sobota, 27 września 2014

Rozdział 12 ,, Dwie Ofiary dwóch różnych oprawców ''



Silena
Naprawiamy ten obóz i naprawiamy . Annabrth przegięła z projektem jest za dobry . Chce zrobić nową Grecje jak w Obozie Jupitera. No i oczywiście każdy gadał od tygodnia o tym co sobie przez przypadek zrobiłam jakby nie mieli o czymś innym rozmawiać . Już mnie to powoli zaczyna wkurzać . To nie ja miałam siedzieć w tym durnym obozie tylko ten półbóg od siedmiu boleści .
A najbardziej mnie wkurza jak widzę ich roześmiane twarze za porę mieniący ten obóz nie będzie istniał .Jak i bogowie . A może to zazdrość ,że ja nigdy nie będę tak szczęśliwa jak oni . Przez to ,że najbliżsi mnie skrzywdzili . Najbardziej mnie wkurza Percy i Annabeth . Wciąż wierzą w bogów choć nie raz ich zawiedli . Walczyli dla nich ,a oni tak naprawdę ich nigdy nie docenili ta w pełni . On dla niej byłby gotowy zrobić wszystko ,nawet się poświęcić i zabić . Czy dla mnie ktoś by coś takiego zrobił ? Odpowiedź brzmi nie . Ilekroć na nich patrzę widzę to czego ja nigdy nie zaznam . Praktycznie każdy przed moją śmiercią mnie wykorzystywał . Teraz się nie daję ,dlatego wielu obozowiczów się o de mnie odsunęło .
-Sileno idziesz z nami nad jezioro ?-spytała Annabeth .
-Wiesz jakoś mi się nie chce.-powiedziałam.
-A ty wciąż przejmujesz się tymi plotkami . powiedziała uśmiechając się do mnie Annabeth –Wiesz gdybym ja i Percy przejmowała się plotkami już dawno byśmy zwiali z tego obozu . Myślisz ,że my nie słyszymy co o nas mówią ,choć nie przeczę ,że niektóre plotki są prawdziwe .
Trzeba przyznać o Percy ‘m i Annabeth każdy rozmawia nawet dziś Chejron i Pan D o nich rozmawiali . Tak się składa ,że nie chciałam podsłuchiwać ,a jednak była do tego zmuszona ,ale to już inna historia.
-Może i masz rację .-powiedziałam w ogóle nie przekonanym głosem – O was już powstały legendy .
Wstałam i poszłam za Annabeth ,która śmiała się pod nosem .  Oglądałam się dookoła . Inny obozowicze wciąż naprawiali obóz . Tyle zniszczeń ,tyle cierpienia spowodowanych przez jedną osobę. Mogła bym się popłakać ,ale ta osoba byłam ja . Teraz mi chciało się śmiać ,ale się powstrzymałam .
Zbliżał się koniec wakacji .Nie zamierzałam opuszczać obozu . Czasami sama siebie przerażam miałam tylko szpiegować i niszczyć wiarę w bogów w śród Herosów. Teraz ich zabijam i nie mam wyrzutów sumienia . To tak jakby nigdy nie byli moimi przyjaciółmi . Pływam w ich cierpieniu . Zabijam ich z przyjemnością .
-To jak plotka  o mnie i Percy’m zaciekawiła cię najbardziej ?- spytała Ann gdy byliśmy w połowie drogi . Przestała się już śmiać.
Naprawdę zadała mi ciężkie pytanie . Tyle ich słyszałam ,że nie wiem ,którą teraz wybrać . Po pierwsze każdy wie ,że ona  i Percy spełniają każdy weekend razem w czasie szkoły . Niektórzy sądzą ,że Percy  oświadczył się Annabeth ,ale ja zbytnio w to nie wierzę .Są młodzi jasne w życiu herosa nigdy nie wiadomo co się stanie ,ale oni żyją na razie chwila. Ja tak nie potrafię , nie potrafię w jednej chwili wymazać wszystkich smutnych chwil by w radości spędzić czas z ukochaną osobą . Po drugie pani Jackson uświadomiła by im aby poczekali ,aż napiszą maturę chyba ,że ? Nie ta plotka raczej nie jest prawdą . Atena by go zabiła ,a skoro pan D o tym wie Atena również .
-Jesteś w ciąży z Percy ‘m –spytałam pewna ,że z uśmiechem na twarzy powiem mi ,że nie jest .
Jednak ona przestała się śmiać i spojrzała na mnie wzrokiem jakby zobaczyła pająka .
-Skąd ci to przyszło do głowy ?-spytała  nie odpowiadając na moje pytanie .
-Słyszałam. –powiedziałam już ostrożniej –Ale jesteś czy nie ?
-Niech to zostanie moją i Percy’ego tajemnicą –powiedziała śmiejąc się chytrze .
Postanowiłam ,że już się do niej nie odezwie w czasie drogi nad jezioro , ponieważ wolałam nie wpadać w jej towarzystwie w ,,zatrzask ‘’. Ale moja głowa wciąż krążyła wokół jej odpowiedzi . Czy to oznacza ,że jest ?
Ja nigdy nie potrafiłam się zbliżyć do Charlie’ego na tyle blisko . Nie miałam odwagi . Zbyt dużo smutku było z tym związane .
Gdy  doszłyśmy nad jezioro Annabeth od razu rzuciła się na Percy’ego ,który stał nad pomostem  . Przez to oboje wpadli do wody . Podejrzewam ,że syn Posejdona specjalnie się zachwiał .
Na kocach rozłożył się jeszcze Charlie z Lucy ,a Clarisse z Chrisem były tam jeszcze dwa koce . jeden należał zapewne do Ann i Percy’ego ,a drugi był przygotowany chyba dla mnie .Usiadłam na  nim samotnie i przyglądałam się jak dwójka moich przyjaciół wygłupia się w wodzie . Nie miałam odwagi spojrzeć w stronę Lucy i Charliego , bo wiem ,że w tedy Narwy by mi puściły i zrozumiałabym co straciłam. Po prawka ja wiem co straciłam widząc Perc’ego i Annabeth  oraz Clarisse i syna Hermesa . Bez słowa wstałam z koca i udałam się da lasu . Na drzewach nie było liści ,a ich kory zostały doszczętnie zniszczone przez płomień . Weszłam  głąb niegdyś pięknego lasu dziś doszczętnie zniszczonego .
Momentalnie się odwróciłam gdy usłyszałam ,że ktoś za mną idzie . Przede mną stała piękna   brunetką o ciemnych oczach jak burza . Ubrana w obozową bluzkę i niebieskie ogrodniczki oraz trampki . Lucy !!!
-Czemu za  mną szłaś ?-spytałam trochę zmieszana .
-Nie udawaj głupie córko Afrodyty .-powiedziała z wrogością w głosie Lucy –Jesteś inna niż twoje . Przebiegła ,a zarazem Niewina . Dobrze wiesz o co mi chodzi . Nie rób maślanych oczów do syna Hefajstosa .
Spuściłam głowę gdy świdrowała  mnie wzrokiem . Spięłam mięśnie byłam gotowa na nią się rzucić w każdej chwili ,lecz postanowiłam chwile poczekać .
-Kim ty tak naprawdę jesteś ?–ciągnęła nie zważając na moją postawę –Powiem ci !!!Zakłamaną egoistką ,która patrzy tylko na siebie . Bawi się ludźmi , później rzuca ich na pożarcie .
-Masz rację .-powiedziałam wyciągając miecz z pochwy –Ale nie wierz jednej ważnej rzeczy . Jam jest córka Zemsty .
Spojrzałam jej prosto w szare tęczówki . Przestraszyła się ,ale było za późno . Rzuciłam się na nią przewracając ją  na plecy . Stojąc nad nią wbiłam mój miecz w jej brzuch później drugi raz i trzeci ,aż nie przestała krzyczeć i się wiercić . Spojrzałam jej prostą już martwe oczy Za pewne reszta usłyszała jej krzyki ,bo słyszałam ich kroki . Już nie ma odwrotu nie mogę cofnąć czasu. W ten poczułam ,że ktoś uderzył mnie czymś w głowę . Może to byli oni ,lecz ja tylko upuściłam miecz i osunęłam się  na ziemię .
**********************************************************************************
I jest rozdział 12 . Przepraszam miał być mniej agresywny i pesymistyczny ,lecz taki mam nastrój . Nie potrafię pisać inaczej gdy jestem w takim stanie . Kolejny za tydzień . 
Radosna 

niedziela, 21 września 2014

Rozdział 11 ,,Olimpia''



Bogowie tak jak obiecali przysłali wszystko co potrzebne ,lecz  to my musieliśmy  wszystko robić . Chajron ogłosił swego rodzaju Olimpiadę . Pierwszego dnia każdy czcił swojego boskiego rodzica ,a później rozdzieli każdemu domkowi co ma naprawić w obozie . Nie było treningów co lepiej dla Uranosa . Szybko ich zniszczy . Najtrudniej chyba miał Pery ,bo był sam ,ale dostawał zadania w swoim żywiole , czyli naprawa pomostu . Sprzątanie dna jeziora . Naprawianie kajaków i łódek itp.
No ,ale jak tydzień temu zobaczyłam tą małą dziewczynkę tak bardzo podobną do rodziców Percy ‘ego.
-Percy myślisz ,że możemy tak iść całą grupą ?-spytałam Annabeth gdy już byliśmy przy drzwiach-Przecież ona potrzebuje spokoju .
-Wiem ,ale ona bardzo lubi nasze towarzystwo .-odpowiedział jej chłopak i przepuścił wszystkich do środka .
Wnętrze było w jego stylu to znaczy przedpokój miał kolor morskiej wody nikt nie ściągnął butów tylko wszedł dalej . Pani Jackson właśnie kładła coś do łóżeczka owinięte niebieskim kocykiem ,które stało w salonie .
-O bogowie co wam się stało ?-spytała nas gdy już na nas spojrzała .
-Nic szczególnego i wartego uwagi.-powiedział Travis –Tylko porę potworów w obozie ,ale to jest już wartę uwagi .
Jak na zawołanie wszyscy się zerwali i podeszli do łóżeczka . Niemowlę spało sobie słodko . Miało rysy twarzy pani Jackson . Każdego z nas zamurowało prócz  Percy ‘ego ,Thalie i Annabeth ,oni wiedzieli .
-Jest pani naprawdę wielka . –powiedział Will- Być nianią będąc bogatą .
-Niestety muszę się zawieść .-powiedziała ze spokojem mama Percy ‘ego –To moja mała kruszynka .
Ta sytuacja zdecydowanie nas przerosła . Will oblał się rumieńcami i usiadł na podłodze a my usiedliśmy na kanapie inni na stołkach .
-Hej o ja to co ?-oburzył się  Percy zdruzgotany ,że już nie jest kruszynką swojej mamy .
-Ty jesteś dużą kruszynką .-powiedziała sięgając po coś za ladą .-Proszę niebieskie ciasteczka specjalnie dla ciebie . Ktoś chce herbaty ,albo ciastek ?-nikt się nie zgłosił –Dobra opowiadajcie  co się  stało .
Opowiadaliśmy na zmianę każdy dodawał coś swojego ,aż gdy dziecko zaczęło płakać . Mama Percy ‘ego podeszła do łóżeczka i wyjęła młodsze rodzeństwo Percy’ego w tedy prawda wbiła nas w siedzenie .  Potomek Posejdona ,albo potomkinie nie miałam odwagi jej spytać . Morskie ,piękne małe oczy spojrzały na mnie .
-Hej Sileno .-powiedział ktoś lekko mną potrząsając ,lecz to nie był byle  ktoś . Poznałam go po dotyku . To był Charlie .
-Słucham .-odpowiedziałam lekko zmęczonym głosem od pracy. Ściemniło się nawet tego nie zauważyłam . To dziecko nie dawało mi spokoju .
-Była już kolacja .-powiedział trochę roztrzęsionym głosem –Chejron się o ciebie martwił i kazał po szukać .
Po tych słowach po prostu o de mnie odszedł . To oznacza ,że wciąż mnie nienawidzi . Mogłam udawać lepszą ,ale i tak on nie zmieni mniemania o mnie . Nigdy mi nie wybaczy ,że nie powiedziałam mu o szantażu Luke .
-Tylko tyle masz mi do powiedzenia ?-spytałam gdy już się trochę o de mnie oddalił –Kim ja dla ciebie jestem ,byłam ?
Na me słowa syn Hefajstosa zawrócił i zrobił cos czego w ogóle się nie spodziewałam . Pocałował mnie . Zwykle  córka Afrodyty nie jest tym zaskoczona ,ale zrobił to mój Charlie . W końcu odsunął się o de mnie .
-Nie wiem czemu mi nie ufałaś .-powiedział ze spokojem – Ale zabolało to gorzej niż zdrada . Powiedź mi proszę co się z tobą dzieje .
Co ja mam mu powiedzieć ,że jestem zdzirą i dobrze zrobił odsuwając mnie od siebie . Nie . Zamiast tego do oczu napłynęły mi łzy .
-Wybacz nie mogę .-powiedziałam odsuwając się od niego – Nie mogę ,nie mogę tego nikomu .
Głos mi drżał ,a ręce się trzęsły . Tak jakby to nie była ja . Pozwoliłam sobie na słabość nie jestem godna tytułu córki Zemsty ,a jednak potrafię zabić bliskich i nie mieć wyrzutów sumienia . Zmieszany Beckendorf próbował mnie przytulić ,pocieszyć ,ale nie pozwoliłam mu się do mnie zbliżyć . Po prostu uciekłam . Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domku nr 10 rzucić na łóżko i ostrzyć sztylet .
-A więc to jest twoja słabość .-usłyszałam w głowie głos Uranasa . Był wyraźniejszy niż do tej pory . Pan Niebios rośnie w siłę .
-On był moją słabością, ale już nigdy nią nie będzie .-powiedziałam wściekle. Wyciągając w tym samym czasie sztylet .
-Mylisz się córko Zemsty . Ja to widzę .-powiedział łagodniejszym głosem niż do tej pory – On cię skrzywdził ,ale nie umiesz go zabić . Dlaczego ? Co skrywasz ? Co cię niszczy od środka ?
-Nie twój zasrany interes .-powiedziałam jakim prawem wypytuje mnie o takie rzeczy –Zajmij się swoimi sprawami .
- Jesteś jedną z moich najlepszych najemników .-powiedział –A dobry najemnik to szczęśliwy najemnik .
-Dobrze to określiłeś .-powiedziałam już trochę radośniejszym głosem –D o czego zmierzasz .
-Po zbąć się dobre z swego serca .-powiedział – Zniszcz tych którzy cię skrzywdzili. Zabij ich . Niech cię po pamiętają .
Czułam jak kąciki moich ust się unoszą do góry . Mój mózg przeniósł się w błogą krainę . Nie wiedziałam co się działo wokół mnie do momentu ,aż ktoś zaczął mną potrząsać .
-Sileno coś ty zrobiła –usłyszałam dobrze znajomy mi głos . Mojej siostry .
-Coś się stało Piper ?-spytałam roztrzęsionym głosem .
-Ty masz jeszcze czelność mnie się o to pytać .-odpowiedziała mi wściekle siostra – Ryczysz i ranisz się w rękę jakimś sztyletem !!!!
Spojrzałam na swoje ręce rzeczywiście jedna była cała zakrwawiona, ale nie czułam bólu  . Krew poplamiła mi pościel jak i obozową bluzkę . No to narobiłam sobie problemu .
***********************************************************************************
Rozdział jedynasty juz jest . jeszcze tylko 29 i będzie koniec tego bloga ;( No nic zapraszam do czytania i wyrażania swojej opinii .
Radosna 

piątek, 12 września 2014

Rozdział 10 ,, Bogowie "



Silena
Mówiąc to jakieś białe światło nas oślepiło . Pomyślałam o Piper ,bo bardzo chciałam żeby tam ze mną była ,a Chejron powiedział ,że możemy kogoś wziąć . Wyładowaliśmy na jasnej ,ale bardzo twardej posadzce i tak już obolali . Rozejrzałam się . Leżałam na Travisie i Will ‘u ,a Annabeth wylądowała miękko na Percy reszta leżała obok nas. Piper była ze mną . Wiem jestem podła czasami . Wszyscy powoli wstaliśmy . Percy’emu chyba było najciężej jeszcze go wszystko bolało i ledwie stał na nogach . Jego cera zawsze była opalona ,a teraz było blada jak u śmierci . W oczach był słaby ogień ,a na twarzy nie widniał uśmiech .Uratował ich .Jak ja się z tego cieszę .
Byliśmy na Olimpie ,a Bogowie patrzeli na nas dziwnie dość dziwnie ,ale nikt się nie odezwał pewnie czekali na jakie kol wiek wyjaśnienia i przeprosiny ,że wparowaliśmy im na naradę  ,ale nic takiego się nie stało . Kątem oko zobaczyłam ,że Charlie i Annabeth podtrzymują Percy ‘ego żeby się nie przewrócił . Nikomu jak widać nie kwapiło się by opowiedzieć  co się stało w obozie .
-Mój panie .-powiedziała wychodząc na środek . Kłaniając się Zeusowi  . Reszcie się nie pokłoniłam-Obóz po czas nieobecności Pana D został zaatakowany .Ktoś  wpuścił do obozu potwory i smoka jest doszczętnie zniszczony ,a straty w półbogach są ogromne . Nasi bracia i siostry polegli .
Zapadła cisza  bogowie wymienili miedzy sobą spojrzenia . Jakbym nie wiedziała kto te potwory wpuścił . A może kogoś z poległych w to wrobię ? Ale nie mogą to uznać za odsuwanie od siebie podejrzeń .
-Córko Afrodyty –zwrócił się do mnie Zeus –Opowiedz nam wszystko ze szczegółami.
Przytaknęłam i zaczęłam opowiadać ze szczegółami jak poprosił . Tylko pominęłam parę faktów o mnie . Nie wiem czemu ,ale miałam trudność  z opisaniem  wyczynu Percy ‘ego . Może to zazdrość ?
W każdym bądź razie byli zdziwieni jak my wszyscy ,bo uzyskać błogosławieństwo Posejdona jest ciężka o zwłaszcza w tak młodym wieku .
-No ,no, no Persiak się uczy , aż szkoda , że nie został w tedy Bogiem.-powiedział Ares coś dzisiaj spokojny.
-Drogi Aresie to tylko pokazuje ,że jest bezmyślny .-powiedziała Atena .
Ares już jej chciał coś odpowiedzieć ,lecz Zeus uspokoił go gestem ręki . Chyba nasza wizyta Panu Zeusowi się ni spodobała ,albo przeszkadzało mu to ,ze syn Posejdona jest potężniejszy od jego dzieci. Stawiam na to drugie bardziej .
Wróciłam do moich ,,przyjaciół ‘’ ,którzy nawet sobie nie opatrzyli ran tylko przybyli tu wierząc ,że bogowie im pomogą
-Wyjdzie na korytarz rada musi zadecydować .-powiedział Zeus .
Po minie Posejdona widziałam ,że mu się nie podoba decyzja brata ,ale co mógł zrobić . Wszyscy posłusznie wyszliśmy. Percy o dziwo już o własnych siłach . Jak on to zrobił ? Nie dawało mi to spokoju . Czekaliśmy i czekaliśmy słyszeliśmy unoszące się glosy bogów jedni za drudzy z przeciw/
Po jakiejś godzinie głosy ucichły i Hermes po nas wyszedł w tym czasie Percy dostał chyba milion Sms‘ów .
-Możecie wejść .-powiedział znudzony Hermes –I wyłączyć te telefony skupić .
-Jackson wyłącz ten telefon . –rozległ się za mną głos Clarisse- Co fanki do ciebie piszą .
-Zazdrościsz ?-spytał ze śmiechem syn Posejdona – I nie to tym razem nie są fanki . Otrzymuje gratulacje .
-Perseusz Jackson znowu ratuje świat .-kpiła z niego Clarisse .
-Nie z tego powodu mi gratulują .-powiedział pokazując jej język –A miałem ci powiedzieć .
Już Clarisse miałam mu coś odpowiedzieć ,ale gestem  ręki przerwał jej Hermes ,który z zaciekawieniem przysłuchiwał się tej rozmowie .
-Dobra koniec wchodźcie .-powiedział  w jakże w ciekowym momencie bóg kupców ,ale widać było ,że też go ta wymiana zdań zaintrygowała . Percy jeszcze  wyłączył telefon w tym samym czasie.
Staliśmy tam przed dwunastką olimpijczyków zniecierpliwieni. Pan D miał minę zabitej świni ,a Posejdon gniewną . Przypominał teraz Zeusa .
-Rada postanowiła nie zgodnie ,że przekażemy wam tylko ambrozje oraz nektar. i potrzebne rzeczy do odbudowy obozu. –powiedział Zeus przygaszając innych tą wiadomością, a mnie ucieszył utwierdził mnie w przekonani ,że dobrze robię –Artemida się uparła ,żeby pomogły wam łowczynie ,ale dopiero za dwa tygodnie . Thalia ma córka dołączy do was już dziś .Możecie odejść .
Jego mina świadczyła ,że mamy to zrobić natychmiast . Thalia dołączyła do nas i gdy już byliśmy przy drzwiach zdarzyło się  coś nie prawdopodobnego .
- Do zobaczenie Perseuszu .-powiedział ktoś piskliwym głosem – Pozdrów o de mnie swoją mamę i ta małą kruszynkę . Miśka wyślę ,bo dostałam szlaban .
Momentalnie wszyscy w Sali tronowej zwrócili się do dziewczyny  ,która siedziała na tronie gościnnym. Miała brązowe proste  włosy które zastawiały jej twarz , była ubrana w niebieską długą suknie . A na jej głowie spoczywał diadem .
-Jak ty się tu znalazła .-powiedział Percy ,który już otrząsnął się z szoku –Czekaj Amelio wolę nie wiedzieć .
- I dobrze .-powiedziała błagalny tonem  –Wejść  mnie z tond zabierz . Nie wytrzymam tutaj . Odwdzięczę się.
Po minie Perseusza było widać ,że jest zmieszany i nie wie co robić ,ale jakoś z tej sytuacji musi wybrnąć sam .
-Jackson coś ty znowu nawywijał . –powiedział Hermes –Najpierw te Sms teraz to . Gdzie ty się kurde szlajasz .
-Tym razem to nie ja .-powiedział ,ale  sytuacja mówiła sama za siebie.
-No właśnie .-powiedziała Thalia widocznie chciała go bronić –Spotkaliśmy ją  przypadkiem i wiewiórka ma się dobrze . To my się już zbieramy .
Wyszliśmy tak szybko z Olimpu ,że nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się w domu Pani Jackson a tam szok małe niemowlę . Jeszcze o tych samych morskich oczach co Percy . Ale to nie możliwe ,żeby ona dwa razy nie . Tym razem dziewczynka . Nie chce mi się wierzyć kolejny potomek Posejdona .
**********************************************************************************
I kłania się wam rozdział 10 . Kolejny za tydzień . Dzięki za 1000 wyświetleń
                                                                                           Radosna 

piątek, 5 września 2014

Rozdział 9 ,, Płomienie zła "

Silena
Spokojnie dalej pomagałyśmy pegazom  gdy usłyszałyśmy ryk smoka i krzyki obozowiczów . Obie wybiegłyśmy ze stajni dowiedzieć się co  się dzieje . Nad nami przeleciał olbrzymi smok ,który zrywał łapami dachy naszych obozowych domku .
-Sielono choć .-powiedziała Piper i pobiegła do reszty ,która już dzierżyła broń ,ale z taką potęgom nie dadzą sobie rady zwłaszcza bez zbroi . Pobiegłam za nią w chwile potem do obozu wtargnęła reszta potworów . Szyk bojowy w kilka sekund się rozwali . Zgubiłam Piper ,ale to nic pewnie walczy z jakiś  potworem. Po obozie walały się ciała herosów . Czułam woń  ich krwi podniecało mnie to .
Nagle chciałam się ujawnić . Pokazać im ,że nie jestem  słabą pięknisiom ,ale  nie mogłam . Musiałam przecież  dotrzymać danego słowo . Jeden 13 letni półbóg na mnie wpadł .
-Sileno pomożesz nam tam jest lew Nemejski ? spytał tak niewinnie przestraszonym głosem .
-Ależ oczywiście skarbie.-powiedziałam wyciągając miecz . Na twarzy chłopca pojawił się blady uśmiech . Prawdopodobnie ostatni ,ponieważ wbiłam mu miecz w miejsce gdzie są umiejscowiona żebra ,a później jeszcze przejechałam mu sztyletem po nodze jak upadł . Na szczęście nikt tego nie widział ,bo  w ogól nas szalała bitwa i otoczyły  nas  potwory .
-Czemu ?-spytał ostatnimi siłami blond włosy chłopak . Jego oczy mówiły same za niego . Wierzył ,że jestem dobra ,ufał mi chciał powierzyć mi swoje życie ,lecz to ja mu je odebrałam .
-Co tak durnie stoicie ?-spytałam odwracając się od niego .Za sobą słyszałam tylko ciężkie oddychanie. Pstryknęłam palcem a w tedy otoczyłam mnie mgła i obozowe cichu zmieniły się w zbroję czarną z kapturem . Miałam już ruszyć do walki ,lecz odwróciłam się do niego . Jego klatka piersiowa już się nie unosiła ,a oczy wbite miał w nieba szare jak nigdy dotąd . Uklękłam przy nim i zamknęłam mu oczy ,, Niech ci tam będzie lepiej niż tutaj ‘’.
Pierwsza na mojej drodze stanęła Kate od Demeter . Z początku przeraziła mnie się trochę choć miałam maskę i kaptur na twarzy . Zaatakowała mnie mieczem ,lecz ja blokowałam jej każdy ruch i atakowałam . W pewnym momencie przycięłam jej nogę ,a gdy się przewróciłam stanęłam nad nią i wbiłam w nią miecz . Po prostu nadziałam ją jak szaszłyka . W moją stronę leciał już jej brat zrobiłam unik on przeleciał po czym uderzyłam go płazem w głowę .
Dopiero teraz zauważyłam co się stało z obozem . Stał w  płomieniach . Wyglądał gorzej niż Tartar. Płonęły domki ,Wielki Dom zrównano  z ziemią . Na tafli jeziora unosiły się języki płomieniach .  Słońce i niebo przysłonił szary dym . Maje rodzeństwo ginęło moi przyjaciele ginęli , moja druga rodzina upadała ,a mnie to nie to nie przeszkadzało wręcz przeciwnie cieszyłam się z tego .Nie zasłużyli na to ,ale jeśli chce się zbudować nowy świat trzeba zburzyć stary . Na to zasłużyłam moja pierwsza rodzina ,ale oni mają mnie w dupie i dobrze i tak wcześniej czy później dostaną to na co zasłużyli . Kątem oka zauważyłam jak dzieci Aten próbują zestrzelić smoka. Clarisse  wraz z rodzeństwem próbuje zniszczy jednego tytana , nawet dobrze im to szło . Percy i Annabeth  walczyli z kilkoma eryniami ,które ich otoczyły . Reszta ,albo leżała w własnej kałuży krwi ,albo walczyła .
Grecki ogień dzieci Hefajstosa  skutecznie niszczył potwory pod dowództwem Charlie’go . A ja ?
Ja powolutku i ze skutkiem zabijam młodszych półbogów . Wreszcie bogowie zrozumieją co to znaczy nie doceniać innych . Wydawało się ,że wygraną mamy w kieszeni ,ale  ja nigdy nie lekceważę  swoich przeciwników zwłaszcza Percy ‘ ego  , Annabeth i Clarisse . Oni potrafią w ostatniej godzinie , minucie bitwy zmienić jej bieg.  I tak miało stać się i tym razem ledwie o tym pomyślałam  ,a Percy uniósł się trochę do góry i  wytworzył wielką falę .  Zdołał z niej ukształtować smoka resztkami sił. Widać to było po nim ledwie nad tym panował . Potwory wciąż nacierały na obóz ,ale wszyscy nagle stanęli jak wyryci wydąć jego potęgę . Nikt go nie doceniał . Wszyscy patrzyli teraz tylko no Syna Posejdona .
-ODWRÓT!!!-krzyknęłam ile sił w płucach zmienionym głosem ,lecz było za późno smok zaczął zionąć wodą . Zdążyłam tylko pstryknąć palcem by znowu stać się obozową Sileną . Przedostałam się praktycznie jak Ninja na stronę półbogów  im nic się nie stało. Wodny smok zniszczył praktycznie wszystkie potwory te co zostały wycofały się . Pozostał tylko smok  ,który już podlatywał ku nam . Wszyscy się rozbiegli został tylko Percy . Smok ognia jak i wody zionął w tym samym momencie . Percy walczył już chyba tylko siłą woli . Naprawdę jeśli nawet to przetrwa skona z wyczerpania .Obok mnie stała Annabeth ,którą trzymały Piper i  Clarissa razem .  Otoczyła go jasna niebieska poświata . Błogosławieństwo Posejdona . Nie zdarzyło się już  od kilku tysięcy lat ,a jednak ,on był tego warty . Pokonał smoka ,który odleciał w niesławie . Zapadła cisza . Nikt się nie cieszył ,a ni nie płakał . Percy wciąż był w smoku ,lecz powoli on zniknął ,a syn Posejdona zaczął opadać .Na szczęście jago ,a moje nieszczęście złapali go dzieci Hefajstosa . Nawet nie wiem jak Annabeth się przy nim znalazła . To było jedno mrugnięcie oka .
-Ma ktoś ambrozję albo nektar ? –spytała Annabeth z łzami w oczach . Nikt się ni zgłosił . Przygalopował do niej Chejron .
-Spokojnie wyliże się z tego jest silny .-powiedział choć miał smutny głos .
Paru Herosów rozglądało się do około. Ja miałam rozwalony łuk brwiowy ,a z ręki sączyła mi się krew . Mgła Uranosa .
-Jakbym dorwała teraz zdrajcę to bym mu nogi z dupy powyrywała .-powiedziała wściekła Clarisse .
Znaleziono ciało Kate od Demeter . Nad jej ciałem płakał jej chłopak chyba miał na imię Kevin i był od Aresa . Jego rodzeństwo próbowało go od jej ciała odciągnąć ,ale nie mogli . Płakał . Po dwóch godzinach odnaleziono wszystkie ciała i ułożono w jednym miejscu . Percy doszedł już do siebie w miarę .
-Mamy w obozie  zdrajcę , może mieliśmy.- zaczął Chejron – Zadecydowałem ,że grupowi udadzą się na Olimp. Możecie jeszcze  kogoś wziąć by czuć się pewniej .
-Zawiedliśmy .-weszła mu w słowo wściekła Clarissa – Straciliśmy braci a także siostry. I z nami było by podobnie gdyby nie Jackson . Wszyscy byśmy zginęli ,a gdzie w tym czasie byli bogowie ,Pan D.
Czy ja dobrze usłyszałam Clarissa La Ru przestaje wierzyć  w bogów  jest lepiej niż myślałam .
-Mój brat poległ .-powiedział Travis  Hood jego oczy szkliły się od łez –Poległa i Kate .
-Nie znosiliście jej .-odezwał się Kevin .
-Przestańcie w tej chwili .-odezwał się słabym głosem Jackson ,który teraz siedział a głowę opierał na ramieniu Annabeth –Nie  rozumiecie kto kol wiek powstaje chce nas wszystkich ze sobą skłócić ,chce byśmy przestali wierzyć w bogów .
-Chejronie kiedy ruszamy na Olimp .-spytała Clarisse widocznie zgodziła się z Percy ,bo miała inny ton głosu .

-W tej chwili .-powiedział  nasz koordynator.
*********************************************************************************Dotrzymałam obietnicy sami widzicie . Wiecie co myślałam pisząc ten rozdział skoro Silena zabiła małą dziewczynkę czas na chłopca . Jak zwykle kolejny za tydzień . Pa 
Radosna