Silena
Od dwóch tygodni żyję w spokoju w obozie Herosów . Jeszcze
nie wszyscy do końca mi zaufali ,ale co
się dziwić . Ja i Charlie unikaliśmy siebie . Przebywanie z nim dłużej w
pomieszczeniu niż 10 minut bolało mnie
,ale za to zaprzyjaźniłam się z Will’em . Szkoda ,że będę musiała go
zawieść ,ale może Charlie będzie choć trochę zazdrosny . Teraz siedzę sobie
spokojnie nad jeziorem , przyglądałam się z rozbawieniem jak Percy wygłupia się
z Annabeth w wodzie . Na początku przyszli tu tylko odpocząć ,ale Percy’mu się
nudziło i wrzucił ją do wody . na szczęście jej nie utopił ,ale była cała makro
. Nie przeszkadzało jej to ,bo się śmiała od ucha do ucha. Zarzuciła mu ręce na
szyje i go pocałowała . Bogowie może kiedyś też ktoś mnie tak bardzo pokocha i
szczerze będzie miłował ,ale zbyt bardzo na to nie liczą gdyż znowu zabijam
moich przyjaciół od środka . Nie wiem tak do końca czemu im się przyglądałam
przecież sprawiało mi to ból . Ja nigdy nie będę kochana tak jak ona.
-Sileno !-nagle usłyszałam za sobą głos Willa –Pegazy na
ciebie czekają . Rozpuścili je jak ciebie nie było .
Blond włosy chłopak uśmiechnął się do mnie promienie . Nie
było mowy ,żeby nie zrobiła tego samego . Po raz ostatni spojrzałam na
szczęśliwą parę . Narosła we mnie wściekłość
,że ja nie mogę mieć takiego życia .
Willo odprowadził mnie pod samą stajnie . Praktycznie obóz
się nic nie zmienił . Dzieciaki uczyły
się przetrwania . Śmiały się biegały ,ale to tylko pozory tak naprawdę boją się
jutro . Nie wiedzą co ich czeka następnego dnia . Coś może zaatakować obóz .
Nikt nie jest bezpieczny .
-Hej Mroczny stęskniłeś się za mną ?-spytałam.
Kocham tego pegaza . Zawsze wydawało mi się ,że mnie
rozumiem .
-Mam tu coś dla ciebie .-powiedziałam wyciągając kostki cukru z kieszeni .
Zaczęłam mu szczotkować sierść . Percy w ogóle o niego nie
dbał podczas mojej nie obecności . Nie dobrze . Jeszcze podkowy trzeba zmienić
. Nie wiem czemu ,ale Mrocznemu poświęcam więcej czasu niż reszcie . Już
przywykłam do tego ,że gdy jestem w stajni wszyscy wychodzą . Da się
przyzwyczaić . Clarisse powiedziała ,ze ja jeszcze ktoś na mnie spojrzy krzywo
lub coś to pożałuje ,bo dostała nową zabawkę od taty . Bat !!!
I dobrze ,że tylko oni mnie lubią . Przynajmniej inni nie
dadzą mi litości . Ja nie zamierzam .
-Sil od kiedy nie chodzisz na kolacje ?-spytała Clarisse
wchodząc do stajni .
-To już jej pora kolacji ?-spytałam zaskoczona upływem czasu
.
-Nie wiesz pora ogniska .-poprawiła mnie –Unikasz
praktycznie wszystkich . Siedzisz tylko z pegazami .
-Wiesz czemu z nimi siedzę !?-powiedziałam krzycząc .-Bo one
jedynie mnie nie oceniają . Pozwalają mi być sobą . Nie zmieniają mnie na siłę
!!!!
W końcu to z
siebie wydusiłam . Tak nawet ona
mnie stara się zmienić . Ja chcę być
sobą i będę sobą . Dopiero gdy skończę
to całą szopkę . Pomogę Uranosowi i zgodnie z obietnicą odejdę ,żyć jako zwykła
śmiertelniczka . Taki był warunek .
-Przepraszam .-powiedziała cicho . Dopiero teraz zauważyłam
,że przed stajnią czekają na nas
Annabeth i Percy oraz Will i w tym samym
czasie jak ja wrzeszczałam na Clarisse przechodził obok stajni Charlie z Lucy
córką Ateny .
-To ja przepraszam poniosła mnie .-powiedziałam – To idziemy
nie .
Uśmiechnęłam się do córki Aresa sztucznie i razem z moimi ,,przyjaciółmi „ poszła na ognisko . Na
moje nieszczęście usiadłam tak ,że
widziałam Charliego i tą jego chichoczącą córeczkę Ateny .Czułam się jakby mi
wbijano miliony ostrzy na raz . Może i jestem córką Zemsty ,ale mam jeszcze
jakieś uczucia tak. Nikt nie jest ich pozbawiony. Tylko ci ,których serce jest
zniszczone doszczętnie i nie wiedzą co to jest miłość . Jednak ja ją zaznałam i
żałują . Lepiej by mi było robić to co muszę .
-Choć się przejść na chwile do domku Afrodyty.-powiedział
Will chyba zauważył moją kwaśną minę na czułości Lucy . W tej chwili czara się
przelała . Muszę mieć tylko alibi jak coś i wszystkie dzieci Afrodyty zapłacą za nią .
-Jasne .-powiedziałam wstając nie parząc na zapewne dziwne
spojrzenia innych .Było dość ciemno idealny moment by zapolować tylko co zrobić
z Will’em .
-Wiesz muszę coś jeszcze zrobiona jutro zajmie mi to 30
minut góra godzinę .Poczekasz ?-powiedział. Chyba również coś kombinował .
Uwielbiam go tą postawą ułatwił mi całe zadanie .Pobiegłam szybko do domku nr
10 . Sprawdziłam cały domek czy aby na pewno nikogo nie ma i wyciągnęłam z pod
łóżka czarną zbroje i mój miecz .
Założyłam ją i poszłam na łowy . Było ciemno praktycznie normalny półbóg by dostrzegał tylko kształty ,lecz ja
zostałam przeszkolona . Były marne szanse ,że znajdę dziecię Ateny odosobnione
chyba ,że Annabeth ma za rodzeństwo pracoholika /pracoholiczkę, albo jeszcze
lepiej osobę ,która nienawidzi jak jej siostra wymienia ślinę z chłopakiem
publicznie . Malcolm ! Nie było go na
ognisku zapewne jest gdzieś przy jeziorze jak zawsze gdy nie miał ochoty być na
ognisku .
Miałam racje siedział przy jeziorze . Zeskoczyłam z
drzewa . Stanęłam wprost przed nim odskoczył o de mnie jak poparzony .
-Kim jesteś powiedział . –chciał sięgnąć po miecz ,ale go
nie miał . Biedaczek już jest mój .
-Córką Zemsty zrodzoną z goryczy !-powiedziała podchodząc do
niego bliżej . Niespodziewanie z buta wyciągnęłam sztylet tak szybko ,że nawet
nie zauważyłam gdy wbił mi go w ramię . Byłam z byt pewna siebie ,ale to jest
zniewaga . Jednym mieczem przygwoździłam go do drzewa .Zawył z bólu ,a ja
wyciągnęłam sobie jego sztylet z mojego ramienia . Zapłaci mi za to .
-Czego chcesz ?-spytał .
-Twojego cierpienia .-powiedziałam z pogardą .
Wbiłam mu jego
sztylet w ramie i przejechałam min po skórze ,aż do nadgarstka . Nie krzyknął o
dziwo ,ale gdyby nawet to zrobił i tak by go nie usłyszeli ,bo trwało ognisko .
-Nie ujdzie ci to na sucho .-powiedział cedząc każde słowo .
-Już mi większe cierpienia ludzi przechodziły płazem
.-powiedziałam .
Wbijając mu mój miecz w tętnice udową . Krew prysła .
Napawałam się jego krzykiem ,lecz długo tam ni mogłam stać . Narysowałam mu na
ręce kruka i udałam się ostrożnie do domku .
***********************************************************************************
Radosna jest z tego rozdziału zadowolona nie wiem jak wy . Tak wyszedł mi jedynie co bym zmieniła to napisała bardziej drastyczne sceny ,ale nie wiem w jakim przedziale wiekowym jesteście :D No nic kolejny za tydzień .
Radosna
Fajnie <3 jak dla mnie sceny moga byc bardziej drastyczne XD
OdpowiedzUsuńRadosna......... Ja chyba przestaje czytać xD
OdpowiedzUsuńTo nie moje klimaty xD Nie lubię bólu i cierpienia. Ale i tak czekam na next xD
To jest zbyt ciekawe :)
Pozdrawia Cherry xD
Nice ;)
OdpowiedzUsuńPukanie do drzwi.
To właśnie przerwało Megan intensywne poszukiwania ostatniej szkockiej w domu. Zgasiła światła, chwyciła psa i rzuciła się za kanapę, nasłuchując.
- Widzę cię przez okno - usłyszała w końcu odkrywczą uwagę Sama.
Powoli odwróciła się do holu wejściowego i dojrzała wlepionego w szybę Sama, a kilka metrów za nim całą trójkę jego przydupasów.
- Wcale mnie nie widzisz - odparła od razu tego żałując. - Won stąd!
- Wybacz, ale jeżeli uważasz, że nie umiem wyważyć z chłopakami drzwi, to się mylisz... Już kilka razy w życiu tego dokonałem - zakpił. - My chcemy tylko porozmawiać - dodał błagalnie.
- Ilu was jest? - spytała jak najmniej łamiącym się głosem.
- Czterech - odparł grzecznie.
- To możecie porozmawiać między sobą - ucięła krótko i na temat. Niestety odpowiedź ta była niewystarczająca, co wnioskowała z kolejnych tortur nad drzwiami. Przeniosła ze strachem wzrok na klamkę i jednym gwałtownym ruchem otworzyła mu. Zawiesiła się niezdarnie o framugę i wypięła się w dogodnej pozie. - Czego..? - wydukała, patrząc mu prosto w oczy z zamiarem wyperswadowania jakichkolwiek poczynionych co do niej planów. Po czym spuściła wzrok na trzech pozostałych pajaców stojących tyłem do nich. Całe te trio podrygiwało zniecierpliwione, jakby dokądś się spieszyli. Przewróciła zniecierpliwiona oczami i oparła ciężar ciała na ramie drzwi.
- Wiesz, zabawna historia... Trudno mi to powiedzieć, ale muszę cię porwać.
->>>>> http://sineserce.blogspot.com