piątek, 27 marca 2015

Rozdział 38 ,,Uranos''

Percy
    Sam nie mogłem uwierzyć jak szybko zmienia się stosunek ludzi do drugiej osoby . Jednego dnia ją nienawidzimy ,a drugiego już kochamy  ,,Niczym Pan i Pani Smith .’’
-Percy  ona się zagubiła.-powiedział już spokojny syn Hefajstosa- Stara się naprawić swoje błędy ,ale prawda jest  taka ,że to zaszło już za daleko i nie ma ratunku .
Staliśmy razem pod tarasem . Krople deszczu uderzały o dachówki wywołując cichy stukot . Na niebie nie było ani jednej gwiazdy .
Westchnąłem cicho . Jestem między młotem ,a kowadłem . Choć  ii tak wybiorę to co pomoże mi ją uratować . Wiem ,że będzie mi ciężko z  tym żyć ,ale tak naprawdę w tej sytuacji każdy jest zagrożony .
-Proszę tylko w możecie dać nadzieję obozu .-powiedział błagalnie Beckendorf – Tylko wy ich możecie pchnąć do działania .
   Czemu każdy w nas pokładał taką nadzieję ?  Moje spojrzenie padło na salon naszego mieszkania . Annabeth ułożyła się na kanapie ,przypatrując się nam . Jej blond włosy opadały jej na ziemię .
Nie można budować szczęścia na czyimś nieszczęściu ,a więc  muszę zaryzykować  . Ann by sobie nigdy nie wybaczyła gdybyśmy nie spróbowali .
-Jeśli uda nam się go pozbyć .-Charles Backendorf zawsze optymista –Annabeth będzie mogła wrócić do normalnego trybu życia . Już nic nie będzie jej zagrażać .
-Po wyjściu z Tartaru życie nie jest normalne .-powiedziałem wpatrując  się w jego kasztanowe oczy – Ciągłe koszmary . Może to też jest sen i zaraz się obudzę . Beckendorf nie wykorzystałeś  okazji jaką dał ci los . Mogłeś cieszyć się każdą wolną chwilą z Sileną . Może wtedy by do tego wszystkiego nie doszło .
Mój przyjaciel nagle zaczął interesować się swoim obuwiem . Trafiłem w jego czuły punkt . Od zawsze kochał Silene i nigdy nie przestał ,ale przez swoją upartość  stracił cenę miesiące .
-Idę po  Annabeth .-powiedziałem otwierając drzwi –Rozgość się .
       Podszedłem do pół śpiącej Annabeth . Miała tak małe oczy . Gdy wziąłem ją na ręce automatycznie wtuliła mi się w ramię ,więc gdy doszedłem z nią do sypialni . Już spała .
-Annabeth obudź się .-powiedziałem ,delikatnie nią potrząsając – No Annabeth nie bądź tak uparta .
Zero reakcji tylko przekręciła się na drugi bok , całkowicie mnie lekceważąc .
Odwróciłem ją  ponownie na plecy . Składając na jej ustach pocałunek .
-Percy idź sobie .-powiedziała machając mi przed twarzą –Ja cię nie  budzę o 12 gdy chcesz spać .
Co racja  to racja ,ale sytuacja wymagała od nas  jak i innych wielkiego poświęcenia .
-Annabeth Chase córko Ateny wstawaj,- powiedziałem do niej ,to co powiem za chwilę będzie ciosem poniżej pasa –bo ci się nigdy nie  oświadczę .
Moja piękność poderwała się z otwartymi już oczami do pozycji siedzącej . Teraz była przerażona i wściekła na mnie . ,,No pięknie glonomóżdzku teraz cię zabije od razu jak się do niej przytulisz ,a myślałeś ,że jej matka jest okropna .’’ Ja i moje kochane myśli .
-Percy .-powiedziała do mnie poważnym ,a zarazem groźnym tonem –Co się dzieję ,że nawet spać spokojnie nie mogę . Zgubiłeś ten pierścionek ?
Tak mam bardzo inteligentną i przebiegłą  dziewczynę . Tylko jak ona się o tym dowiedziała . Muszę sam zacząć sprzątać w swoich szafkach .
-Nie ,ale obóz nas potrzebuje .-powiedziałem  wyciągając niebieską torbę .
-Przecież możemy tam się jutro z rana stawić. –powiedziała podchodząc do mnie – Znowu to samo .
Niech zgadnę jutro rano byłoby za późno .
Bingo Mądralińska . Annabeth w niecałe półgodziny spakowała nas do jednej średniej torby . Zabrała  wszystko co  najważniejsze .
-Charlie.- możemy ruszać  powiedziałem odrywając go od telewizora ,gdy czekaliśmy na niego na parterze .
Annabeth
    Nie mogłam uwierzyć ,że Mroczy uniósł całą naszą trójkę . Jeszcze na dodatek lał deszcz ,całkowicie mnie przemoczył ,a Percy’ego wcale . Był suchy . Nawet Charlie nie był przemoczony . Osłonił się przed deszcze swoim ogniem .
    Czarny skrzydlaty koń wylądował tuż przed Wielkim Domem . Chłopak mojej p…… Chłopak Sileny szybko się zmył . Mroczny też się jakoś ewakuował . Chwyciłam Percy’ego za rękę . Czeka nas rozmowa z  Chejronem . Nie chcę wiedzieć jak daleko te sprawy się potoczyły .
Weszliśmy do środka koordynator obozu nie spał . Wpatrywał się w okno domu . Widać było ,że i jego ta sytuacja dotknęła .
-Miło ,że chcecie nam pomóc .-powiedział nie odrywając  wzroku –Choć nie musicie .
Podeszłam do niego ,przytulając się ,czułam  jego ciepło , słyszałam jego bicie serca . To wciąż był mój ,,tata ‘’ tylko zmęczony i postarzały .
Centaur zaczął nam opowiadać co się działo w obozie pod czas naszej nieobecności . Chyba zasłużyliśmy by wiedzieć ,że Nico nie żyje .
-Ich duszę spotkały się w Elizjum . –powiedział Percy opierając  się o szafę .
Był już prawie ranek . Słońce powoli zaczęło się wyłaniać za horyzontu ,a księżyc już nas opuścił . Na dworze były wszędzie kałużę .
Nagły wstrząs przerwał naszą rozmowę . Pierwszy był taki słaby , zwalił tylko książki , natomiast kolejny sprawił ,że i Chejron stracił równowagę .
Spojrzałam w oczy Percy’mu i już wiedzieliśmy  co się dzieje . Obóz został zaatakowany . Oboje wybiegliśmy z Wielkiego Domu ,który został odbudowany be ze mnie ledwie się trzymał . Naszym oczom ukazało się czerwone niebo . Nie takie jak przy zachodzie słońca .  
    W stronę obozu uderzały ogniste kulę ,które wylatywały ze sklepienia niebieskiego .
Już jest za późno .
__________________________________________________________________________________Tak ten cały rozdział należał dziś do Percabeth .Jak ja kocham gdy zbliża się ten moment na blogu ,ale  i też jest mi smutno .
A w kolejnym :xx
-Bitwa
-Nowe nadzieje
-Poświęcenie .

Radosna

sobota, 21 marca 2015

Rozdział 37 ,, I mnie czeka szczęście ''

Ha i co Cherry mówiłam ,że za 15 rozdziałów będzie radosny rozdział dla Sileny :)
Silena 
   Mogłam tam nie stać tylko mu pomóc ,ale w ten sposób skrzywdziłabym go bardziej . Mam wrażenie .Widziałam to w jego burzowych oczach . Stałabym tam i patrzałabym ,aż do końca ,gdyby nie Charlie ,który wyprowadził mnie z tam tond  za rękę . Hades miał kamienny wyraz twarzy  . W jego hełm można było już spokojnie spojrzeć nie był tak przerażający po stracie syna . Pan D zaczął rozganiać  obozowiczów do dalszych zajęć . Wszyscy byli w szoku .  Chejron pobladł co wydawało się nie możliwe ,bo był brązowym centaurem,ale w życiu herosa niemożliwe jest możliwe . Czułam jak  ciemna ręka Charli'ego oblata moją dłoń .
 -Musimy iść na Olimp .-powiedział w końcu Chejron- Zwołać naradę i przyznać się do błędu .
Ups! Porobiło się . Już  go nic nie powstrzyma . Wojna to tylko kwestia czasu ,a najgorsze jest to ,że najpierw uderzy w obóz by udowodnić ,że jesteśmy tylko mrówkami . Marionetka bogów .
-Zabierz ją z tond.-powiedział Chejron do Beckendorfa -Nie spuszczaj z oczu póki nie wrócę .
Centaur wraz z panem śmierci od galopował w stronę Wielkiego Domu zapewne by przygotować się do narady .
  Spojrzała na Syna Hefajstosa,który miał zmarnowany wyraz twarzy . Spojrzenie miał wbite w czarna ziemie . Choć był dzień na dworze panował półmrok . Nikt nie wrócił do zajęć . Wszyscy się gdzieś porozchodzili . Nie są głupie pewnie już wiedzą co ma się wydarzyć . W oddali dostrzegłam cały domek Aresa zmierzający do Areny .
-Nie waż się tam spojrzeć .-usłyszałam głos mojego byłego chłopaka -Idziemy z tond . Choć .
Pociągnął mnie za rękę w stronę domku dziewiątego . Choć to był zabronione nikt w tej sytuacji nie zwracał na to większej uwagi . Dwóch herosów przeciwnej płci ,wywodzące się od innego boga w jednym pomieszczeniu .
   Gdy weszliśmy do domku gwar ucichł . Wszystkie oczy zwróciły się w naszą stronę .  Do Beckendorfa podeszła jego siostra . Miała ciemne kręcone włosy i bardzo ładne rysy twarzy . Co było rzadkościom wśród dzieci Posejdona
-Jest zebranie na arenie  .-powiedziała spoglądając na mnie -Idziesz ?
-Zastąp mnie Vanessa .-powiedział patrząc  na mnie z góry -Gdzie jest ten jaszczur ?
-Nie wiem .-powiedziała wychodząc za resztą domku  .
Nastała głucha cisza ,którą żadne z nas wydawało się ,że nie chce przerwać , Charlie zaczął się bawić ogniem w swoich dłoniach ,a ja miałam głowę zaprzątniętą czymś ważniejszym .
-Co się z nami dzieje ? -spytał nagle wyrywając mnie za zamyślenia . Spojrzałam na niego przenikliwym głosem .
Nic się  nie dzieje Charlie ja  tylko sprzedałam swoją duszą ,,diabłu '' tak bardzo chciałabym mu to powiedzieć . Całą prawdę ,ale nie mogę .Nie mogę zniszczyć i jego życia .
-Nie wiem w jakim kontekście pytasz ?-zawsze jak nie wiesz co powiedzieć odpowiadaj na pytania pytaniem .
-Dobrze wiesz  w jakim .-powiedział podnosząc mi podbródek tak bym spojrzała mu w oczy , te piękne ciemne oczy -Kiedyś potrafiliśmy ze sobą rozmawiać bez przerwy , a teraz . Co się zmieniło ?
Wszystko . To nie jest to życie .
-Zamierzasz milczeć ???-najpierw Will teraz on mnie niańczy ,  co ja z nimi mam ?
   Nagle poczułam ciepło jego ust na swoich . Jego ręce owinęły się w mojej tali . Cóż dziwna odmiana nigdy nie był odważny w stosunku do mnie i innych dziewczyn ,a tu taka różnica . Pociągnął mnie w stronę swojego pokoju . Po drodze zamykając brązowe drzwi .
Nim się obejrzałam nie miałam na sobie bluzki ,a on wodził po mojej szyi pocałunkami .
Może i mnie czeka szczęście .
Charlie

   Wow po raz pierwszy od  bardzo dawna . Dałem ponieść się uczuciom ,a nie rozumowi . I to było przyjemne . Gdy się obudziłem Silena leżała na mnie opierając głowę o mój tors . Delikatnie położyłem jej głowe na poduszkę wysuwając się z jej łóżka .
  Szybko ubrałem się w jakąś czarną bluzkę z nadrukiem i jeans . Po czym bezszelestnie wyszedłem z domku ,gdzie wszyscy już spali .
  Na dworze panowała noc . Gwiazdy zniknęły ,księżyc w ogóle się nie pojawił . Artemida dziś jest bardzo zajęta ,  Nikogo w okół siebie nie widziałem i nie słyszałem . Poszedłem do stajni pegazów przez uprawę truskawek . Jutro Pan D  będzie wrzeszczał ,, W wandale, za raz mi się przyznać kto to zrobił ,albo ucierpi cały obóz '' . Mniej więcej coś w tym rodzaju . Czułem jak pod moimi butami gniotą się owoce .
Stajnia była bardzo zniszczona ,po  tej całej aferze będę musiał ją odbudować , Jeszcze coś się zawali na Silene . Szarte ,wyniszczone drzwi przez korniki strasznie skrzypiały . Przez co gdy wszedłem do środka Mroczny  był już gotowy do lotu .
    Wyszliśmy na dwór ,bo nie chce mi się robić dziury w dachu , Wsiadłem na czarnego pegaza pod ,którym nogi lekko dygotały . Po co ja tyle żelastwa nosze w spodniach ?  Po chwili jednak wszystko wróciło do normy . Skrzydlaty przyjaciel wzbił się w niebo niczym torpeda . Lecieliśmy nad Wielki Miastem ,a ja wsłuchiwałam się w spokój. Co mnie zaskoczyło ,bo myślałem ,że dziś będzie wielka katastroficzna burza wściekłego Zeusa .
    Pegaz mojego przyjaciela wylądował przed Wielkim szarym domem na obrzeżach miasta . Wpuściłem go do środka ogrodu by pojadł sobie trawę . Wszedłem do rodzinnego domu jakby był u siebie przez otwarty taras .
-Coś wam się wyczucie pogorszyło i słuch . -powiedziałem widząc moich przyjaciół .
Blondynka siedziała na oparciu fotela na ,którym siedział Percy bawiąc się jej nogami .
-Siemka .-odezwał się odwracając głowę w moją stronę -Słyszeliśmy co się stało .
- I nic . -wkurzyłem się na nich na maksa -W takiej sytuacji wolisz uszczęśliwiać swoją dziewczynę .
Widziałem jak Annabeth zawstydzona opuszcza głowę .
-To była jego decyzja .-powiedział Percy cedząc każde słowo -To Silena rozpętała tą wojnę . Jedna noc z nią pozwoliła ci by o tym zapomnieć .
Jego odpowiedź zwaliła mnie z nóg . Kurcze oni mają w tyki wszędzie pewnie u mnie w domku też . Ciemnowłosy pocałował swoją dziewczynę w nos i wyszedł ze mną na taras . Zamykając drzwi .
-Chejron nas dziś wezwał do obozu .-powiedział spoglądając na mnie -Szukaliśmy cię ,ale znaleźliśmy tylko wasze ciuchy ,więc się wycofaliśmy .
-Zrób coś nie mogę jej znowu stracić .-mój głos był słaby .
-Co ja mogę .-wzruszył tylko ramionami -Ja też nie mogę  stracić Annabeth ,a on mi ją odbiera . Widzę jak każdego dnia jest coraz słabsza . Każdego dnia , dzień po dniu  traciły siły przez Silene .
________________________________________________________________________________
Powoli małymi kroczkami zbliżamy się do Wielkiego Finału . Mam nadzieję ,że rozdział wam się podobał . Miał się pojawić wczoraj ,ale nie miałam już siły ,a dzisiaj Cynamonowa mnie odwiedziła i K. Po czym przyszła banda mojego brata i ...
A co w  kolejnym :
-anomalie podniebne .
Radosna
  

sobota, 14 marca 2015

Rozdział 36 ,, Ja już tak nie mogę ''

Silena
     Ja naprawdę jestem chora psychicznie śpiewać grecką kołysankę  osobie ,którą przed chwila zabiłam .  Zamiast uciekać ja śpiewałam . Za miast być przerażoną drżącą ziemią . Ja czułam spokój,którego nie czułam od bardzo dawno . Może dlatego ,że przelałam czarę i stałam się potępioną . Czułam śmierć . Czułam Hadesa zbliżającego się ,gdy był bardzo blisko otworzyłam oczy . Wstając by wyryć  na ramieniu Nico kruka ,po czym dyskretnie się ewakuowałam . Trochę to dziwne ,że wszechpotężni bogowie nie przejmują się mną . Póki nie zagrażam ich władzy ,nie będą reagować na śmierć herosów .  
 Tym razem krew tak mnie nie ubrudziła ,więc od razu poszłam do domku mojej mamy . Pełnego słodkości i różu ,ale nie rozumu .  Położyłam się na łóżku i zaczęłam wpatrywać w sufit . Do  czego on mnie zmusił . Powtórzyła się historia sprzed roku ,a ja popełniłam ten sam błąd tylko tym razem z innego powodu . Jest jeden plus tego Drew uciekła z obozu .  Na tę myśl na mojej twarzy pojawił się uśmiech . 
    Rozmyślałam tak o życiu gdy do mojego domku wpadł Charlie z hukiem . Zdążył już się przebrać w szarą bluzkę w paski i  jakieś  jeans . 
-Coś ty zrobiła? -spytał poirytowany ,w cale mu się nie dziwiłam ,że tak zareagował -Hades jest w obozie . Płacze nad ciałem swojego dziecka . 
O proszę w końcu jakiś próżny bóg ruszył  tyłeczek ze swojego złotego tronu !!! Brawo dla niego . Usiadłam na łóżku . Już nie bałam się jego spojrzenie , bo wiedziałam ,że to było jedyne wyjście by go uratować. 
-Nie taką Silene pokochałem.-powiedział dobitnie ostatnie słowo -Moja Silena brzydziła się rozlewem krwi ,po mimo tego co robili jej ludzi . 
-Nigdy nie zrozumiesz tego co mną kieruje .-powiedziałam starając się go wyminąć ,ta rozmowa stała się beznadziejna ,ale niestety chwycił mnie za ramię . 
-Kim jesteś ?-spytał przytrzymując mnie za ramię . Jego kasztanowe oczy intensywnie wpatrywały się w moje . 
   -Niczym .-powiedziałam -Ani człowiekiem ,ani potworem udowodnić ci ? 
Nie mógł z siebie nic wydusić tylko kiwnął potwierdzająco głową . Szybko go wyminęłam podchodząc do łóżka pod ,którym miałam schowany swój sztylet . Z ostrożnością go wyciągnęłam ,bo już się rozwalał .  
Podciągnęłam moją bluzkę do ramienia . Zbliżając zimne ostrze do mojej skóry . Poczułam dreszcz . Lekko ,ale skutecznie nacięłam moją skórę ,z której zaczęła sączyć się czarna breja ,która okropnie śmierdziała . 
Nie było w niej ,ani jednej czerwonej  kropelki . Ani nie zmieniła się w złoty pył . Jestem niczym . Nie należę do żadnego świata . Źrenicę Charlie'go się powiększyły ,ale podszedł do mnie po drodze zabierając ręcznik z półki .
-To niemożliwe .-powiedział ocierając mi czarną breję z ręki -Jak ?
Gdybym ja sama znała odpowiedź na to pytanie to bym mu odpowiedziała ,ale nawet ja tego nie rozumiem .
-Silena choć szybko . -do domku  wparował Conor mam nadzieję ,że nie pomyliłam go z jego bratem -Musisz ratować Jaso.... yyy przepraszam . Choć sama zobacz,
Wybiegł szybko z mojego pokoju ,a my nie zwracając uwagi na moją rękę wybiegliśmy za nim . Pobiegł wprost do domku numer jeden . Przed ,którym już zebrał się tłum gapiów . Ledwie się z Charli'm przecisnęliśmy . W drzwiach stał Chejron z Hadesem .
-Co się dzieje ?-spytałam podchodząc do Chejrona ,który się odwrócił w  moją stronę .
-Próbuje się zabić .-powiedział z  zbolałą miną koordynator obozu -Przekonaj go by tego nie robił . Użyj czarmowy .
      Centaur wpuścił mnie do środka ,a za mną wszedł Charlie , nie wiem po co go ze mną wpuścili ,ale  to nie pora na kłótnie .
-Jason .-powiedziałam podchodząc do jego łóżka ,na którym siedział trzymając sztylet na wysokości swojego serca -Co ty odwalasz ?
Taa najlepiej spoliczkować to się obudzi z tej obłudy ,ale coś w jego spojrzeniu było innego . Jego ogniki przygasły . Jasne włosy oklapły .
-Była  moim blaskiem dobra.-powiedział dysząc ciężko -Była tą ,która sprowadzała mnie na dobrą ścieżkę .
Przełknęłam głośno ślinę ,ona była punktem jego zaczepienia . Nie pozwalała mu się całkowicie zatracić w mroku .
-Ostrzegałem cię ,-powiedział spokojnie-Nie posłuchałaś . Chronisz teraz tych ,których kochasz ,ale jest już za późno . On jest gotowy . Już nas nie potrzebuje .
-Jason oddaj mi sztylet .-użyłam daru mojej matki ,lecz on się tylko uśmiechnął .
-Na mnie już to nie działo .-moje serce już dawno zwiędło - . Pamiętaj dla nas jest za późno ,ale nie dla nas .Żegnaj Sileno Beauregard
Nim, zdążyliśmy z Charlie', zareagować wbił sobie sztylet w serce ,a biała błyskawica przedarła się przez barierę obozu .
On już nie potrafił tak żyć ,a ja już tak nie mogę żyć . Poległa powstała ,lecz bez duszy . Ciało syna Jupitera bezwładnie opadło na poduszki .
_________________________________________________________________________________I jest rozdział 36 uhm miał się pojawić wczoraj ,ale jak zwykle coś (ktoś ) mi przeszkadzał . I jak wam się podoba ? A jakbyście mogli odpowiedzieć na pytanie pod tym postem http://wszystko-i-nic-by-radosna.blogspot.com/2015/03/one-shot-logan-lerman-i-alexandra.html (Tak wiem nie w moim stylu ten OS ,ale naciskali na mnie ) Kolejny za tydzień . A co w kolejnym .
-Nic nie zdradzę .
-Tytuł brzmi ,, I mnie czeka szczęście ''
Fajny tytuł nie ? Główkujcie co dalej .
Radosna 

niedziela, 8 marca 2015

Rozdział 35 ,,Hades umiera ''

Rozdział jest pisany na lapku .

Silena 
     Wczoraj zostałam  w domku Hefajstosa na noc . Charlie dał mi swoją koszulę jako piżamę po czym poszłam się obmyć z krwi . Pierwszy raz od bardzo dawna uroniłam łzy . Leżałam w jego ramionach przez kilka godzin po czym powieki mi zaczęły ciążyć i zasnęłam .
   Obudziłam się w tym samym miejscu co zasnęłam . Ciemne ,silne ręce były owinięte wokół mojej tali . Wiedziałam ,że to co zrobię . Zapoczątkuje coś strasznego ,coś nad czym sami bogowie nie zapanują i ja się do tego przyczynie . Powoli i delikatnie wysunęłam się z jego objęć . Udałam się do łazienki . Znowu miałam długie włosy gdy spojrzałam w lustro w jego łazience,które swoją drogą było większe  niż u Afrodyty . Nie miałam w co się ubrać ,więc tylko przemyłam twarz zimną wodą i wytarłam się jego ręcznikiem . Miałam już wychodzić z miejsca pielęgnacji , Gdy coś zaświeciło w rogu i pojawiły się moje czyste ubrania oraz miecz .
  Uranos nie zamierza już dłużej czekać . Szybko się w nie przebrałam  . Chwila jednak minęła za nim zdecydowałam się wyjść . Kilka głębokich wdechów .
    Gdy w końcu zdecydowała się na wyjście Charlie jeszcze spał . Nie miałam odwagi  na niego spojrzeć . Po protu wyszłam szybko z domku Hefajstosa . Udałam się na śniadanie . Musiałam sobie to wszystko przemyśleć Jak to mam rozegrać . Tak naprawdę odwlekałam to w czasie ile się dało .
A w głowie wciąż słyszałam słowa Jasona .
-Sileno wiem ,że to nieodpowiedni moment .-powiedział Chejron gdy chciałam wyjść z pawilonu -Ale ktoś musi zajrzeć do pegazów .
Jego zbolała mina mówiła wszystko . On jak i bogowie już wiedzą co się dzieje ,ale nie reagują .
-Dobrze .-powiedziałam starając się go wyminąć,ale mnie zatrzymał -Zrobię to za kilka minut .
-Sileno!-jego ton głosów sprawił ,że zaczęłam się denerwować ,ale starałam się nie dać tego po sobie poznać -Ile się znamy ?
To pytanie totalnie mnie zaskoczyło ,ale wiedziałam ile się znamy . Jedynie czego teraz chciałam było zniknięcie mu z oczu .
-Nie wiem 8-9 lat gdzieś koło tego .-powiedziałam spokojnie ,ale wcale taka nie byłam .
-Właśnie .-powiedział spokojnie -Znam cie . A teraz odpocznij ,ostatnie dni dla wszystkich były ciężkie .
Szybko go opuściłam ,bo jeszcze mógłby mnie zatrzymać .Moje serce waliło jak młot ,a krew pulsowała w żyłach niczym repulsor . Bez wahania udałam się do domku 13 . Nie wiedziałam czy zastanę tam Nico . Choć właśnie tam chciałabym to zrobi . W ciemności i strachu ,ale przed tym muszę się czegoś dowiedzieć.
    Nikogo nie widziałam wszyscy się jakoś pochowali w domkach nawet bracia Hood stracili swoje  poczucie humoru . Przed domkiem Hadesa stały pochodnie ,z których buchał czarny ogień .  Powoli podeszłam do ciemnych drzwi . Zapukałam ,żeby nie było ,że mnie ,źle wychowano . Nikt nie odpowiedział ,więc nacisnęłam na klamkę i ostrożnie weszłam do pomieszczenia . Ściany były czarne i tylko białe namalowane czaszki z czerwonym ogniem kontrastowały . Lampy miał zwyczajne .
-Sileno co tu robisz ?-powiedział wychodząc z łazienki bez koszulki -Nie ,nie wyciągnę Piper z Hadesu .
-Nawet nie chciałam cię o to prosić.-moja odpowiedź go zdziwiła zapewne już Jason truł mu o to tyłek -Chce wiedzieć co trzyma cię przy życiu .
   Nico zrobił zdziwioną minę . Zmarszczył brwi . Postanowił założyć czarną koszulkę na swoją bladą skórę .
-Przepraszam co ?-spytał jakby nie wiedział o co mi chodzi - Sileno to nie czas i miejsce na takie rozmowy .
-Chcę wiedzieć .-powiedziałam z naciskiem . Moje oczy zmieniły się w czerń . Nawet oczodoły . Stałam się demonem . Uranos zaczął mnie kontrolować .
   -Już spokojnie.-powiedział pokazując rękami w geście pokojowym -Walcz z tym .Potrafisz .
Co on mógł tam wiedzieć. Nic ! Nawet mnie nie znał . Nie wie do czego jestem zdolna . Upadłam na podłogę . Moje ciuchy zaczęły płonąć ,a w miejscu ognia pojawiła się biała poszczerbiona suknie . Dziwne uczucie minęło ,a ja podniosłam się z zimnej podłogi . Syn Hadesa był przerażony . Kurczowo trzymał swojej pochwy z mieczem  .
-Chcę wiedzieć . -mój głos był głęboki i stanowczy . Zmieszany Nico westchnął . Nie wiedział co robić . Widziałam w jego oczach . Pogubienie i strach .
-Nie da się już tam żyć .-powiedział powoli -Nie można drugi raz tam trafić ,ani nie można tam się błąkać .
-To kim się jest ?-dopytywałam dalej nie mogąc zrozumieć co dalej się dzieje .
-Niczym .-w jego głosie było coś dziwnego -Nie jest się duchem . Materia trafia do Tartaru.
     Muszę to zrobić by chronić Charlie'ego tłumaczyłam sobie gdy powoli wyciągnęłam miecz , Po moim policzku popłynął strumień łez . Wpakowałam się w to gówno sama .lecz już nie potrafię się z niego wydostać . Ta część życia jest już mną samą .
-Nie proszę byś zrozumiał .-powiedziałam podchodząc do niego -Nie proszę o przebaczenie .
-Spokojnie .-powiedział -Śmierć Piper to nie twoja wina .
-Ty nic nie rozumiesz . Ja jestem córką Zemsty . -powiedziałam podnosząc głos -Nikt nie wie ,że tu jestem . Nikt nie powie ,że to ja cię zabiłam .
Zamachnęłam się na niego mieczem ,on zaś zrobił szybko unik .Zamachnął się na mnie mieczem,ale ja miałam miecz stworzony z krwi bogini. gdy uderzyłam w jego metal moim ostrzem . Jego miecz pękł ,a części z brzękiem upadły na podłogę .
-Zrób to .-powiedział ,jako jedyny nie bał się tego co ma nadejść .
Szybki ruchem zatopiłam miecz w jego klatce piersiowej . Po czym  go wyciągnęłam .
-Jak się z tym czujesz?-spytał słabym głosem -Czy moja śmierć coś zmieni ? Czy mniej polegnie ? Czy syn Hefajstosa jest bezpieczny ?
Czułam się perfidnie . Zabiłam go .Jego śmierć nic nie zmieni . Mniej osób nie polegnie . I życie Charli'ego wciąż jest zagrożone.
Usiadłam przy nim po turecku ,zaczęłam śpiewać grecką kołysankę .
_________________________________________________________________________________
Tak w końcu długi rozdział . Doczekałam się i wy również . Kolejny postaram się napisać na przyszły tydzień ,ale nic nie obiecuję . Co w kolejnym .
-Sama nie wiem .
Radosna 

niedziela, 1 marca 2015

Rozdział 34,,Szantaż"

Silena 
Widok płaczącego Jasona poruszył mnie dogłębnie .Coś poruszyło się w moim sercu . Nagle przed oczami miałam tą samą scene . Tylko inni aktorzy w niej grali . Nagle to Charlie płakał nad moim ciałam trzymając mnie w ramionach . A w okół nas szalała burza .Zauważyłam co może wydawać się dziwne ,ale ostatnia dobra iskierka Jasona znikła wraz z Papier w jego oczach nie widziałam już nadziei . Nie widziałam chęci walki . Cały świat był mu już obojętny .
Nie mogłam dłużej patrzeć na ten widok . Udałam się w głąb lasu . Obawiałam się samej siebie . Do czego byłam jeszcze zdolna ?
Może to tylko jeden z moich snów . Ubrudzona ,przemęczona szłam bezinteresownie wchodząc w kałuże błota. Uratowałam przecież Percy'go.Mogłam go zabić,ale jednak go oszczędziłam . Sama siebie nie potrafię przekonać do tego ,że jest we mnie jeszcze odrobina skruchy .
-A nie mówiłem .-usłyszałam głos mojego oprawcy -Jesteś zabójcą .
Odwróciłam się ,bo wydawało mi się ,że stoi za mną .Niemyliłam się ,a szkoda stał przy mnie w całej okazałości .W ludzkiej postaci . Przeraziłam się .Jednak zdołał przybrać postać . Tym razem nie był nieokrzesanie ubrany. To znaczy nie miał na sobie skóry tygrysa owiniętej w okół bioder ,a resztę ciała nie miał nagiej . Wręcz przeciwnie .Miał na sobie niebieską koszulę i błękitne spodnie oraz czarne lakierki .
-Zrobisz dla mnie jeszcze jedną rzecz i będziesz wolna .-rzucił w moją stronę obojętnie .Jestem jego psem na posyłki -Zabij syna Hadesa od wczoraj jest w obozie !!!
Na jego twarzy malował się uśmiech sadysfakcji . Co ochydnie wyglądało z jego rysami twarzy .
Zabijając Piper posunęłam się o jeden krok zadaleko i już nigdy nie będę miała szansy naprawić tego błędu . Nie uratuje już siebie ,ale mogą pomóc innym .
-Nie!!!!-odpowiedziałam stanowcza-Już nikogo nie zabije na twoje żądanie .
-Nie?!-spytał upodabniając głos do mojego -Ty śmiesz mi się sprzeciwiać.
-Tak.-stąpałam twardo po ziemi .
-Chcesz się przekonać jak szybko zmienisz zdanie?-był tak pewny siebie ,że aż zrobiłam kilka kroków do tyłu.
Machnął ręką ,a przed nami pojawiła się chmura ,która po chwili się rozmyła i ukazała obraz . Pokazała mi Charlie'go ,który nad czymś pracował w swoim pokoju . Ile ja już tu byłam skoro on zdążył wrócić z miasta ?
Uranos wymamrotał coś po starogrecku zaciskając rękę w pieść .
Charli upadł na kolona .Zaczął się dusić .Wił się na podłodze .Jego źrenice się pomniejszyły .
-Przestań!-krzyknęłam -Stój. Wygrałeś zrobie to dla ciebie .
Muszę pogodzić się z porażką .
Charlie
Atak nastąpił taj szybko. Nie mogłem złapać tchu .To mnie zabijało od środka . Ból równie szybko się zaczął jak i skończył. Usiadłem na łóżku chwiejnym krokiem .W domku byłem sam wszyscy przejeli się Jason'em.
Chwile po tym zdarzeniu do domku wbiegła Silena cała upaćkana we krwi .
Wpadła wprost w moje ramiona .Łkając.
-Przepraszam.-powiedziała tuląc mnie.
Ona to zrobiła ....
_______________________________
I jest rozdział 34 .Dziś jak wróce ze szkoły poprawie błędy.Przede mną jeszcze jeden rozdział.
Radosna