Percy
Sam nie mogłem
uwierzyć jak szybko zmienia się stosunek ludzi do drugiej osoby . Jednego dnia
ją nienawidzimy ,a drugiego już kochamy
,,Niczym Pan i Pani Smith .’’
-Percy ona się zagubiła.-powiedział
już spokojny syn Hefajstosa- Stara się naprawić swoje błędy ,ale prawda
jest taka ,że to zaszło już za daleko i
nie ma ratunku .
Staliśmy razem pod tarasem . Krople deszczu uderzały o
dachówki wywołując cichy stukot . Na niebie nie było ani jednej gwiazdy .
Westchnąłem cicho . Jestem między młotem ,a kowadłem .
Choć ii tak wybiorę to co pomoże mi ją uratować
. Wiem ,że będzie mi ciężko z tym żyć
,ale tak naprawdę w tej sytuacji każdy jest zagrożony .
-Proszę tylko w możecie dać nadzieję obozu .-powiedział
błagalnie Beckendorf – Tylko wy ich możecie pchnąć do działania .
Czemu każdy w nas
pokładał taką nadzieję ? Moje spojrzenie
padło na salon naszego mieszkania . Annabeth ułożyła się na kanapie ,przypatrując
się nam . Jej blond włosy opadały jej na ziemię .
Nie można budować szczęścia na czyimś nieszczęściu ,a
więc muszę zaryzykować . Ann by sobie nigdy nie wybaczyła gdybyśmy
nie spróbowali .
-Jeśli uda nam się go pozbyć .-Charles Backendorf zawsze
optymista –Annabeth będzie mogła wrócić do normalnego trybu życia . Już nic nie
będzie jej zagrażać .
-Po wyjściu z Tartaru życie nie jest normalne .-powiedziałem
wpatrując się w jego kasztanowe oczy –
Ciągłe koszmary . Może to też jest sen i zaraz się obudzę . Beckendorf nie
wykorzystałeś okazji jaką dał ci los .
Mogłeś cieszyć się każdą wolną chwilą z Sileną . Może wtedy by do tego
wszystkiego nie doszło .
Mój przyjaciel nagle zaczął interesować się swoim obuwiem .
Trafiłem w jego czuły punkt . Od zawsze kochał Silene i nigdy nie przestał ,ale
przez swoją upartość stracił cenę miesiące
.
-Idę po Annabeth .-powiedziałem
otwierając drzwi –Rozgość się .
Podszedłem do
pół śpiącej Annabeth . Miała tak małe oczy . Gdy wziąłem ją na ręce automatycznie
wtuliła mi się w ramię ,więc gdy doszedłem z nią do sypialni . Już spała .
-Annabeth obudź się .-powiedziałem ,delikatnie nią
potrząsając – No Annabeth nie bądź tak uparta .
Zero reakcji tylko przekręciła się na drugi bok , całkowicie
mnie lekceważąc .
Odwróciłem ją
ponownie na plecy . Składając na jej ustach pocałunek .
-Percy idź sobie .-powiedziała machając mi przed twarzą –Ja cię
nie budzę o 12 gdy chcesz spać .
Co racja to racja
,ale sytuacja wymagała od nas jak i innych
wielkiego poświęcenia .
-Annabeth Chase córko Ateny wstawaj,- powiedziałem do niej ,to
co powiem za chwilę będzie ciosem poniżej pasa –bo ci się nigdy nie oświadczę .
Moja piękność poderwała się z otwartymi już oczami do
pozycji siedzącej . Teraz była przerażona i wściekła na mnie . ,,No pięknie
glonomóżdzku teraz cię zabije od razu jak się do niej przytulisz ,a myślałeś
,że jej matka jest okropna .’’ Ja i moje kochane myśli .
-Percy .-powiedziała do mnie poważnym ,a zarazem groźnym
tonem –Co się dzieję ,że nawet spać spokojnie nie mogę . Zgubiłeś ten
pierścionek ?
Tak mam bardzo inteligentną i przebiegłą dziewczynę . Tylko jak ona się o tym
dowiedziała . Muszę sam zacząć sprzątać w swoich szafkach .
-Nie ,ale obóz nas potrzebuje .-powiedziałem wyciągając niebieską torbę .
-Przecież możemy tam się jutro z rana stawić. –powiedziała podchodząc
do mnie – Znowu to samo .
Niech zgadnę jutro rano byłoby za późno .
Bingo Mądralińska . Annabeth w niecałe półgodziny spakowała
nas do jednej średniej torby . Zabrała
wszystko co najważniejsze .
-Charlie.- możemy ruszać powiedziałem odrywając go od telewizora ,gdy
czekaliśmy na niego na parterze .
Annabeth
Nie mogłam
uwierzyć ,że Mroczy uniósł całą naszą trójkę . Jeszcze na dodatek lał deszcz
,całkowicie mnie przemoczył ,a Percy’ego wcale . Był suchy . Nawet Charlie nie
był przemoczony . Osłonił się przed deszcze swoim ogniem .
Czarny skrzydlaty
koń wylądował tuż przed Wielkim Domem . Chłopak mojej p…… Chłopak Sileny szybko
się zmył . Mroczny też się jakoś ewakuował . Chwyciłam Percy’ego za rękę .
Czeka nas rozmowa z Chejronem . Nie chcę
wiedzieć jak daleko te sprawy się potoczyły .
Weszliśmy do środka koordynator obozu nie spał . Wpatrywał
się w okno domu . Widać było ,że i jego ta sytuacja dotknęła .
-Miło ,że chcecie nam pomóc .-powiedział nie odrywając wzroku –Choć nie musicie .
Podeszłam do niego ,przytulając się ,czułam jego ciepło , słyszałam jego bicie serca . To
wciąż był mój ,,tata ‘’ tylko zmęczony i postarzały .
Centaur zaczął nam opowiadać co się działo w obozie pod czas
naszej nieobecności . Chyba zasłużyliśmy by wiedzieć ,że Nico nie żyje .
-Ich duszę spotkały się w Elizjum . –powiedział Percy
opierając się o szafę .
Był już prawie ranek . Słońce powoli zaczęło się wyłaniać za
horyzontu ,a księżyc już nas opuścił . Na dworze były wszędzie kałużę .
Nagły wstrząs przerwał naszą rozmowę . Pierwszy był taki
słaby , zwalił tylko książki , natomiast kolejny sprawił ,że i Chejron stracił
równowagę .
Spojrzałam w oczy Percy’mu i już wiedzieliśmy co się dzieje . Obóz został zaatakowany .
Oboje wybiegliśmy z Wielkiego Domu ,który został odbudowany be ze mnie ledwie
się trzymał . Naszym oczom ukazało się czerwone niebo . Nie takie jak przy
zachodzie słońca .
W stronę obozu
uderzały ogniste kulę ,które wylatywały ze sklepienia niebieskiego .
Już jest za późno .
__________________________________________________________________________________Tak
ten cały rozdział należał dziś do Percabeth .Jak ja kocham gdy zbliża się ten
moment na blogu ,ale i też jest mi smutno
.
A w kolejnym :xx
-Bitwa
-Nowe nadzieje
-Poświęcenie .
Radosna