piątek, 24 października 2014

Rozdział 16,, Bogowie w rozpaczy''

Narrotor
Nad New York szalałam burza ,która niszczyła wszystko na swojej drodze . Mieszkańcy jednak najbardziej  obawiali się błyskawic przy Empire State Building. Jeden z bogów nerwowo chodził w tą i we w tą w Sali tronowej . Wściekły ,zaniepokojony , rozżalony . Szkoda mu córki ,ale bardziej obawia się tego co ma nadejść .
-Wzywałeś bracie .-powiedział wchodząc do Sali mężczyzna o niebieskich oczach jak morze –Co się dzieję ?
 Za pomocą swojego  trójzębu zmniejszył się do trzech metrów . Bogowie Greccy mogę osiągnąć jeszcze większy wzrost niż sądzę wszyscy .
W Sali tronowej Płoninie ogniska był słabe ,a w samej Sali Panował półmrok . W każdej wolnie nie ważne ile bitew wygrasz . Wystarczy jedno potknięcie ,a świat pogrąża się w mroku .
-Poczekajmy na Hadesa.- powiedział Zeus nie patrząc na Posejdona .
Posejdon tylko podparł się o swój trójząb i zaczął przyglądać się bratu . Nie wyglądał najlepiej . Jego dumna ,sroga postawa znikła ,pojawiła się za  to bezradna ,słaba  bez ikry w oczach wpatrywał się niebo . Jego szara dotąd dobrze zadbana broda o kruczym kolorze teraz była  siwa jak sierść szczura .
-Gdzie ten Hades . To dotyczy i jego .-powiedział siadając na swoim tronie Zeus-Tym razem nam się nie uda Posejdonie .
W tej jakże chwili do Sali wszedł Hades ubrany w czarny Garnitur ,lecz miał swoją Koronę i miecz ,którym mógłby zniszczyć Posejdona i Zeusa .
-Cóż się to stało bracie ,że zaprosiłeś mnie na Olimp?- spytał Hades znudzonym już głosem .
-Moja córka nie żyje  .-powiedział wstając z tronu by później podejść do braci . Wyraz twarzy Hadesa mówił ,że go to nie ruszyło ,a Posejdona tak ,lecz postanowił to przemilczeć .
-Co ja z wami mam ?-powiedział Zeus i zaczął recytować .

Obóz w płomieniach przez zdrajcę stanie
Bez Krwi dzieci Wielkiej trojki niepowstanie .
Prawdę pozna tylko jedno dziecko
Córka Zemsty Bedzie musiała się opanować inaczej kiepsko .
Dwój bracia stali w osłupieniu . Powoli wszystko zaczęło  do niech . Wokół Posejdona latały ciemne myśli . Percy’ego choć widywał rzadko kochał jak Trytona przez te wszystkie Wiki i wciąż kocha . Ni przyznał i ni przyzna się nigdy do tego nikomu . Natomiast Hades ni obawiał się o syna wie czego pragnie i jeśli tylko będzie tego chciał schowa się w królestwie ojca .
-Musi przestać posługiwać się naszymi dziećmi .-powiedział Posejdon na co jego bracie spojrzeli jak na wariata –Naprawdę tego nie widzicie Thalie nie mógł nikt zabić z zewnątrz musiał to zrobić jakiś obozowicz .
Zapanowała  napięta sytuacja miedzy braćmi .
-Sugerujesz ,że powinniśmy ich niańczyć .-powiedział z pogardą w głosie  Zeus –NIGDY!!! Chcesz tylko ratować Perseusza swoje zwierzątko .
Posejdon przyjął postawę bojową . Przyłożył Trójząb do gardła  . Hades położył tylko dłoń na placach swojego brata . Nie wiedział dlaczego tak się uniósł ,ale widział w jego oczach strach i pochówek syna.
-Zeusie ! Wspomnisz moje słowa ,lecz będzie zapóźni.-powiedział opuszczając  salę tronował .
Nad New York zaczął szaleć sztorm . Ludzie nie wiedzieli gdzie się  ukrywać , bo przed żywiołem nie ma ucieczki.
Percy
Nad obozem wisiały ciemne chmury .Wszyscy obozowicze ,którzy znali Thlie zebrali się na Arenie ,walczyli u jej boku . Oczywiście nie zabrakło Łowczyń .
Na środku stał całun z owiniętym w nim ciałem . Może to dziwnie zabrzmi ,ale wygląda pięknie .Ubrana była w niebieską suknię w jednej ręce trzymała miecz ,a w drugiej Egidę . Wydawało by się ,że śpi ,lecz tak nie jest . Jej skóra przybrała już bladą cerę . Szary całun ,a w rogach  widniał piorun.
-Żegnamy dziś wielką łowczynie ,wspaniałą półboginie ,a co najważniejsze oddaną przyjaciółkę –zaczął Chejron ,a Annabeth  jeszcze bardziej zaczęła płakać –Świat rządzi się swoimi prawami i jeśli chodzi o walkę ze złem nigdy nie jest to sprawiedliwe . Za nim dojdzie do pokoju zginie wielu wspaniałych bohaterów .
Udawałem silnego ,lecz śmierć nie złe określenie morderstwo Thali kompletnie mnie  zniszczyła psychicznie . Przecież to mogło spotkać każdego mnie ,Annabeth .
Silena stała tak ,że mogłem ją widzieć i płakała . Oczy miała opuchnięte ,ale jej twarz ,oczy nie wyrażały nic ,ani radości ,ani smutku .
-Tak więc widziałem wielu Herosów ,którzy ginęli ,ale nigdy nie widziałem takiej zniewagi takie zbezczeszczenia  czyjegoś ciało nigdy nie widziałem –powiedział ,a ja byłem święcie przekonany ,że w tedy Silena się uśmiechnęła . –Niech Hades ma jej duszę w opiece .
Kilki Herosów podeszło i podpaliło całun . Wszyscy zaczęli opuszczać  arenę i wracać do swoich obowiązków ,lecz każdy był przygnębiony .
W końcu zostałem tylko ja i Annabeth ,która przez cały czas stała stula w moje ramię . Nie odrywała wzroku od poległej przyjaciółki .
-A gdybyś to był ty.-powiedziała smutnym głosem –Właśnie w tedy kiedy wszystko miało się ułożyć .
-Ale to nie byłem ja.-powiedziałem biorąc jej twarz w objęcia –Może zabrzmi to samolubnie ,ale chciałbym być na jej miejscu i nie będę  .Obiecuję .
-Nie obiecuj czegoś czego  nie możesz dotrzymać.-powiedziała wrzucając do płomieni białą różę ,którą miała w rękach przez cały ten czas.
Wtedy z nieba spadła  niebieska jak nie róża i unosiła się nad płomieniami ,aż całun nie spłonął ,w tedy zmieniła się w czarną i opadło gdzie leżało ciało naszej spalonej przyjaciółki.
I jest rozdział szesnasty :D Napisałam wiem , mało Sileny , praktycznie jej nie ma ,ale musiałam go wstawić jest mi potrzebny do dalszej jej historii .

Aha i chciałabym zaprosić na stronę na Facebook chcę ją rozkręcić więc jakbyś cie mogli na nią zajrzeć byłabym wdzięczna  
Radosna 

sobota, 18 października 2014

Rozdział 15 ,, Córka Zemsty ''



Silena
Od kilku dni łowczynie Artemidy goszczą w Obozie Herosów ,a ja nie mogę się zebrać  by zrobić to co powinnam . To wszystko przez tego durnia co on sobie myślał  takie kazania to może sobie wsadzić głęboko gdzieś . To ja odwalam jego robotę ,bo mu ciężko zabić . A kogo ? Dziewczyny ,którą olał jak się stał pomniejszym bóstwem .
-Sileno skończyłyśmy idziesz z nami ?-spytała Annabeth ,z którą właśnie obrywałam truskawki .
Z Annabeth i Thalią spędzam bardzo dużo czasu . Wyprostowałam się i spojrzałam na moje towarzyszki . Obie były opalone ,a na ich twarzach malował się uśmiech .
-Jasne czemu nie .-powiedziałam i razem udałyśmy się nad pomost ,bu zdjąć buty i zamoczyć obolałe nogi w wodzie . I odpłynąć w świecie fantazji .
-Ciekawe gdzie się podział Jackosn ?-spytała Thalia –On coś kombinuje . Ja wam powiadam .
Annabeth nic nie powiedziała tylko się uśmiechnęła pod nosem . Jak na zawołanie w tedy przed nami utworzyła się  wielka fala ,która po chwili rzuciła się na nas . Żywioł na pokonał . Ja wylądowałam w jeziorze nie wiem jak dziewczyny . W końcu tafla wody się uspokoiła ,a ja usłyszałam tylko śmiech syna Posejdona .
-Śmiej się póki możesz Jackson.-powiedziała Thalia mokra od głowy do stóp – I tak cię dorwę . Wcześniej czy później . Nie ma  znaczenia .
On jej już nie słuchał ,bo skupił się na Annabeth co widocznie nie spodobało się Thalie ,bo jej zgrzytanie zębami słyszałam .
-Mogłabyś mu coś powiedzieć ?-spytała Thalia Ann gdy skończyła całować się  z chłopakiem .
Popatrzyła tylko na nas z uśmiechem na twarzy widocznie przyzwyczaiła się już do jego wybryków i nie brała tego do siebie . Słońce powoli zachodziło, więc zbliżała się kolacja . Wyszłam na pomost i stanęłam przy Thalie moja tarcza ,którą dostałam od Uranosa zaświeciła . Szczęście ,że była teraz pod postacie pierścionka z czerwonym oczkiem i nikt tego nie zauważył .
-Jasne . Następnym razem powygłupiaj się z panem D .-powiedziała zarzucając mu ręce na szyje .
I widzicie dlaczego nie chce tu mieszkać .-powiedziała Thalia –Zniszczylibyście mi psychikę .
Wszyscy wybuchliśmy śmiechem zapewne każdy z nas w tej sytuacji wyobraził sobie jak by się to skończyło . Na bank Herosi byli by brawa .
-Muszę już iść.-powiedziałam . W między czasie Thalia skoczyła do wody ,a córka Ateny odsunęła się od Percy’ego jakby wiedziała ,co się święci .
-Na razie Sil.-powiedziały dziewczyny chórem .
W  miarę jak oddaliłam się od nich  śmiechy ,i krzyki cichy . Nagle za moimi plecami usłyszałam grzmot ,a po chwili nad jeziorem pojawiła się błyskawice . Pobili się . Czasem myślę ,że oni wykonają moje zadanie  za mnie ,ale nie oni tak sobie okazują miłość . Jeszcze dziś Chejron ustanowił ognisko .Dobra czas się więc zrobić na bóstwo .
Domek był pusty więc w spokoju wykąpałam się . Rozczesałam moje długie ciemne włosy i zaplotłam w warkocza ,z którego później zrobiłam koka , ubrałam obozową bluzkę i czarną miniówkę . Powoli w domku robiło się tłoczną ,lecz ja makijaż mogłam zrobić na łóżku z lusterkiem .
Na kolacji nic wielkiego się nie działo . Bracia Hood jak zwykle się wygłupiali . Percy nie mógł oderwać wzroku od Annabeth . Thalia posyłała mu mordercze spojrzenia . A ja czułam na sobie czyś wzrok . Jednym słowem nic nowego .
-Idziesz na ognisko ?-spytał Will gdy wychodziłam z pawilonu .
-Jasne ,a czemu nie ?-zawsze odpowiadaj na pytaniem ,pytaniem jeśli wiesz ,że z osobą ,z którą rozmawiasz możesz poczuć się nie zręcznie i chcesz się ukryć .
No nic siadłam na belkach przy ognisku z moim rodzeństwem . Thalie nie było ,ale dobrze wiedziałam gdzie jest . Dzieciaki od Apolla postawili tym razem na miłosne piosenki .  Nagle wszyscy usłyszeliśmy ryk potworów .Wszyscy zerwali się na równe nogi i pobiegli w stronę bariery . Oj jak dobrze mieć nad nimi kontrolę .
Thalie jak przypuszczałam stała na pomoście i przyglądała się gwiazdą . Tym razem nie założyłam zbroi ani maski . Nie usłyszała ryku !!! Tak jak chciałam . Usłyszała mnie gdy się do niej zbliżyłam od razu się do mnie odwróciła napinając łuk ,ale zauważywszy mnie zmieniła go w bransoletkę .
-Coś się stało ?-spytała z zainteresowaniem .
-Tak .-powiedziałam uśmiechając się – Muszę dopełnić przepowiednie .
Rzuciłam w jej stronę jeden sztylet . Nie zdążyła zrobić  uniku . Widziałam przerażenie w jej oczach . Ten strach .
-Sileno nie wygłupiaj się .-powiedziała –Jeśli to głupi żart Jacksona nie dożyje jutro .
-Masz rację .-powiedziałam zbliżając się do niej ,lecz ona podcięła mi nogi . Stała na de mną z napiętym łukiem –Jego czeka ten sam los co ciebie tylko trochę później .
-Nie dopuszczę do tego .-powiedziała i wściekłością w glosie .
Kopnęłam ją w brzuch wykorzystując chwilę jej słabości . Upadła lecz szybko wstała  .
-Jestem nieśmiertelną łowczynią Artemidy nie zabijesz mnie .-powiedziała .
-Jesteś tego pewna .-powiedziałam z satysfakcją –Możesz zginąć tylko w walce .
Rzuciłam się na nią . Przez kilka chwil się szarpałyśmy do czasu ,aż nie wbiłam jej małego noża w brzuch .
-Znam takie jak ty .-powiedziałam ocierając krew z ust – Pomocne , miłe , dobre , ułożone . jak kogoś nie lubicie . Niszczycie tą osobę .
Czarnowłosa córka Zeusa ,siostra Artemidy leżała prze de mną była wielką wojowniczką ,zapewne jej czas jeszcze nie nadszedł ,ale takie życie .
-Mylisz się !-powiedziała –Oddała bym za ciebie życie .Ann wie .
-To tylko puste słowa .-powiedziałam podchodząc do niej ,ostatni raz spojrzałam jej w oczy i wbiłam miecz w ramię blisko serca .
-Dlaczego ?-spytała ostatnimi siłami  po czym zgasła na wieki .
*********************************************************************************
Rozdział 15 . Jak ten czas szybko leci .Kolejny chyba jak  zwykle za tydzień . Jeszcze tylko 4 dni . O tak !!! Więc jakby się w przyszłym tygodniu nic nie ukazało mam książkę  . 
Radosna

sobota, 11 października 2014

Rozdział 14 ,,Zguba ''



Silena
Czy Herosi mi czymś zawinili ,że ich zabiłam ? Czy mnie skrzywdzili . Nie jedyny Heros ,który mnie skrzywdził już nie żyje . Ale za to żyje ,,potwór’’ ,który zniszczył mi życie i każdy uważa tą osobę za cudowną , pomocną , kochającą . A tak naprawdę jest gorsza od Bogów , Chaosu , Tartaru razem wziętych . To ona stworzyła córkę Zemsty  .
Muszę znaleźć mój miecz i spłacić swój dług , muszę . Tylko jedna osoba mogła mi narysować mój znak . Chłopak ,który nie mógł pogodzić się z wolą ojca , któremu zabrano to  co kochał i zastąpiono czymś ,, lepszym ‘’. Bogowie uważają ,że największą ich słabością są dzieci , które pokochały . Taką samą słabość mają herosi . Oddają życie za swoją drugą połówkę .
 Ubrałam się w obozową bluzkę , krótkie zielone spodenki oraz zielone buty na koturnach . A włosy spięłam w warkocz i wyszłam z domku . Słońce świeciło  na niebie nie było ,ani jednej białej chmury . Obozowicz trenowali , wykonywali swoje obowiązki . Najwyraźniej tylko ja tak późno wstałam . Mam szczęście ,że nie jestem grupową tylko Piper musiała bym wstać o szóstej .
-Śpiąca królewna już wstała .-powiedział Will stając prze de mną . Uśmiechnięty od ucha d ucha . Ubrany w obozową koszulkę i niebieski szorty oraz trampki .
Przyglądał mi się zainteresowaniem . Zapewne już cały obóz wiedział o przepowiedni jak to zazwyczaj. W obozie tajemnice szubko wychodzą na jaw ,a natomiast rzeczy ,o których powinnien każdy heros wiedzieć już nie .
-Hej .-powiedziałam –To jak nauczysz mnie strzelać do celu ?
Jedyna rzecz , która nie wychodzi mi perfekcyjnie ,a muszę strzelać perfekcyjnie do celu . Jeśli mam dotrzymać danego słowa .
-Skoro ładnie prosisz.-powiedział śmiejąc się –Chodźmy do stajni .
Nie ukrywałam zdziwienia . Mam się uczyć strzelać do pegazów ?  Mam skrzywdzić latające konie ? Żaden problem .
-Jeśli naprawdę chcesz być w tym dobra .-powiedział Will widząc moją minę –Musisz nauczyć się strzelać w czasie jazdy . Tak najszybciej i najlepiej nauczysz się strzelać .
Rozumiem . Na wojnie nie będę mogła stanąć i spokojnie oddać strzały . Poszłam za nim . Wzięłam sobie Mrocznego mam nadzieję ,że Percy mnie za to nie zabije ,a nawet jak będzie mi chciał coś zrobić to się obronie ,albo ktoś go powstrzyma .  Właśnie gdzie jest moja ulubiona para . Nie widziałam ich ostatnio często ,a jak już to zawsze byli razem . Will natomiast wziął Cezara .
Poprowadził nas do lasu . Gdzie pegazy czuły się dobrze .Gdzie niegdzie w zaroślach na  Drzewach były ukryte tarcze .Najpierw pokazał mi jak napiąć  łuk .
-Jedną ręką trzymaj łuk drugą strzałę i puść .-powiedział ,a ja spudłowałam .
Pokręcił tylko głową i pot rzedł do mnie . Skorygował postawę . Czułam jego ciepło . Słyszałam oddech . Napiął razem ze mną łuk i udało się trafiłam w sam środek . Później udało mi się kilaka razy powtórzyć ten wynik .Cieszyłam się jak małe dziecko gdy dostanie lizaka .
-Dobra ,dobra to jeszcze nie koniec to dopiero początek .-powiedział Will wsiadając na pegazy . Pogalopowałam  w las ,a ja za nim . Trafiał w każdą widoczną tarczek . Czasem w te ,które ja nie  mogłam zauważyć. A  co najlepsze w tym wszystkim zawsze trafiał w samą dziesiątkę. A ja jedynie w pnie drzewa , czasami tylko w tarczę ,ale zawsze to był jej róg .
-Nawet nieźle ci dziś poszła .-powiedział gdy wylądowaliśmy przed stajniami .
-Ale nie tak dobrze jak tobie .-powiedziałam schodząc z dziecka Percy ‘ego . Na co koń zadrżał .
-Lata praktyki .-powiedział śmiejąc się w moją stronę – Ty dopiero zaczynasz to zrozumiałe . Ja trenuje od lat .
W tedy  poczułam straszny ból w lewej ręce . Był blisko . Wzywa mnie . czułam jego obecność jakby stał przy mnie . Pewnie przyszedł na mnie ponarzekać za to ,że zgubiłam miecz .
-Sileno ?-Will popatrzał na mnie z troską –Nic ci nie jest .Zbladłaś .
-Nic to tylko ból .-powiedziałam –Za raz mi przejdzie . Wybacz muszę już iść .
Pożegnałam się z chłopakiem od Apolla i szybko się od niego oddaliła ,ale wciąż czułam jego przenikliwy wzrok na moich plecach . Nie mogłam się wyzbyć tego uczucia .Znowu muszę zatopić moje usta w czyjejś krwi .
Poszłam do lasu jak zwykle . Słysząc ,że ktoś za mną  idzie szybko wspięłam się na drzewo i schowałam w koronie drzew . Na szczęście  to były moje siostry ,które swoją drogą nie są dość inteligentne .
Dalszą drogę przebyłam skacząc po koronach drzew . Z wysłańcem Uranosa ,a za razem zdrajcą bogów spotkałam się przy wodospadzie . Swoją drogą woda dziś nie była spokojna .
-Czemu mi każesz tyle na ciebie czekać .-powiedział wychodząc za ściany wody . Widocznie nie ruszało go ciśnienie ,ani siła z jaką uderzał żywioł .-Nie mam czasu .
-Jasne ,a ja mam problem .-powiedziałam nie pewnie . –Zgubiłam miecz i ktoś mnie zaatakował w  tedy to się stało .
Czekałam na jego reakcje w ciszy , a on tylko w ciszy i ze spokojem na twarzy wpatrywał się w taflę wody . Poczym wyciągnął miecz z pochwy i mi go podał .
-Ja to zrobiłem .-powiedział spokojnie –Na przyszłość uważaj .
Nie pewnie wzięłam od niego miecz . Dobrze ,że mi go oddał on nie umie się nim posługiwać . Ulga jeszcze raz ulga większa niż w tedy gdy dowiedziałam się ,że Kronos został zniszczony .
-Teraz posłuchaj Thalia dzisiaj przybędzie do obozu Herosów.- powiedział patrząc mi w oczy .-Wiesz co robić .
Niby każe mi ją zabić ,ale w jego oczach czaił się ból . Rozumiem go wiele razy walczył u jej boku ,a teraz musi stanąć przeciwko niej .
-Wiem i spokojnie już za niedługo spłacę swój dług.-powiedziałam odchodząc –Będę wolna .
-Od tego nie da się uciec .-powiedział-Może teraz nie masz wyrzutów sumienia ,ale później . Tego nie da się nazwać wolnością .
Przystanęłam wpół kroku . Zawsze uważałam ,że dołączył do Uranosa z nudów ,a tu takie coś .
-Ze mną była podobna sytuacja jak z tobą .-powiedział i odszedł .
***********************************************************************************
Rozdział pisałam dość krótko . Nie wiem czasami mam tak ,że siadam i pisze ,a czasami tak ,że przez kilka dni pisze i mam tylko jedną stronę  . No nic kolejny za tydzień  .
Radosna

piątek, 3 października 2014

Rozdział 13 ,, Przepowiednia "



Percy
Usłyszeliśmy krzyki Lucy od razu wszyscy zerwali się z koców i pobiegli w stronę hałasu . Lucy poszła porozmawiać z Sileną od samego początku wiedziałem ,że to zły pomysł i co miałem  rację . Teraz nie wiadomo gdzie są i co się dzieje .
-Percy nie mów tego .powiedziałam Annabeth –z smutkiem w oczach .
Ona by mi to w 100 procentach by wygarnęła ,ale nie chce jej robić przykrości już wystarczająco jest roztrzęsiona po ostatnich wydarzeniach . Nie powinna tak się denerwować . Na pewno nic im się nie stało tylko się poszarpały ,powyrywały włosy . Na pewno ,bo przecież Silena z zazdrości jej by nie zabiła .
-Rozdzielmy się będzie szybciej.-powiedziała Clarisse- Bogowie tylko żeby one były całe . Toś w ogóle pobiegł do Chejrona .
Nikt się  nie odezwał tylko się rozdzieliliśmy . Ten las jest ogromny to jak szukanie igły w stogu siana . W sumie to nie wiem co o Silenie sądzić z jednej  strony wieże w nią ,a z drugiej coś nie daje  mi spokoju . W tak piękny dzień jak taki nie mogło nic się stać .
Szedłem sobie tek ,aż  zauważyłem leżące ciało . Od razu podbiegłem do ciemnowłosej . Miała styłu zakrwawioną głowę ,a z reki sączyła się Krew. Odwróciłem ją na plecy na ręce miała wyryty znak Kruka , a na drugiej napisane starogreckimi literami –Córka Zemsty .
Bogowie ,a ja ją posądzałem o zdradę . Co jest ze mną nie tak . Oskarżyłem moją przyjaciółkę o zabicie brata mojej dziewczyny muszę udać się do psychiatry .Nie mogłem jej tak tu teraz zostawić ,bo oprawca może w każdej chwili wrócić . Więc przywołałem wodę i stworzyłem tęczę .
-Bogini tęczy Irys przyjmij moją ofiarę.-powiedziałem biorąc Silene na ręce –Pokaż mi Clarisse .
-Co chcesz Leszczu jestem zajęta .-powiedziała ,ale za raz ugryzła się w język ,bo zobaczyła kogo trzymałem –Powiedź wszystkim ,że szukać tylko Lucy .
Przez chwilę nic nie mówiliśmy moja ciemnowłosa przyjaciółka zasłoniła usta ręką . Po jej policzkach popłynęły łzy . Nie chciałem jej bardzie dołować ,ale chyba lepiej będzie jak ją przygotuje na ten widok . 
-Nie sądzę ,żebyś cię Lucy znaleźli żywą .-powiedziałem nie zważając na nic .
-Kogo będziemy jeszcze musieli pokonać by w końcu żyć w spokoju .-powiedziała łamiącym głosem –Kogo będziemy jeszcze musieli stracić ,a może lepiej by było gdybyśmy zginęli .
-Nie mów tak!!!-powiedziałem poprawiając Silene.-Idę z nią do Wielkiego Domu .
Córka Aresa przesunęła ręką i obraz się zmył. Postanowiłem wykorzystać jeszcze jedną drahme i pogadać z Annabeth .
-Bogini tęczy Irys przyjmij moją  ofiarę .-wiem powinienem już z nią iść ,ale jej stan wydaje się być stabilny-Pokaż mi Annabeth .
Ukazała mi się moja dziewczyna z grupowym od Hefajstosa .
-Percy !-zaczęła ,ale oboje zamarli . –Co się stało ?
-Nie wiem uważajcie na siebie.-powiedziałem i przerwałem połączenie .
Przez całą drogę do Wielkiego Domu zastanawiałem się co powiedziała mi Clarisse .My musimy zginąć by w końcu być szczęśliwymi . Musimy trafić do Elizjum gdzie nie trafi nasza śmiertelna rodzina. Aż tak to życie jest straszne .
Silena
Głowa mnie bolała jak nie wiem co jakby w nie uderzył Hefajstos swoim młotem. Nie wiem nawet kto mnie zaatakował . Czy to byli obozowicz czy jakiś potwór ? Nic nie wiem i się nie dowiem póki nie otworze oczu.
-Sami Bogowie nie wiedzą co się dzieje .-usłyszała czy iść  głos . Jeszcze nic do mnie nie docierało. Szybko się poderwałam z czegoś na czym leżałam co było błędem ,bo od razu zakręciło mi się w głowie .
-Spokojnie jeszcze nie doszłaś do siebie .-tym razem rozpoznałam ten głos to był Will . Siadł przy mnie bym mogła się o niego oprzeć .  Leżałam na stole od pin ponga .
-Co się stało ?-spytałam niepewnie – Gdzie Lucy ?
Wszyscy spojrzeli na nam mnie jakbym spadła z kosmosu . Pora odwalić szopkę . Wszyscy wymienili ze sobą spojrzenia .
-Bardzo mi przykro ,ale ona nie żyje.-powiedział pan D –Miałaś dużo szczęścia .
-Jak to nie żyje …-powiedziałam drżącym głosem – Co się stało ? Kto ? Jak ? Dlaczego?
Wybuchłam udawanym płaczem jak mała dziewczynka . Widziałam współczujące spojrzenia innych . Clarisse płakała za nim ja to zaczęłam robić na pokaz . Podszedł do mnie o dziwo Charlie i mnie przytulił .
-To wszystko moja wina.-chlipałam w jego ramionach –Gdybym nie poszła do tego lasu .
Willowi się to nie podobało . Miał minę naburmuszonego dziecko ,ale nie jestem jago zabawką ja żyje mam uczucia .
-Spokojnie uspokój się córko Afrodyty .-powiedział Pan D –Jeśli myślisz ,że tobie się nic nie stało spójrz na swoje ramie . Spojrzałam na lewą pierw żeby ich zmylić później na prawą widniał tam mój znak wyryty moim mieczem . Spojrzałam na pochwę ,przy mojej nodze ,w której powinien być miecz. Nie było go . Miecz z Krwi Gai zaginął . W niepowołanych rękach może przynieść zgubę całemu  światu mitologii .
-Muszę wyjść .powiedziałam wyrywając się z ramion Charlie’go ocierając przy okazji sztuczne łzy .
-Nie w takim stanie .-powiedział Pan  D zamykając magią drzwi –Nie opuścisz tego pomieszczenia teraz.
Nie patrzyłam już na niego teraz liczył się tylko miecz .Chciałam nacisnąć już klamkę gdy drzwi otworzyły się z impetem i uderzyły mnie . Weszła przez nie Rachel . Otoczyła ją zielona mgła i zaczęła mówić ochrypniętym głosem.
Obóz w płomieniach przez zdrajcę stanie
Bez Krwi dzieci Wielkiej trojki niepowstanie .
Prawdę pozna tylko jedno dziecko
Córka Zemsty bedzie musiała się opanować inaczej będzie
To tej rzeczy o de mnie żądał Uranos mam zabić dzieci Wielkiej Trójki miłe zadanie . Spojrzałam na Percy’ego miał przerażoną minę jak wszyscy obecni w Sali . Annabeth zacisnęłam mocniej rękę ,którą  trzymał Percy .
-Bogowie . Percy już tu jest. Thalia jutro przybędzie z Łowczyniami ,a Nico zawsze wraca na pokaz sztucznych ognii –powiedział Chejron –Mamy zdrajcę w obozie . Przepraszam Sileno ,że cię oskarżałem .Nie mówcie na razie nikomu o tym co usłyszeliśmy .
Kiwnęłam tylko głową . Uranosie oni  mnie już niepodejrzewaną . Dotrzymam danego ci słowa .
**********************************************************************************I O to rozdział 13 . Kolejny za tydzień . Wymęczyłam ten rozdział . I jestem z niego dumna . Tylko przepowiednia mi  nie pasuje. 
Riordan nie kombinuj jak ten pan !
Radosna