację Perseuszu ,a teraz wybacz mi zbyt dużo wiesz .-powiedziałam wbijając mu dwa sztylety w dłonie by nie mógł się z tond wydostać i konać samotnie.
**********************************************************************************
Wow . Już 18 rozdział na ty blogu . I co o nim sądzicie . Dziękuje za 2000 wyświetleń  jesteście cudowni . Kolejny jak zwykle za tydzień . 
Radosna