Silena
W ogóle nie słuchałam co mówili bogowie na naradzie . Byłam zbyt bardzo skupiona na tym do czego doprowadziłam . Całymi dniami myślałam ,że nie jestem uzależniona od Uranosa co było kłamstwem . Kontrolował mnie całkowicie . Kogo chciał w swojej ofierze tego miał, a gdy się zawahałam odebrał mi tate. Jest gorszy od samego Tartaru i Chaosu .
W sumie Kronosa dobrze zrobił siekając go na małe kawałeczki. Był genialnym manipulantem. Podobnie jak ja. Narada powoli dobiegała końca. O dziwo nie skomentowali przepowiedni. Znowu bagatelizują sytuacje . Cali oni .
-Percy co będzie dalej z tobą?-spytała Atena , jej się nigdy nie znudzi rozdzielanie ich -Wracasz do obozu czy do domu ?
-Wolę do domu .-powiedział po chwili myślenia . Annabeth ulżyło jak to powiedział wpatrywała się we mnie tymi dużymi szarymi oczami . Miała mnie za przyjaciółke ,a ja wbijał jej nóż w serce .
Na twarzach większości bogów malowało się już znudzenie .
-Silena Apollo odstawi cię do obozu.-powiedział Zeus kończąc naradę.
Chciałam jeszcze porozmawiać z Percy'm i Annabeth ,ale oni zostali jeszcze chwile ,a może kilka godzin w sali tronowej . Tego nie wiem, bo Apollo od razu kazał mi wsiadać do czerwonego sportowego auta ,które z szybkością dźwięku wzbiło się w powietrze . Jechaliśmy w milczeniu. Bóg lekarzy rozglądał się dokoła . Na niebie nie było gwiazd ,a i księżyc schował się za chmurami . W końcu ujrzałam obóz z góry otaczał go gęsty las. Pochodnie w pawilonie jadalnym jak i arenie się świeciły . Widocznie jakieś dzieciaki jeszcze trenowały . Śmiem podejrzewać,że w ich gronie była Clarisse . Co do mojej złotej sukienki zmieniła się w piękne zwyczajne ciuchy za raz po moim wyjściu z Olimpu. Teraz miałam na sobie turkusową bluzkę z długim rękawem .a do tego czarne obcisłe jeansy i brązowe kozaki.
-Już .-powiedział Apollo parkując przed Wielkim Domem .
Wysiadłam szybko z auta chcąc jak najszybciej dotrzeć do domku Afrodyty.
-Twoja matka kazała mi ci to dać.-powiedział wyciągając do mnie rękę z plecakiem . Ostrożnie go wzięłam ,niezgrabnie się żegnając.
On tylko się do mnie uśmiechnął przeczesując jedną ręką swoje złote włosy. Odeszłam mając nadzieje ,że nikt mnie nie zauważy . Niestety wszystko musiało pójść nie po mojej myśli i od razu za proponował pomoc w postaci poniesienia plecaka . Po mimo moich protestów wziął go o de mnie .
-Martwiłem się o ciebie.-wyznał po dość długiej ciszy-Przykro mi jeśli mogę ci w czymś pomóc to wiesz mów śmiało .
Miło z jego strony ,ale jeśli chciałabym z kimś w tej sytuacji rozmawiać to tylko z Charlie'm . Chciałabym poczuć ciepło jego silnie ciemnej ręki na moim ramieniu. Ujrzeć jego piękne kasztanowe oczy i powiedzieć mu wszystko co mnie trapi .
-Wiesz może gdzie jest Beckendorf.-powiedziałam gdy już prawie dochodziliśmy do mojego domu .
Gdy mój kolega przystanął,a ja wraz z nim wpatrywał się przez dłuży czas w przestrzeń przed nami .
-Czemu nie możesz o nim zapomnieć?-spytał ze smutkiem w oczach-Czemu nie możesz odtworzyć się na innych ?
-Nie potrafię.-powiedziałam spuszczając głowę.
-Wien ,że to zły moment ,ale mogę ci w tym pomóc.-powiedział z nadzieją w głosie,a ja wciąż miałam głowę spuszczoną w dół patrząc jak robi krok w moją stronę. Lekko dłonią podniósł moją głowę tak ,że nasze spojrzenia się spotkały. W pewnym momencie po prostu poczułam jego usta na moich . Całowaliśmy się przez chwilę ,bo ja uciekłam zabierając plecak ze łzami w oczach .
-Przepraszam .-usłyszałam tylko za sobą.
Narrator
Syn Apolli jeszcze przez chwile wpatrywał się w sylwetkę czarnowłosej ,aż nie zniknęła w głębi pokoju .Chłopak miał już wszystkiego dość. Udał się na plaże by pobyć sam i o wszystkim pomyśleć.Zimny wiatr obtulił łucznikowi twarz . Czuł się fatalnie ,ale z drugiej strony rozumiał Silene .
W pewnym momencie drogę zastąpił mu ubrany w czarną zbroje mężczyzna z chustą na twarzy . Will nie miał broni ,a w oczach swojego wroga widział determinacje .Stali tak przez kilka chwil wpatrzeni w siebie .Zamaskowanych chłopak rzucił się na niego ,lecz blond włosy chłopak zrobił unik . Nie nabił się na swój miecz , bo był bardzo dobrze wyszkolony . Oblizał swoje wargi . Rzucając w Willa nóż . Syn Apolla zachwiał się wyciągając ostrze z brzucha ,z którego kapała krew .Trzymał go kurczowo czekając ,aż nie przyjaciel po raz drugi zaatakuje ,lecz zamaskowany był sprytniejszy nim zaatakował chłopaka rzucił mu w oczy garść piasku nim zadał ostateczny cios .Powoli się do niego zbliżył uderzając go płazem miecza w plecy .Syn opiekuna wyroczni Delf upadł na kolana . Przeciwnik wykorzystał to wbijając mu miecz na wylot w płuca. Z ust Willa wylała się krew jak i z uszów . Ostatnimi resztkami sił wbił swojemu oprawcowi w ramie nóż ,a z oczu potoczyły mu się łzy .W ostatnich minutach życia ujrzał piękną szatynkę Afrodyty uśmiechającą się do niego .
Po czym jego ciało bezwładnie osunęło się na piasek .Pozwalając mu umrzeć we własnej kałuży krwi.
___________________________________________________________________________________ I jest rozdział 30 . Może niektórzy wiedzą co to oznacza . Większość zapewne wie ,ale co tam. No więc uznałam ,że nie mogę co rozdział kogoś zabijać więc będzie co dwa . Nareszcie mam ferie . Jej w końcu wolne i w końcu może trochę pożyje .A co w kolejny :
-Silena dostanie wsparcie w jednej osobie .
-Ktoś zostanie ranny
Radosna
P.S Pozostaje wam tylko rozgryźć tajemnice plecaka . Powodzenia !