wtorek, 30 grudnia 2014

Rozdział 25 ,, Sekret"

 Silena
Ból . Człowiek nie wie czym tak naprawdę jest póki nie zazna śmierci męczeńskiej. Nie umieram . Uranos tylko bawi się moim ciałem chce mi pokazać ,że to on tu rządzi. Ból przeszedł przez moje ciało jak prąd elektroniczny. Ataki były raz słabsze raz silniejsze . Rozrywał moje ciało i sklejał je na nowo . Krzyczałam wiłam się z bólu ,a on pławił się w moim nie szczęściu . Dlatego nie znoszę bogów . Robią z życia Herosów familiade. Nagle przestałam widzieć , przestałam czuć. Mój umysł zapadł się w nicość ,a ciało w bezkres . W okół mnie panowała pustka . Wiruje,czuje mdłości. Jestem w ciemności gorszej od Tartaru. Gdzie nawet nie ma cienia
Charlie
Córka Aresa kucnęła przy mnie bez słowa . Nie bała się do tchnąć Sileny,a ogień,który wypalał Silene od środka nie gasnął wręcz przeciwnie . Wzmacniał się .
-Co tu robisz Clarisse?-spytałem w końcu nie do końca pewien czy mogę Clarisse ufać w tej sprawie.
-To samo co ty.-powiedziała ciemnowłosa odrywając wzrok od Sileny ,której nagle włosy przyjęły czerwony kolor .
-Masz jakiś pomysł jak jej pomóc?-w moim głosie nie dało się wyczuć nadziei.
-A ja ci przepraszam wyglądam na Annabeth ?-spytała sarkaztycznie -Wiem tylko ,że nawet Apollo i Hades nie byli by wstanie jej pomóc.
A ,więc plotki ,które krążyły po obozie były prawdą. Zbliża się wojna. Słońce już wyłaniało się za horyzontu. Obóz zaczyna się budzić powoli do życia . Już dosłyszalny był piec w kuźni ,który za chwile powinien ucichnąć. Między nogami przeleciała mi wiewiórka . Nie wiem ile już przy niej siedzę w tym lesie ,ale dziwię się ,że żaden półbóg prócz Clarisse po nas nie przyszedł . Zawsze jak para herosów gdzieś znikała robił się w okół nich szum , a teraz nic . Chodziły nawet plotki ,że Annabeth jest w ciąży . A teraz jak znikła z Percy'm prawie wszyscy są tego pewni . Oni mieli po prostu przesrane . Każdy o nich gadał . Podobno nawet bogowie . A jeśli go prawda to urodzi się ktoś równie potężny jak pomniejsi bogowie ,ale z ograniczonymi zdolnościami.
-Już prawie świata.-odezwała się Clarisse . Po jej policzkach spływały  . Nasze pomarańczowej bluzki obozu Herosów były wilgotne . Czułem się jakby ktoś jeszcze nas obserwował prócz zwierząt leśnych i to nie były na pewno nimfy i driady leśne . One jak i satyry nie zapuszczają się w tą część losu bez potrzeby. Clarisse też to wyczuła , bo miała już miecz w pewnej gotowości.
Silena
Obudziłam się w łóżku . Okryta różową kołdrą obok mnie leżało moje młodsze wcielenie . Słodko sobie śpiąc z misiem. Wstałam z łóżka . Ściany w pokoju były tak jaskrawe jak je zapamiętałam .
-Witaj!-usłyszałam za sobą piękny donośny głos kobiety. Odwróciłam się. Prze de mną stał złoty duch. Rysy twarzy kobiety były delikatne . Uśmiech uspokajający . Nie dało jej się nie zaufać.
-Kim jesteś?-spytałam drżącym głosem .
-Stróżem ,przewodnikiem, rozsądkiem.-powiedziała spokojne-Dla ciebie jestem schronieniem i sumieniem e jednym . Pokaże ci coś.
Zrobiłam krok w jej stronę w tedy nie wiem jakim cudem ujęła moją dłoń.
Po raz ostatni spojrzałam na dziewczynkę uśmiechającą się przez sen . Później świat zawirował.
***
Była zimna jesienna noc . Krople deszczu uderzały o szybę w moim pokoju .  W tedy jeszcze nie wiedziałam. ,że jest, herosem . Pioruny waliły w oddali . Mała dziewczynka ,którą dobrze znałam chowała się pod kołdrą . Jej tata został dziś w pracy na noc wyrabiał nowe ciasta na jutro. W tedy ona wykorzystywała sytuacje i przychodziła do mnie . Nie pomyliłam się już po chwili była u mnie w pokoju .
-Boisz się?-spytała podchodząc do łóżka . Delikatnie ściągnęła mi z głowy bawełnianą pościel . Siadając na brzegu .
-Zabierz mnie od tych błysków.-z gardła mojego mniejszego ciała wydobył się piskliwy głosik .
-Nie mogę tego zrobić,-powiedziała moja macocha -ale mogę z tobą zostać.
Nie czekając na odpowiedź brunetka wsunęła się pod pościel . Ręką położyła głowę małej mnie na piersi . Obserwowałam z daleka jak zmienia się mój wyraz twarzy kolor oczów i włosów.  Z dezorientacji do spokoju . Czułam ją w tedy wszędzie .
-To będzie nasz mały sekret-powiedziała wychodząc z pokoju .
Spojrzałam na zjawę stojącą obok mnie . Jej twarz nie wyrażała żadnych uczuć. Z początku myślałam ,że robi mi to żeby mi ulżyć . Za każdym razem gdy taty nie było robiła to odważniej ,aż do moich 13 urodzin . Nigdy nie miałam odwagi powiedzieć o tym tacie . Tylko Charlie wiedział.
***
Świat znowu zawirował i stałam w domku Hermesa . Nie chciałam się rozglądać , bo podejrzewałam co ujrzę .Ale słyszałam swoje łkanie .  Żałosna byłam w tedy . Odważyłam się spojrzeć w tam tą stronę . Makijaż spływał mi po policzku . Obozowa bluzka była rozdarta . Rajstoby miały jedno wielkie oczko ,a na nadgarstku wciąż widniały ślady .
-Widzisz nie było tak źle.-powiedział podchodząc do mnie- Lubie niedostępne.
-To się nie uda Luke.-powiedziała wtedy blondwłosa Silena.
-Nie waż się teraz wycofać.-chwytając.mon podbródek.
Nie byłam w stanie mówić kiewnęłam  tylko głowa i w tedy poczułam jego usta na moich . Pchnął mnie na ścianę nie przerywając pocałunku.
***
Świat zawirował po raz kolejny. Teraz widziałam uśmiech Annabeth .Clarisse tarzającą juniorów w piasku . Charlie"go wrzucającego mnie do jeziora.
***
-Pokazałam ci dobre i złe sceny z twojego życia.-powiedział duch-Wybór należy do ciebie .
Charlie
Po jakimś czasie przestała płonąć . Zaczęła prawidłowo oddychać. Ulżyło mi jak i córce Aresa . Czekaliśmy teraz jak się obudzi . Silena powoli zaczynała się wybudzać . Jej oczy były złote .
Powoli się podniosła i spojrzała na mnie .
-Możesz nas jeszcze pokryć?
_______________________________________
Znowu na telefonie pisałam . Dobra jestem . Co w kolejnym
-Percy i Annabeth powrót
-Zgrzyt w rodzinnie

niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział 24 ,, Nienawidze go"

                     Charlie
Sielena tak szybko się zebrała, że wszystkie oczy zwróciły się ku Willowi . Dzieciaki przestały gadać , rozmowy ucichły . Will natomiast nie wiedział o co chodziło.  Czy on nie zauważył, że dziś ją ktoś zgwałcił? Przecież jest lekarzem powinien  to zauważyć . Chyba ,że jest głupi . Przecisnąłem się przez tłum obozowiczów i poszedłem śladami Sileny.
Pobiegła do lasu. To jasne ,że żaden potwór jej nie zaatakuje . Nie obawiam się również córki Zemsty . Bardziej boję się , że sama siebie skrzywdzi . Tak szczerze szukam igły w stogu siana, ale nie mogę jej nie szukać .
Dziś na niebie w ogóle nie ma gwiazd . Świeci tylko sam księżyc . Wieje zimny wiatr ,a od jutra zaczyna się szkoła.
Na szczęście Chejron wysyła nas później do szkół . Co się zaczęło . Ktoś potężny . Na trawie zauważyłem duże krople krwi. Co ona zrobiła ? Przy śpieszyłem kroku . Czemu ona nie ucieka w dzień?  Moje oczy na szczęście są przy stosowane do ciemności , bo pracuję w kuźni.
                                                                              Silena
Uciekłam jak mała dziewczynka . Gorzej. Jak tchórz . Przez cały ten czas łudziłam się z tym ,że uporałam się już z ciężarem mojego serca . Jak bardzo się myliłam. Teraz to widzę . Noc ,ciemność są moim żywiołem , bo tylko w ciemności czuje się bezpiecznie . To znaczy ,że nigdy nie powinnam była żyć drugi raz . To uczucie kiedy umierasz . Z jednej strony nie możesz się pogodzić z tym ,że to już koniec. Łudzisz się ,że nigdy nic nie wiadomo . Może za rogiem czeka nas szczęście ,a z drugiej strony serce choć staje na nowo zaczyna bić. W tedy nie czujesz już bólu ,on staje się jednością z tobą. Przepraszasz, żegnasz się . Po raz ostatni widzisz światło dzienne i....
I nastaje spokój. Obudziłam się w Elizjum wśród wszystkich poległych Herosach , łowczyniach Artemidy i bohaterach greckich. Spotkałam Perseusz , Tezeusza. Nie czułam się częścią ich rodziny . I było mi z tym dobrze. Byłam sama ze swoimi myślami.  A teraz płacze ,ale nie żałuje ,że wróciłam . Udowodnię samej sobie ,że mam jeszcze sumienie ,ale na razie posiedzę sobie w zimnym ,wilgotnym lesie . Oparta o pień drzewa . Na trawie  pojawiły się już małe kropelki rosy. Z rany wciąż leciała krew . Nabawiłam jej się uciekając .
-Głębokie przemyślenie-odezwał się w mojej głowie bóg sklepienia niebieskiego.
Wyczuwam go gdy czyta mi w myślach . Moją mamę odizolował o de mnie . Ciekawe czego  znowu o de mnie chce .
-Zrobiłem to by ułatwić ci zadnie.-powiedział spokojnym głosem-Jak tam rozmowa z Jason'em?Podobała się?
-Jesteś potworem.-powiedziałam myśląc w jaki sposób mogę się go pozbyć.
-I kto to mówi?-zaśmiał się szyderczo-Morderczyni . Masz na rękach krew swoich braci i sióstr !!! Dla ciebie nie ma ratunku . Spłoniesz w piekle ,ale dla ciebie to i tak mała kara . POWINAŚ WYLĄDOWAĆ TARTARZE.
-Nic o mnie nie wiesz.-powiedziałam wstając-Wynoś się z mojej głowy!!!!
-Znowu uciekasz ?-spytał złowieszczo-Prawda jest jedna . I wiesz co ci powiem ?
Spojrzałam w gwieździste niebo przed nim nie ucieknę . Moje tęczówki się zmieniły .
-Dziecie Posejdona zginie z twoich rąk.-powiedział to z takim przekonaniem-Nie masz sumienia ,dlatego tak się stanie .
Nie ! Kiedyś potrafiłam wyrażać uczucia . Teraz już tego nie potrafię ,ale to nie oznacza ,że jestem szmatą bez sumienia.
-Nie prawda!!!-powiedziałam w myślach, głupio się tak rozmawia-I to pokazuje ,że nic o mnie nie wiesz.
Nic nie odpowiedział tylko pokazał mi zakrwawione ciała rodzeństwa Annabeth ,Thalie.Chłopca ,którego zabiłam podczas bitwy oraz innych poległych Herosów w tej bitwie i oczy małej dziewczynki ,którą zabiłam . Jej piękne ciemne oczy jak u kruka ,które stały się po chwili martwe. Usłyszałam jej cichy głosik,,Jesteś piękna"
 Charlie
Straciłem rachubę czasu szukając jej i chyba tylko ja poszedłem jej szukać . Las jest ogromny ,a ja jestem sam na dodatek nie wiem ,w którą stronę poszła. Przecież to nie ma sensu . Miałem już wracać do obozu gdy usłyszałem jej przerażony krzyk . Automatycznie pobiegłem w stronę ,z której dochodził krzyk . W głowie miałem milion myśli na minute . A może się myliłem jeśli chodzi o córkę Zemsty?
Prze dłuższy okres czasu nie mogłem jej znaleźć ,a w obozie raczej jej krzyku nim nie usłyszał. Wciąż słyszałem jak krzyczy ,ale nie mogłem jej znaleźć . Jakby ukryła ją prze de mną jakaś mgła. Walnąłem głową o jakieś drzewa. Przetarłem oczy ze zmęczenia . Gwiazdy powoli zaczynały znikać.
-Szukaj jej.-powiedział kobiecy głos z nieba . Słodki ,niewinny ,ale zabójczy . Jej mama- Ona by cię nie zostawiła.
Ruszyłem dalej .  Jej mama miała racje . Kimkolwiek Silena się teraz stała . Pamięta o mnie .
W końcu ją znalazłem . Leżała na trawie . Szybko do niej podbiegłem . Upadając na kolona przy jej głowie .
Jej oczy. Stały się obłędem . Wszystkie mięśnie napięły . A skóra płonęła od środka. Nie byłem w stanie jej teraz pomóc,a bogowie od razu uznają ją za zdrajcę. Muszę z nią zostać i patrzeć jak cierpi .Przez boską głupotę.
-Wynoś się z mojej głowy.-mówiła przez zaciśnięte zęby .
Nagle usłyszałem czyjeś kroki za nami . Odwróciłem się zastawiając Silene .
Czego ona chce ?
_________________________________________________________________________________
Znowu pisałam rozdział na telefonie . No jakoś jak jestem na laptopie wszystko mnie dekoncentruje i nie udało mi się go napisać przed świętami. Nie wiem kiedy dodam kolejny . A co w nadchodzącym rozdziale
-cofniemy się w przeszłość.
-dowiecie się kto ich znalazł(możecie w komach napisać na kogo stawiacie)
-dojdzie do pocałunku
Radosna
P.S Przepraszam za błędy.

środa, 24 grudnia 2014

Wesołych świąt!!!

Boże Narodzenie to cudowny czas .
Wszyscy już czekają na choinki blask .
Na jej świeży zapach i kolorów moc .
Na pierwszą gwiazdkę
i tę cudowną wigilijną noc.
WESOŁYCH ŚWIĄT!!!
******************************
Życzę wszystkim udanych i szczęśliwych świąt . Spełnienia marzeń i czego sobie tylko życzycie .A tym co nie obchodzą Bożego Narodzenia życzę udanej gwiazdki . Fajnych prezentów pod choinką .(zwłaszcza od bogów , ja liczę na oręż bojowy ) Udanych świąt
Radosna 

niedziela, 21 grudnia 2014

Rozdział 23 ,,Wszystko wróciło"

Silena
Charlie uparł się by odprowadzić mnie do Domku Apollo . Zapewne wolałby żebym poszła z tym do Chejrona ,ale on jeszcze nie wrócił z Olimpu . Miał zatroskany wyraz twarzy . Żal mi go było jak tak na niego patrzałam. Po prostu teraz dostrzegłam ,że się o mnie martwi.  Piper uważała ,że on wciąż mnie kocha tylko nie wie jak to mi okazać i się boi , bo wie ,że śmierć jak i życie w Elizjum mnie zmieniło. Piper mówiła tylko to co widziała teraz . Nie wie co się działo w obozie przed jej pojawieniem . Przez co wszyscy przeszli. A walka z Gają była tylko próbą.  Uranos chciał się tylko dowiedzieć jacy potężni są jego przeciwnicy . I do jakich poświęceń są gotowi herosi jak i bogowie .
-Zmieniłaś fryzurę .-powiedział syn Hefajstosa przystając na chwilę przy kuźnie. Zatrzymałam się wiedząc ,że mogłabym sama dojść do domku dzieci Apolla ,ale potrzebowałam jego bliskości . Nawet tego rodzaju. Po prostu chce ,żeby się o mnie martwił. Chce wiedzieć, że mu jednak na mnie zależy.
-Fajnie ci w tej fryzurze.-powiedział wychodząc z dwoma nożami - Wyglądasz tak bezbronnie choć wcale tak do końca nie jest.
Niepewnie uniósł rękę by ich do tchnąć. Moje serce zatrzymało się w miejscu gdy przejechał nią po nich ,a później położył ją na moim policzku . Patrzeliśmy sobie w oczy czując to samo . Uczucie ,którym kiedyś darzyliśmy siebie i które zwiędło odradza się na nowo .
-Beckendorf!!!-no jak zwykle musiał mu ktoś przeszkodzić tym razem był to dzieciak od Aresa- Naprawiłeś już miecze Clarisse ?
-Tak -odpowiedział Charlie podając mu je wciąż wpatrując się we mnie jak zahipnotyzowany.
-Powinniśmy już iść.-powiedziałam spuszczając wzrok .
Dalszą drogę przeszliśmy w milczeniu ,a ja cały czas modliłam się do Ateny i Apolla na zmianę by w domku nie było Willa, bo na moją matkę w tej sytuacji nie ma co liczyć. Ona kocha romanse i takie historie . Nadawała by się na reżyserkę telenowel. Na moje nie szczęście w domku zostałam tylko Willa. Nudziło mu się, bo bawił się strzałami .
-Bogowie co ci się stało ?-powiedział wstając ze stołka . Chwycił moją twarz w ręce . Co najwidoczniej się nie podobało synowi Hefajstosa .
-Ktoś ją zaatakował przy wodospadzie.-powiedział bez nuty sympatii.
Blondwłosy chłopak przeniósł wzrok ze mnie na Beckendorfa. Ich spojrzenia się napotkały . Niewidomy nawet by zauważył ,że się nie znoszą . Poprawka oni siebie nienawidzą .
-Dzięki już się nią zaopiekuje.-Will cedził każde słowo-Wracaj do kuźni .
-Kuźnia nie zając nie ucieknie-powiedział opierając się o stół - Zostanę z nią.
 Posejdon 
Szybka ewakuacja Percy 'ego i Annabeth wywołała prawdziwą burze na Olimpie, więc bez dalszej rozmowy odesłałem córkę Aresa do obozu.
-Co to miało być?!-wrzeszczała na mnie Atena .
-Oni chcą spokoju.-strasznie mnie kusi by nadziać ją na trójząb,ale Zeus będzie ją bronić, wojny nie mogę rozpętać.
Gdy ona tak na mnie wrzeszczała ja przyglądałem się sufitowi Olimpu, który przedstawiał teraźniejsze sceny z Obozu Herosów . Nasze dzieci mogą myśleć ,że mamy je głęboko gdzieś ,ale tak naprawdę nad nimi czuwamy . Tylko prawo nam zabrania ingerować,a gdy dzieję się im krzywda widzimy to i ubolewamy . Nie możemy dotrzeć tylko do jednej córki Afrodyty . Percy'ego i Annabeth możemy znaleźć w każdej chwili .
-Sally źle go wychowała .-jej imię wyrwało mnie z myśli .
Jak Atena mogła tak powiedzieć? Dobrze wie ,że Sally robiła co mogła by go chronić ,a przy tym dobrze wychować . Nawet jak żyli ze Śmierdzielem nie pozwoliła by Percy czerpał od niego wzorce.
Wstałem z tronu trzymając w rękach trójząb . Wszystkie oczy zwróciły się ku nam w moich oczach zapłonął mściwy i nienawistny ogień. Wrócił mój charakter sprzed kilki tysiącleci .
W oczach Ateny czaił się strach . Teraz dzieliły nas tylko małe centymetry.  Trójząb w moich rękach połyskiwał . Był gotowy do ataku ,ale przed Ateną pojawił się Hades.
-Nie warto.-jedynie tyle miał mi do powiedzenia.
                                                                            Silena
Will szybko mi opatrzył wszystkie widoczne rany i te do , których się przyznałam . Po tym chciał ze mną zostać ,ale był potrzebny gdzieś indziej . A Charlie ? No właśnie on był ze mną cały czas . Odprowadził mnie do domku Afrodyty ,ale jest już za późno sprzedałam dusze . Zarówno dla niego jak i Willa i całego obozu.  A teraz siedzę oparta o pień drzewa z Will'em na ognisku ,które z organizował Chejron po powrocie Clarisse . Okazało się ,że Percy jednak przeżył,ale zniknął gdzieś z Annabeth . Blondwłosy chłopak od Apolla intensywnie wpatrywał się w moje oczy ,które co kilka minut zmieniały kolor z nerwów . Aż w pewnym momencie poczułam jego dotyk na moim udzie. Przejechał po nim w podobny sposób do Jasona .ale bardziej przypominał dotyk tej idiotki z dzieciństwa . Do oczu napłynęły mi łzy . Szybko się poderwałam i uciekłam w stronę lasu .
*******************************,***********
 Z góry przepraszam za błędy w tym rozdziale pisałam go na telefonie . Nawet nie wiem ile ma stron w Wordzie .ale mam nadzieję ,ze jest wystarczają co długi.Kolejny postaram dodać jeszcze przed świętami ,ale nic nie obiecuje . Czemu się pojawił rozdział? Bo się ktoś ze mną z  kontaktował i dostałam zrypę . Jeszcze Cynamonowa non stop słyszałam tylko ,,Persiak ! Pisz na blogach gdzie jest Persiak resztę sobie na razie odpuść.
Mam nadzieje ,że podoba wam się rozdział .
A w kolejnym:
-po raz pierwszy pojawi się perspektywa Charlie'go
-Dojdzie do ważnej rozmowy
-A tytuł rozdziału brzmi ,, Nienawidzę go "
Radosna

niedziela, 14 grudnia 2014

Przepraszam + smutne wieści .

Na wstępie tej notki chciałam napisać ,że w tym tygodniu nie będzie rozdziału . W sumie mam go już napisanego ,ale w zeszycie i po prostu najzwyczajniej w świecie nie mam siły go przepisać i dokończyć .
Teraz coś czego nigdy nie chciałam robić . A mianowicie . Nie potrafię tego ująć w słowa .Wybaczcie . Mam pomysł na tą historię . Chcę ją dokończyć ,ale nie mam już siły . Możecie teraz pomyśleć. Jak to nie masz siły . Przecież to tylko pisanie i szkoła . O tuż uwierzcie mi ręka to mnie cały tydzień boli od pisania w w weekend palce od przepisywania tego wszystko .A tu 14 blogów do ogarnięcia ,stronka .  W między czasie dochodzi , szkoła ,konkursy , ćwiczenia, rodzinna . To wszystko pochłania czas . Jestem zmęczona po prostu w świecie ,w każdy weekend staram się pisać na wszystkie blogi . Więc na razie mówię dość. Tu nie chodzi o to ,że mi się znudziło czy coś . Kocham pisać i nic tego nie zmieni ,ale muszę poukładać swoje życie . Więc na chwilę obecną  będę pisać tylko na Sentencjach , Lidze młodych i Percy Jackson .
Więc kochany czytelniku bez ciebie nie było by tych prawie 3000 tysięcy . Nie chcę pisać ,że zawieszam ,bo w tedy to by był już definitywny koniec tej historii na tym blogu ,bo znając mnie tak to wszystko zmienię ,że porę blogów po prostu przeniosę na jeden o osobiście uważam ,że historia Sileny zasługuje na swój własny blog . Wszystko rozstrzygnie się w czasie świąt mój organizm się zregeneruje . Nie chce tego porzucać . Blogi stały się dla mnie ukojeniem .
Mam nadzieję ,że mnie nie opuścicie .
Wasza Radosna 

sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział 22,, Marzenia

Dedyk dla  Cherry 
Silena
Widziałam już wiele osób opętanych ,pogubionych ,lecz w oczach syna Jupitera widziałam obłęd i strach przed samym sobą . Jego tęczówki znikły . Oczodoły były całe białe , żyły stały  się widoczne z jego gardło wydobył się krzyk . Doskoczył do mnie i rzucił mną jak marionetką o ścianę . Nie mogę go zabić ,bo Uranos zrobi ze mną to samo co ja z nim . Zebrałam się czując ból w żebrach . Wyciągnąłem miecz i chwiejnym krokiem zablokowałam jego kolejny ruch .Szybko mnie rozbroił i przyparł do skały . Nie mogłam do od siebie odepchnąć ,a on wodził po moim udzie ręką . Łzy napłynęły mi do oczu .
-Tak kończą nie posłuszne osoby.-powiedział mi chytry glos w głowie –Miałaś go zabić teraz ty będziesz cierpieć ,a ktoś od Posejdona na pewno zginie z twojej ręki .
Percy
Siedzę na tym Olimpie i siedzę ,ale nic się nie dzieję . Ares grzebie sobie teraz mieczem w zębach . Tak bóg Wojny zbezcześcił swój oręż. Wcale mnie to nie dziwi ,że Zeus nie reaguje posadził swój zacny złoty tyłek na marmurowym tronie i ma wszystko w nosi . Nawet nie zdążyłem dokończyć tej myśli ,a mój tata zaśmiał się pod nosem . To są jakieś kpiny .
-Nie , nie ,nie !!!-zacząłem wstając i podchodząc do bariery w tej głupiej kuli ,która dzieliła mnie i jego –Wyłaź z mojej głowy .
Nie posłuchał wciąż czułem jego obecność. No nic skoro nie chce dobrowolnie wyjść muszę o czymś pomyśleć żeby stało mu się głupio . Szkoda tylko ,że kosztem Annabeth . No ,ale jeśli mam zginąć przez morderstwa lub coś w ten deseń to tylko z jej rąk . A to się na pewno stanie ,bo Posejdon już kogoś po nią posłał .  No nic wróciłem wspomnieniami do nocy w przed dzień naszego wyjazdu do domu Jupitera . W noc kiedy wszystkie nasze plany zmieniliśmy . A mama nam w tym pomogła .
Była piękna gwieździsta noc . Razem z Annabeth leżałem na pomoście ,a ona leżała przy moim boków wszyscy inni w obozie już spali . Położyli się z ponurymi nastrojami . Leżałem tak w bluzce z krótkim rękawkiem i szortach ,bo Annabeth miała moją bluzę . Nigdy nie sądziłem ,że będzie mi tak ciężko opuścić to miejsce ,a Annabeth żyła w nim 10 lat . Nagle się poderwałem tak ,że Annabeth wylądowała w moich ramionach . Jej oczy były tęsknotą . Widziałem to . Powstrzymywała się by nie zasnąć.
- Jesteś pewien ?-spytała śpiącym głosem zarzucając mi ręce na szyję – Ten  sen był taki realistyczny .Czuje się źle z tym ,że nie powiedzieliśmy o nim Chejronowi .
Nie odpowiedziałem jej  tylko przycisnąłem bardziej do serca . Słyszałem jej serce było nie spokojne jak sztorm . jeśli zostaniemy tutaj zginiemy . Jeśli odejdziemy zginą inni ,ale nie okłamujmy się my już dawno umarliśmy .  Zabrano nam dusze ,wydarto nam ją w dniu kiedy trafiliśmy do Tartaru .
Powoli wstałem i udałem się do domku numer trzy spędzić w nim jedną z najdłuższych nocy w moim życiu . Otworzyłem drzwi  łokciem i zamknąłem je nogą .Nie możemy tak porzucić przyjaciół na pewną śmierć są naszą rodziną ,a jedyną osobą ,która o tym śnie wie jest moja mama. Razem w trójkę może coś wymyślimy może nie ja ,ale mama i Annabeth . Położyłem się z blond włosom na łóżko ona powędrowała na czworakach ,aż do ramy łóżka .
-Nie zostawimy ich .-powiedziała z ogniem w słowach –Pani Jackson ma rację . Zrobimy tak jak ona chciała .
-Jesteś tego pewna .-powiedziałem kładąc głowę na jej brzuchu – Mamy tylko dwie opcje .
-Zawsze jest więcej wyjść .-powiedziała nachylając się by mnie pocałować –I ty dobrze o tym wiesz .
Miała rację. ,ale zawsze jest tylko jeden i tam sam koniec tylko z inną osobą . I na tym polega paradoks tej sytuacji ,albo ty zginiesz ,albo ktoś kogo kochasz ,lubisz ,żyjesz na co dzień  . Zacząłem wędrówkę po jej ciele . Ona z oddaniem oddała mi każdy pocałunek .
I wtedy poczułem ,że mój tata się wycofał . Patrzył na mnie tymi wielkimi morskimi oczami . Podczas tego wspomnienia wziął moją kulkę do rąk . Jestem wredny nie przedstawiłem mu snu . Miał już coś powiedzieć gdy do Sali ktoś wszedł ,a dokładnie . Czarnowłosa dziewczyna o ciemnych oczach i zbroi . Miała ze sobą elektryczną włócznie . Clarisse ! Mój tata się na jej widok uśmiechnął i zlikwidował kulę . Postawił mnie koło niej .
-No proszę Jackson żyjesz !-powiedziała kładąc mi swoją rękę na ramieniu –A już się bałam ,że nie będę miała kogo gnębić .
-No więc Clarisse czego dowiedziałaś się na zwiadach ? Kto jest zdrajcą ?-spytał pan Zeus . Patrząc na mnie dobitnie . Spojrzałem na Clarisse i już wiedziałem ,że ona wie ,ona zapewne to samo wyczytała z moich .
-Tylko tyle ,że on coś z Annabeth kombinuje .-powiedziała nie wiem skąd ona może wiedzieć co my robimy- Mieli sny jeszcze przed pojawieniem się poległych .
No ,no ,no teraz będę musiał się tłumaczyć pięknie .
-Percy !-usłyszałem za sobą przyjemny głosik . nawet nie zdążyłem się dobrze odwrócić ,a już była w moich ramionach ,a ja zrobiłem obrót o 350 stopni . W oczach miała łzy ,ale się uśmiechałam .
-Kocham cię .-szepnęła mi do ucha ,ale zapewne każdy z bogów słuchał –Przepraszam nie powinnam była .
-Nie wcale nie masz za co przepraszać .-powiedziałem i zwróciłem się do taty.
-To ten tato, Clarisse  dosłyszenia dopiero w święta .-powiedziałem biorąc Annabeth wychodząc .
Silena
Nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje . Jason nie wiedział co robi . Po prostu wodził rękami ,ustami po moim ciele już od kilku minut ,a ja krzyczałem ,starałam się wyrwać ,ale byłam bezradna . W końcu usłyszeliśmy oboje czyjeś kroki . Może ktoś zaczął się martwić w sumie nie było mnie w obozie kilka godzin . Do wodospadu doszedł Charlie zdążyłam do dostrzec ,a Jason rozpłynął się cieniu . Miałam rozwalony łuk brwiowy .
-Nic ci nie jest ?-spytał Charli podchodząc do mnie .

Nic już nigdy nie będzie dobrze ,chyba ,że zginę . Jedyne wyjście to moja śmierć ,lecz każdy na gwałt będzie mnie teraz ratował .
*********************************************************************************
I jest rozdział 22 . Kto podejrzewał Jasona jako sługusa pisze w komach . Kolejny postaram dodać się za tydzień ,ale nic nie obiecuję. W kolejnym rozdziale . 
-Mniej Perc'ego i Annabeth 
-Więcej Bogów ( Posejdona i Ateny zwłaszcza )
-Zazdrość 
-Smutek 
Radosna 

niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział 21 ,, On nie jest Percy'm ''



Silena
Nie minęło  kilka minut od zderzenia z Annabweth ,a Chejron poprosił mnie bym ją znalazła i przyprowadziła do Wielkiego Domu . Wciąż nie mogę uwierzyć ,że Percy nie żyje był jedyną osobą ,która mnie nie oceniła tylko chciała pomóc bez niczego w zamian . Może jednak blondyn miał rację . Można to robić do czasu później przychodzi taki moment kiedy już odczuwam wyrzuty sumienia . Jest tylko jeden plus moja tajemnica jest bezpieczna . A najgorsze jest to ,że ja już nigdy się nie uwolnię . Od kont miałam 10 lat widziałam demony Hadesa w momencie kiedy mnie ludzie krzywdzili i nie odchodziły o de mnie dopóki nie były pewne ,że jestem gotowa się zabić ,ale ja je zawsze niestety zawodziłam . Twardo stąpając po ziemi . Może jedynym wyjściem ,żeby zapomnieć choć wiem ,że nigdy do końca to się nie stanie jest zniszczenie dawnej mnie .
Był dość ciepły dzień . Coś nam dobra pogoda w tym roku się trzyma . Nagle w obozie zapanowała cisza jeszcze większa niż przed walką z Gają. Jakby każdy już wiedział ,a ja nie sądzę by Annabeth byłaby co kol wiek w tym stanie powiedzieć, zatrzymać się. Jak ją znałam poszła do miejsca ,które pokazała mi w dniu ,w którym zaatakowałam Percy’ego .
Nie myliłam się idąc już między drzewami  natrafiłam na skrawek jej obozowej bluzki . Siedziała na Skorowu skały ,wpatrując się w obóz . Płakała tak cichutko ,że nawet jej nie słyszałam .
-Czemu to zawsze musi być on?- spytała ocierając łzy ,ale wciąż się do mnie nie odwróciła.
-Nie wiem .-kłamię jak z nut . Dobrze wiem dlaczego podło na niego i na Thalię innymi tylko zastawiałam swój ból ich cierpienie ściągało z moich barek to co czuje każdej nocy gdy kładę się śmiać. Można mnie już chyba zaliczyć do psychopatów .
-Jak tam jest ?-spytała nagle .
Co mam jej odpowiedzieć ,że byłam w Elizjum niechciana i nie wiem jak naprawdę tam jest . Na to pytanie lepiej odpowie jej Charlie . Ja w Elizjum czułam się jak intruz . Nie umiałam sobie znaleźć miejsca . Wciąż wracałam do przeszłości .
-Nie ważne co będziesz robić jak planować Annabeth –powiedziałam z determinacją w głosie – Nigdy nie będziesz wiedziała co cię czeka . Kto jest zdrajcą  . Tego nie da się  przewidzieć . Nawet w przepowiedniach .
Po tych słowach zapadła cisza . Nie odeszłam od córki Ateny wręcz przeciwnie usiadłam obok niej . Zabrałam jej najcelniejszą dla niej osobą.
-Chejron prosił byś do niego poszła .-powiedziałam gdy już wiedziałam ,że ma dość  mojej obecności –Chce ci coś ważnego powiedzieć . Wstałam ona uczyniła to samo i bez słowa wróciłyśmy do obozu . Ona weszła ostrożnie do Wielkiego Domy przez chwile czułam ,że się we mnie wpatruje . Może miała nadzieję ,że wejdę z nią ,lecz ja tego nie miałam w planach .
Percy
Naprawdę się ucieszyłem jak się okazało ,że nie tylko ja siedzę na Olimpie . Jest ze mną Nico i Jason . Po prostu szkoda ,że nie pomyśleli o tym wcześniej . W tedy Thalia by była z nami ,a nie jej  ciało spalone ,a dusza w Hadesie . Bogowi wchodzili do Sali tronowej i wychodzili ,a my siedzieliśmy w tych kulach przy tronach naszych ojców . To są po prostu jakieś kpiny ,a naszą niańką jest uwaga : ARES . Iść i się powiesić .
-Czy jest coś czego w życiu nie zniesiesz ?-spytał mnie  niespodziewanie Nico .
Bardzo ciężkie pytanie . Ból fizyczny to nic w porównaniu z bólem psychicznym . Znam kilka takich osób , którzy potrafili znieść każdy ból ,a przegrali  nie pozwoliła im na to fizyka . Może nawet tak jest teraz z Sileną . Piper kiedyś opowiadała ,że zrobiła sobie krzywdę sztyletem i w ogóle tego nie czuła ,ale co mnie mogło zniszczyć ? Nie raz widziałem jak przyjaciele umierali , jak obóz płonął ,jak Olimp upadał ,przeżyłem Tartar .Każda utrata przyjaciela odbierała mi cząstkę siebie ,ale zginął był gdyby coś się stało Annabeth .
-Nikt Nico nie jest niezniszczalny .-powiedziałem by nie czekał dłużej na odpowiedź –Rozejrzyj się . Nawet Jason teraz wygląda  jakby był z mgły .
Teraz nawet Ares mnie słuchał ,który do tej pory  czyścił miecze z krwi .
Narrator
Co w naszym życiu tak naprawdę jest ważne ? I dlaczego dobrzy ludzie schodzą z dobrej  ścieżki . Wydaje się ,że tak już jest . Niektórzy są zbyt rozpuszczeni i gdy nie dostaję tego co chcą niszczą ludzie . Lecz ludzie stają się źle przez wygórowane ambicje innych osób . Dążą  po trupach do cele . Nie patrzą czy tą są dzieci czy dorośli . Wtedy działają w amoku .
W domku Afrodyty w obozie herosów słychać było brzęk nożyczek . Dziewczyna ze łzami w oczach,w których czaił się strach przed samą sobą. Stała przed lustrem  obcinając długie do pasa włosy ,które co chwilę zmieniały kolor ,a oczy miału różne  kolory nie zmieniały się co chwile . Prawa tęczówka była czerwona natomiast lewa czarna . Coś w tej dziewczynie dzisiaj pękło . Na razie miota się nie miedzy dobrem ,a złem ,lecz między życiem ,a śmiercią . Ma wybór może uratować obóz i przyjaciół lub siebie .
Silena
Zrobiłam coś do czego nigdy bym się nie posunęła . Pewnie jak wyjdę z domku Chejron od razu zawoła  mnie do siebie ,bo wie ,że włosy były dla mnie całym światem . DZIWNIE TO BRZMI .
Szybko wymknęłam się z domku tak by nikt nie mógł mnie zauważyć i poszłam nad wodospad . Myślałam ,że będę tam sama ,lecz się myliłam był przy nim on . Sługus Uranosa ,który dobrze wiedział ,że tak się stanie . Czy dla mnie i jego naprawdę jest już za późno ?
-Nie powinieneś być na Olimpie ?-spytałam podchodząc bliżej niego .
-Miałem rację prawda .-powiedział przyglądając się ścianie wody –Powiedziałbym ,że posunęłaś się za daleko ,ale ja bym nie pozwolił by Percy tego przeżył . Może trochę zbyt szybko do tego doszło. Teraz ja muszę zrobić . To co powinienem był zrobić dawno temu .
W jego tonie głosu nie mogłam nic wyczuć ,lecz gdy spojrzałam mu w oczy … Nie mogłam na nie patrzeć były przepełnione bólem .
-Fajna fryzura ,-powiedział spoglądając na mnie –ale jeśli myślisz ,że Uranos pozwoli ci być sobą. To się gruba mylisz . Póki nie obali bogów nie masz do tego prawa . On nas kontroluje .
                                -Nie prawda mamy własną wolę .-powiedziałam ,wręcz krzyczałam .              
-To nie jest Kronos czy Gaja .-powiedział – On kontroluje twój umysł jesteś pionkiem , marionetką w jego grze . Nie wiesz co robisz póki nie odzyskasz świadomości .
Przez jego oczy przeleciał czerwony cień . Źrenicę się powiększyły ,a tęczówki zmalały .
**********************************************************************************
I jest rozdział 21 . Miałam go dodać wczoraj ,ale rozdział się usunął i musiałam go dziś pisać od nowa . Głupi Komp  . Mam nadzieję ,że rozdział się podoba .Za radą Cherry teraz co w kolejnym rozdziale ,ale nie w zdaniach tylko punktach :
-Percy podejmuję bardzo ważną decyzję.
-Na Olimpie pojawią się Annabeth i ktoś jeszcze .
-Dowiecie się kto jest sługą Uranosa ( a może już wiecie )
- Poznacie trochę przeszłości Sileny
Radosna

sobota, 22 listopada 2014

Rozdział 20 ,, Zamknęci jak chomiki ''



Silena
Chejron  wraz z dzieciakami od Apolla wziął syna Posejdona do  Wielkiego Domu ,a nam kazał zająć się Annabeth . Nie doceniłam go  . Mogła pomyśleć upewnić się ,że nie udzielą mu pomocy teraz jestem spalona . Ugh chociaż jest jeszcze dla mnie nadzieja .
Zabrałam córkę Ateny wraz z Clarisse i Piper do pawilonu jadalnego . Wszyscy inni wrócili spać . Podążał za nami jak cień chłopak mojej siostry .
-Wszystko będzie dobrze .-pocieszały ją dziewczyny ,a ja stałam przy jej boku wpatrując się w księżyc . Już nic nie będzie nigdy dobre . Są blizny i rany ,które nigdy się nie zabliźnią . Nie wiem czy zdała jeszcze kogoś pokochać .Po moim policzku popłynęły łzy czy to możliwe ,że ciężar jeszcze przed przybyciem do obozu wyrządza  tyle zła .  W tym momencie do pawilonu wszedł Charlie . Szybko go wyminęłam . Nie chciałam by widział mnie płaczącą . Nogi powiodły mnie do Wielkiego Domu . W pomieszczeniu ,w którym znajdował się Percy .  Nie świeciło się światło . Okno niestety było zamknięte ,ale co to dla mnie  podważyłam zawiasy mieczem i delikatnie je otworzyłam . Po czym weszłam do środka . Widziałam dokładnie wszystko . Wyciągnęłam sztylet i stanęłam nad nim . Może on miał rację . Nie było już odwrotu . W momencie kiedy się zamachnęłam spojrzał w moje oczy. Jego nie były smutne tylko zmęczone ,rozczarowane ,zawiedzione .
- Nie powiem im . –powiedział wykończonym głosem .
-Czemu ???Czemu ? Nie chcesz zaprzestać moich poczynań ?-spytałam zmieszana tą sytuacją.
- Bo to nie twoja winna . –powiedział resztkami sił – Udowodnij im ,że twoje serce jest silne . Jeśli teraz im powiem kim jesteś. Zatracisz się w mroku na zawsze . Walcz ,bo ja nie taką Silene znam . Oni cię wykorzystują . W ten sposób nigdy nie będziesz wolna . W ten sposób zawsze będziesz uwieziona ,bo zabiłaś ,bo oni wykorzystają osoby ,które kochasz .
Nie ukrywałam już łez . Nie wiem teraz już nic . Chciałam wolności mam kolejne więzienie .  Schowałam sztylet . Muszę to przemyśleć . Muszę uciec z obozy na jakiś czas . Wyszłam szybko z pomieszczenia nawet nie patrząc co z nim .
Narrator
Miłość nie zawsze zwycięża . Powinna uleć ,lecz w wielu przypadkach jest na odwrót . Odcinamy się od niej . Żyjąc na odległość rani drugą osobę ,lecz najbardziej ranimy siebie . Jedno jest pewne najtrwalsza miłość powstaje w najgorętszym ogniu . W bólu i rozpaczy ,ale przynajmniej jesteśmy pewni swojego uczucia . Więc gdy ta osoba znika w mroku ,a przed nami jest tylko miasto w mgle . I serce staje gdy wracasz do miejsca ,a  drugiej połówki  nie ma .
Annabeth
Nie spałam dzisiejszej nocy . Chciałam jak najszybciej znaleźć się przy Percy’m ,ale Chejron jak i Pan D nie chcieli mnie wpuścić. Z rana szybko się odświeżyłam . Nie jedząc śniadania . Pognałam co sił w nogach do Wielkiego domu . Chmury były ciemne jakby to również przeżywały .Weszłam do ogromnego domu z impetem . W przejściu stał Chejron . Minę miął smutną i zbolałą . Weszłam do pomieszczenia gdzie powinien leżeć ,ale nie było ani jednej żywej duszy . A jego Orkan leżał na stoliku. Przecież to nie może być prawda . Obiecał mi coś. Przysiegnął na Styks . Łzy napłynęły mi do oczu  . Szybko wybiegłam z domu by się  ukryć przed całym światem . Na nieszczęście wpadłam na Silenę . Nie musiałam jej nic mówić tylko spojrzała w moje oczy ze smutkiem . Po jej minie wiedziałam ,że nie może w to uwierzyć .
-Przepraszam !!!-krzyknęła za mną ,choć nie wiedziałam za co mnie  przeprasza .
Percy
Mógłbym powiedzieć ,że to wszystko top jeden wielki sen ,ale to była rzeczywistość . Do końca nie jestem pewny swoje decyzji ,ale wierze w nią ,A tak ma ,marginesie to ja mam poronione i zboczone sny ,więc bym się cieszył jakby i tym razem tak było ,ale nie .
Obudziłem się w szklanej kuli ,która stała przy tronie mojego ojca na Olimpie . Podobne kule stały przy tronach Hadesa i Zeusa . Byłem do połowy zanurzony w wodzie . Świat widziany z tej perspektywy był naprawdę dziwny . Dźwięki wydawały się głośniejsze , rzeczy większe ( choć tego nie jestem pewien . Nagle kula się uniosła i patrzałem na wielkie oczy mojego taty . Serio on traktuje mnie jak swoje zwierzątko . Siadł na swoim tonie nie spuszczając mnie z oka . Za chwilę usłyszę pogawędkę ojca z synem w boskim wydaniu .
-Kto cię zaatakował ?-wowow mógłby się chociaż przywitać ,żebym mógł wymyślić wykręt .
-A może byś się przywitał ze swoim nie doszłym  zmarłym synem .-powiedziałem lekko podenerwowany .
-Dobra . Część .-powiedział zmęczonym głosem –Żyjesz tylko dzięki Hadesowi . Miecz ,który cię zranił , nie był zwykłym mieczem .
Zadrżałem przypominając sobie jego energię , jago ostrość i zimną . To był miecz nie wykuty ani z rzymskiego złota ani niebieskiego spiżmu ani z zwykłego metalu .  Z czegoś potężniejszego .
-Ponawiam pytanie ,kto cię zaatakował .-powiedział przyglądając mi się badawczo .
-A bo ja wie . –kłamałem jak z nut .
-Percy nie kłam . Kto cię zaatakował ?-widać było  ,że jest podenerwowany ,ale co mogłem na to poradzić . Obiecałem coś Silenie choć nie wiem czy ona to odniosła jako przysięgę . Bogowie! Co z Ann oby nie zrobiła niczego nie mądrego .
-Nie traktuj mnie jak chomika .-powiedziałem wkurzony na tą bańkę i no to ,że nie było ze mną Annabeth .
-Percy nie bądź nie mądry .-powiedział Posejdon z uśmiechem na twarzy –Mogę cię tylko traktować jako moja osobistą rybkę jak już coś .
Bardzo śmieszne . Nie wypuści mnie z tond ,ale teraz Percy myśl , przecież wyczuje jak go okłamie . Nie jest głupi . Silena , miecz , kolor nieba dwa dni temu , róża . Uranos !
- To kto cię zaatakował ?-drążył temat na ,który miałem odpowiedź .
-Sługa sklepienie niebieskiego . –powiedziałem nie wymawiając jego imienia ,a w Sali tronowej pociemniało . Widziałem jak wyraz twarzy mojego taty się zmienia . Podejrzewał .
-Wypuścisz mnie ?-spytałem .
-Zapomnij .-warto było i tak spróbować .
**********************************************************************************
I jest  rozdział 20 ,a to oznacza  połowę  serii . I co sadzicie ? A teraz wam się pochwale mam na wszystkie blogi  zaczęty rozdział ,ale żaden z tych co pozostało nie skończony . Kolejny postaram się za tydzień
Radosna

sobota, 15 listopada 2014

Rozdział 19 ,, Łomot serca''



Annabeth
Nie mogę spać . Non stop przewracam się z boku na bok coś nie daje mi spokoju . Tylko jeszcze nie wiem co . Mam złe przeczucia . Szybko się wygrzebałam z pod pościeli zmieniłam piżamę na niebieskie jeans i jakoś koszule w kratę . Nie wiem gdzie posiałam moją obozową bluzę . Założyłam trampki pobiegłam w stronę domku nr 3 . Zapukałam ,ale nikt nie  odpowiadał . Pewnie znowu śpi jak zabity . Nacisnęłam klamkę i zaświeciłam światło . Natychmiast  uderzył we mnie zapach morskiej bryzy. Bardzo się zdziwiłam ,bo łóżko wyglądałam tak samo jak rano po podścielaniu po nocnych koszmarach syna Posejdona .  Do moich oczów napłynęły łzy . Pomyślałam o najgorszym rozwiązaniu z możliwych . Wybiegłam szybko z domku Posejdona i pognałam w stronę Wielkiego Domu . raczej na nikogo nie wpadnę ,bo jest późno i wszyscy śpią .
-Chejronie !!!-wrzeszczę w drzwiach –Chejronie .
Mój opiekun zapewne śpi . Zaczynam biegać po starych skrzypiących schodach by jak najszybciej znaleźć jego pokój .
-Chejronie !-wciąż krzyczę zaglądając do pokoi . Gdzie on się schował ? Albo ja jestem ułomna ,albo on jest niewidzialny . Przezroczysty .
-Co się tu dzieje Annabeth ?-pyta dobrze znajomy głos z dołu – Ból twojego serca było czuć na Olimpie musiałem wrócić
-Percy’ego nie ma w domku .-powiedziałam roztrzęsiona siadając na schodach by zebrać myśli . Były zakurzone ,zniszczone od lat ,a jednak przetrwały  nie jedną bitwę .
-Nie panikuj może gdzie poszedł .-powiedział Chejron  podszedł do mnie . Podając mi rękę bym wstała .
-Zostawił swoje wszystkie rzeczy .-powiedziałam wrogim tonem nawet nie wiem dlaczego – Nawet Orkon .
Pokazałam mu ukryty długopis w mojej ręce . Długopis migotał jasnym światłem ,które z minuty na minutę gasło . Niczym bijące serce . W oczach naszego koordynatora widziałam nagle pojawiający się strach ,którego nie potrafił stłumić sobie .
Wybiegł szybko z Wielkiego Domu ,a po chwili zabrzmiał dźwięk konchy. Powoli w Domka zaczęły świecić się światła . Obozowicze nie wiedzieli co się dzieje . Nie słyszeli krzyków potworów .
Skoro Chejron był na Olimpie oznacza to ,że Pan D też tam jest teraz . Nie wrócił jeszcze do obozu .
-Annabeth  choć na arenę-powiedziałcentaur gdy wrócił się do Wielkiego domu bo kołczan i strzały .
No nic wybiegłam za nim . Nie rozumiem czemu nie mogę od razu zacząć szukać Percy’ego . Jestem zbyt roztrzęsiona . Każdy by był na moim miejscu .
Clarisse
Obudziła mnie koncha ,ale było zbyt ciemno na śniadanie . Po chwili jednak Chejron stanął w progu domku Aresa i powiedział ,że mamy jak najszybciej wyjść z lampionami na arenę . My się najszybciej z całego obozu wyrobiliśmy . Może z wyjątkiem Annabth ,która już się tam znajdowała .Miała oczy wypuchnięte od łez . Bogowie kto tym razem zginął ? Aż starch pomyśleć kto tym razem . Arena powoli wypełniła się obozowiczami z lampionami . Wyglądało to tak jakbyśmy kogoś naprawdę żegnali . Ciarki po prostu miałam na plecach i złe przeczucie .
-Dziękuję wszystkim za szybkie przybycie .-powiedział Chejron z kamienną twarzą –Nie będę owijał w bawałene   Perseusz Jackson zaginął ,ale jest szansa ,że go jeszcze uratujemy .
Zapanowała głucha cisza słychać było tylko uderzający  wiatr ,a po chwili łkanie córek Afrodyty . Wszyscy spuścili głowy jakby  go już spisali na straty . Zapomnieli ,że wyszedł z piekła . Gadali tylko ,że się dziwnie zachowuje .
-Będziemy stać tu jak te bałwany ?-spytałam wkurzona na nich na maksa , Annabeth rozumiałam ,ale ich .
-Dzielimy się na kilka grup i szukamy każdy skrawek tego obozu .-powiedział Chejron tak by wszyscy to usłyszeli .
Silena
Bingo ! Trafiłam w ich słaby punkt . Ciekawe jak na tą wieść zareaguje Posejdon . Traci teraz najukochańszego syna zrodzonego ze śmiertelniczką .
-Sileno idziemy .-powiedziała Piper ciągnąc mnie za rękę . Przed nami szedł z lampą blond włosy syn Jupitera . Widocznie nie podobała mu się zaistniała sytuacja wolał by teraz spać w wygodnym łóżku . U boku swojej dziewczyny .
-To jak szukanie igły w stogu siana .-powiedział gdy chodziliśmy tak godzinę – Sprawdźmy może teraz las .
-To nie jest taki zły pomysł . –powiedziałam z udawaną nadzieją w głosie . Na pewno zaboli ich widok zakrwawionego syna Posejdona . Może ich nawet na kieruję . Pozwolę się pożegnać ,powiedzieć porę słów to nie byłby taki zły pomysł .
Szliśmy między krzewami ,drzewami o  wymarłych sercach . Teraz nasz piękny las wyglądał gorzej niż cmentarz jesienią w nocy . Niby nie umyślnie poprowadziłam ich do ciała . Jeszcze parę metrów . Nagle usłyszeliśmy wycie wilków . Moja siostra pisnęła ze strachu i kurczowa trzymała się ręki swojego chłopaka .
-One chcą nam coś powiedzieć.-powiedział Jason idąc tam gdzie zostawiłam Percy’ego . Ponad półtorej godziny temu .Piper udała się za nim . Nie musiałam długo czekać  na jej przerażony krzyk ,który na pewno poniósł się ,aż do obozu .
Podeszłam za nich . Żeby nie było podejrzeń . Spojrzałam na kałuże krwi , w której leżał ciemnowłosy chłopak. Jego klatką unosiła się powoli do góry i jeszcze wolniej opadała . Jego oddech był płytki jakby nie obecny .
Usłyszałam nadchodzące kroki za nami . Spowodowane zapewne krzykiem Piper . Stanęli przy mnie synowie Aresa . Wzrok miałam wbity w horyzont .
-Lećcie po Chejrona .-powiedział syn Jupitera wyjmując sztylety z jego ręki . Tak naprawdę nigdzie nie musieli iść stał tuż za nami . Widziałam burzą blond włosy starających się przecisnąć przez już utworzony tłum gapiów .
-Percy .-powiedziała upadając przy nim na kolanach . W tym czasie Chejron już oglądał jego rany ,ale jego milczenie nie wróżyło nic dobrego . 
**********************************************************************************
Rozdział 19 się kłania . Ostatnio kompletnie na nic nie mam ochoty ,więc wybaczcie jego jakoś . Kolejny dodam jeśli mi się uda w przyszłym  tygodniu . 
Radosna